×

Zbrodnia w Ciecierzynie. „Mówiła, że jej się w żołądku woda zbiera”

Ciecierzyn-Piekło – to właśnie w tej miejscowości mieszkała podejrzana o zabójstwo Aleksandra J. Ludzie ją kojarzyli i ufali jej, mimo że (jak jeden z sąsiadów sam określił) nie była zbyt inteligentna.

Kobieta jest podejrzana o zabójstwo. Dlaczego? Widziano ją z ciążowym brzuchem, a po kilku miesiącach nagle zniknął, a przy jej boku nie widać było dziecka

Sprawą zainteresował się przede wszystkim pracownik opieki społecznej. Zgłosił to odpowiednim władzom i właśnie wtedy udało się ustalić, że poród miał nastąpić 30 listopada, a dziewczynka miała być uduszona w reklamówce.

Dzieciobójczyni przyznała się do winy przed sądem, ale w czasie wcześniejszych zeznać wszystkiemu zaprzeczyła. Aresztowano ją na trzy miesiące

Nieoficjalnie, według ustaleń reporterów RMF FM, mówi się, że na posesji, na której Aleksandra J. mieszkała ze swoim partnerem, znaleziono jeszcze cztery zwłoki noworodków. Nie jest to jednak potwierdzona informacja. Anita Dąbrowa-Derda, prokurator rejonowa w Kluczborku, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi:

Na razie mogę tylko powiedzieć, że prokuratura wszczęła i prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa noworodka płci żeńskiej. Na tę chwilę nie mogę potwierdzić doniesień medialnych dotyczących kilku innych noworodków. Zarzut dotyczy jednego dziecka, mogę jednak powiedzieć, że sprawa ma charakter rozwojowy

Mieszkańcy wsi nie mogą uwierzyć w tę tragedię, która wydarzyła się praktycznie tuż obok nich

Sama Aleksandra nie odpowiadała na zaczepki sąsiadów, gdy pytali o ciążę. Miała mówić, że przytyła i że z tego wynika jej zmiana wyglądu. Sąsiedzi są zaskoczeni tym, że jej partner nie reagował na to, co się dzieje.

Nikt się nie spodziewał, że zrobi coś takiego. Nikt z wioski nie wnikał czy to prawda, to chyba jej chłop powinien wiedzieć co się tam dzieje. Tym bardziej, że to jego dom

Reporterzy próbowali rozmawiać z mieszkańcami, ale niewielu decydowało się na to, aby otwierać drzwi przed nieznajomymi

Sąsiedzi mówili, że nie znali kobiety i nawet z nią nigdy nie rozmawiali. Wielu zachowywało się tak, jakby się bali powiedzieć prawdę o niej. Jedna kobieta, która mieszka zaledwie 200 metrów od miejsca, w którym znaleziono zwłoki.

Ja tam w ogóle za kościół nie chodzę, to i nie wiem co się tam dzieje. Ludzie pod sklepem różne rzeczy gadają, ale kto by tego słuchał. Ja jej nigdy z brzuchem nie widziałam

Reporterom jednak aż nie chce się wierzyć, że w tak małej miejscowości, nikt nie wiedział o tym, co dzieje się w domu Aleksandry J.

Jedna z mieszkanek w rozmowie z wp.pl odważyła się powiedzieć nieco więcej na temat kobiety:

Niezbyt inteligentna była. Nawet nie można było pogadać na poważniejsze tematy. Widziałam ją z brzuchem, ale tłumaczyła, że jej się w żołądku woda zbiera. Jak brzuch znikał to mówiła, że jej odsysali.

Ja to myślałam, że może wstyd jej za to było i dlatego, te rzeczy o wodzie opowiada. Tak żeby nikt jej za złe nie miał i wstydu nie było dla niej, że dzieci oddaje. Chyba wszyscy jakoś chcieli w to wierzyć. Ostatni raz widziałam ją w czerwcu czy sierpniu, to miała trochę tego brzucha

Najbardziej jednak zastanawia w tym wszystkim to, że nikt nie zainteresował się rodziną, a sąsiedzi zapewniali, że widzieli kolejne ciąże kobiety. Jedna z sąsiadek mówi:

Mi się wydaje, że jednak opieka społeczna musiała wiedzieć od dawna co się dzieje. Przecież są tuż obok w Byczynie. Oni są dobrze rozeznani. Tu zresztą każdy każdego zna. Pewnie opieka wiedziała, ale nie wiem dlaczego nic nie zrobili. Nam z kolei trudno było uwierzyć, że ona coś złego robi tym dzieciom

Ogrom tej tragedii jest ciężko opisać słowami…

Może Cię zainteresować