×

To koniec materiałowych maseczek? Posłowie Lewicy domagają się zmian

To koniec materiałowych maseczek? Taką propozycję forsuje grupa posłów. Domagają się, by przynajmniej w sklepach obowiązywały maseczki z filtrami FFP.

Kontrowersyjne maseczki

Relacje Polaków z maseczkami ochronnymi od początku były skomplikowane. Duża w tym zasługa ówczesnego ministra zdrowia. Łukasz Szumowski jeszcze w marcu zeszłego roku odradzał noszenie maseczek osobom zdrowym, po czym 16 kwietnia rządowym rozporządzeniem wprowadził obowiązek ich noszenia w przestrzeni publicznej.

Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że podobnie chwiejne stanowisko w sprawie maseczek prezentowała wtedy Światowa Organizacja Zdrowia. Polacy zauważyli jednak, że zmiana zdania ministra Szumowskiego na temat maseczek przypadkowo zbiegła się w czasie z marzeniem znajomego instruktora narciarskiego, by zrobić interes życia za państwowe pieniądze na maseczkach bez atestu.

No ale co było, to było, a od tamtej pory Polacy, chcąc nie chcąc, ale raczej nie chcąc, jakoś się do maseczek przyzwyczaili.

Większość stosuje maseczki materiałowe, tanie, ekologiczne, łatwe do prania i wielorazowego użytku, koniecznie po uprzednim wyprasowaniu gorącym żelazkiem, często dodatkowo uatrakcyjnione intrygującym nadrukiem lub umożliwiające w łatwy sposób prezentację swoich poglądów.

To koniec materiałowych maseczek?

Rzadziej widuje się na ulicach i sklepach maseczki z filtrami FFP2 lub FFP3, które uchodzą za bardziej skuteczne. Mimo to grupa posłów postuluje wprowadzenie obowiązku noszenia takich masek przynajmniej na terenie sklepów. Wystosowali w tej sprawie specjalną interpelację, motywując ją troską o stan zdrowia pracowników branży handlowej.

Precedens już jest: nakaz noszenia masek z filtrem FFP wprowadzili niedawno Niemcy. Powołując się na ten przykład, pod interpelacją podpisali się posłowie Lewicy: Magdalena Biejat, Adrian Zandberg, Maciej Konieczny, Paulina Matysiak, Daria Gosek-Popiołek.

Ich zdaniem takie zabezpieczenie jest konieczne w sklepach i galeriach handlowych, gdzie codziennie przewija się tysiące klientów, narażając siebie i sprzedawców na zakażenie koronawirusem. Jak wyjaśniają w oficjalnym piśmie:

Zdajemy sobie sprawę, że otwarcie galerii handlowych może przełożyć się na zwiększoną liczbę zakażeń na koronawirusa. Ryzyko to jest większe w świetle pojawienia się w Europie i w Polsce nowego, bardziej zakaźnego wariantu koronawirusa, przy którym ochrona zwykłą maseczką chirurgiczną może okazać się niewystarczająca – skuteczną ochronę w tym wypadku mogłoby zapewnić stosowanie masek FFP2 i FFP3.

Posłowie nalegają również na nałożenie na pracowników handlu obowiązku noszenia masek FFP2 i FFP3 zamiast materiałowych.

Maski z filtrami nie muszą być droższe od zwykłych. Maseczka FFP2 jest nawet tańsza. Kosztuje ok. 3,5 zł,  ale… starcza tylko na kilka godzin. Materiałowa kosztuje ok. 10 zł i wystarcza na znacznie dłużej. Maska FFP3 jest droższa, kosztuje ok. 24 złotych, a jeszcze trzeba ją wyrzucić po kilkunastu godzinach.

Osobnym problemem jest to, że wiele osób noszących maseczki FFP skarży się na uczucie przyduszenia podczas ich stosowania, a nawet zawroty głowy. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, że galerie handlowe będą usiane omdlałymi pracownikami sklepów i słaniającymi się klientami…

Źródła: www.medonet.pl, superbiz.se.pl, www.gazetaprawna.pl
Fotografie: Freepik (miniatura wpisu), Twitter, Instagram

Może Cię zainteresować