×

Tajemnicza przesyłka do Jacka Jaworka. Czy to prowokacja ze strony mordercy?

Tajemnicza przesyłka do Jacka Jaworka. Ktoś wysłał ją do poszukiwanego listem gończym mordercy. Pojawiły się podejrzenia, że nadawcą może być sam Jaworek. Dlaczego w takim razie zdecydował się nadać przesyłkę?

Przepadł jak kamień w wodę

Od 10 lipca trwają zakrojone na szeroką skalę poszukiwania Jacka Jaworka. Mężczyzna podejrzewany o potrójne morderstwo przepadł jak kamień w wodę. Po tym, jak zabił swojego brata, szwagierkę oraz ich 17-letniego syna zniknął z położonych kilkadziesiąt kilometrów od Częstochowy Borowców. Wiele razy pojawiały się doniesienia od ludzi, którzy twierdzili, że widzieli groźnego mężczyznę. Policjanci udali się nawet na Podkarpacie, aby przeszukiwać okoliczne lasy. Niestety za każdym razem działania okazywały się niewystarczające. Wszystko wskazuje na to, że Jacek Jaworek uciekł za granicę. To jednak nie koniec śledztwa.

30 września listonosz pracujący w rejonie Borowców otrzymał do przekazania tajemniczą przesyłkę z Francji. Adresatem listu był nie kto inny jak Jacek Jaworek. Widniał na nim napis: „Jacek Jaworek OSP Borowce”. Z ustaleń dziennikarzy „Faktu” wynika, że listonosz przekazał przesyłkę do byłego prezesa OSP, Mariana Błaszczyka. Mężczyzna nie otworzył listu lecz polecił, aby przekazać go policji.

Poradziłem listonoszowi, by poszedł do policjantów dyżurujących pod domem Jaworków i przekazał im list. Na kopercie był nadruk firmowy z logo Google, żadnego adresu. Nie było żadnej daty nadania ani pieczątek. Była to koperta formatu jak ulotka. Nie zaglądaliśmy do środka.

Tajemnicza przesyłka do Jacka Jaworka

Były prezes OSP podejrzewa, że list mógł wysłać sam poszukiwany. Nie wiadomo w jakim celu miałby to zrobić. Być może w ten sposób chciał sprawdzić, co do tej pory udało się ustalić śledczym? Mieszkańcy wsi Borowce również przypuszczają, że morderca jest autorem listu. Ludzie wciąż boją się, że mężczyzna wróci do wsi.

Henryka Olszewicz, krewna zamordowanych powiedziała:

My się ciągle boimy, nie wiadomo, kiedy wróci. Mógł sam to wysłać, do wszystkiego jest zdolny.

Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie zdradził, jakie były losy przesyłki.

Z uwagi na fakt, że w chwili próby doręczenia przesyłki w siedzibie straży nikt nie przebywał, listonosz próbował doręczyć ją do osoby, która zamieszkuje w pobliżu. Osoba ta jednak odmówiła przyjęcia tej przesyłki, gdyż nie była do niej adresowana. I przesyłka została zwrócona do siedziby poczty.

List trafił do Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Śledczy ustalają czy przesyłka jest prawdziwa. Muszą zweryfikować kto ją nadał i skąd. Póki co jej zawartość jest utajniona. Nie można wykluczyć, że to jedynie głupi żart, ale ekspertyza jest niezbędna. Tomasz Ozimek mówił:

Obecnie prokuratura ustala, jakie były losy tej przesyłki w okresie od końca ubiegłego tygodnia. W szczególności będziemy ustalać, czy listonosz próbował przekazać tę przesyłkę funkcjonariuszom policji.

Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Facebook

Może Cię zainteresować