×

„Parę wygibasów w łóżku ze staruszkiem i…”. Ola jest zrozpaczona zachowaniem przyjaciółki

Dorosłe życie nie zawsze jest tożsame z tym, co zakładaliśmy sobie gdy byliśmy dziećmi. Często nasze przysięgi i marzenia nie mają pokrycia w dorosłym i odpowiedzialnym świecie.

Marzena i Ola jednak chciały wyjść temu naprzeciw i obiecały sobie, że zawsze będą blisko siebie. Zdecydowały się nawet na to, aby wyjechać na studia do Warszawy z małej miejscowości. Razem chciały zacząć nową przygodę w swoim życiu. Niby zaczynały w tym samym momencie, ale ich drogi w jednej chwili rozeszły się i nigdy najprawdopodobniej się z powrotem nie zejdą.

O tym, co je spotkało, Ola napisała do naszej redakcji, aby ostrzec inne młode dziewczyny przed tym, jak życie w stolicy może być kuszące dla kogoś, kto nigdy w życiu nic nie miał

Marzena była moją najlepszą przyjaciółką od przedszkola. Razem chodziłyśmy do podstawówki, do gimnazjum i do liceum. Dlatego dla nas oczywiste było to, że na studia także wybierzemy się razem do innego miasta. Zdecydowałyśmy się na Warszawę, ponieważ uznałyśmy, że to miasto ma najwięcej możliwości, a my chciałyśmy bardzo szybko odnieść sukces i rozwijać się – ja w branży projektowania wnętrz, a Marzena w branży modelingu

„W stolicy zamieszkałyśmy już we wrześniu, aby móc się zaaklimatyzować i spokojnie zacząć studia od października”

Oczywiście wybrałyśmy system zaoczny, ponieważ w tygodniu musiałyśmy pracować. Pochodzimy z biednych rodzin i nikt nie miałby pieniędzy, aby nam regularnie zasilać konto

Nie ukrywam, że pierwsze trzy tygodnie spędziłyśmy bardzo miło, ponieważ chodziłyśmy na imprezy, poznawałyśmy ludzi i po prostu cieszyłyśmy się z tego, że jesteśmy same na „własnym”.

Marzena jak to Marzena poznała od razu kilku przystojnych facetów, którzy zapraszali ją na randki. Ja jestem pulchna i nie mam takiego powodzenia jak ona, ale cieszyłam się jej szczęściem, bo wiedziałam, że lubi gdy faceci koło niej nadskakują.

Pod koniec października nie wróciła na noc. Dzwoniłam do niej przez kilka godzin, zostawiłam kilkadziesiąt wiadomości, ale ona w ogóle nie reagowała. Wystraszyłam się i już miałam dzwonić do jej rodziców, gdy nagle weszła do domu. W szampańskim nastroju, jeszcze pijana, zataczała się w przedpokoju, trzymając w dłoni szpilki.

Naskoczyłam na nią i zapytałam czy nie umie odbierać telefonu, na co mi powiedziała, że była zajęta, ponieważ poznała – jak ona to ujęła – księcia z bajki i od dziś to on będzie jej wybrankiem serca.

Pomyślałam sobie, że nie on pierwszy nie ostatni. Byłam do tego przyzwyczajona

„W tym samym momencie Marzena wyciągnęła z torebki pomadkę Chanel, puder i perfumy Diora”

Z uśmiechem na ustach pokazała mi te rzeczy i powiedziała: „Parę wygibasów w łóżku ze staruszkiem i proszę bardzo jakie gadżety!”.

Zdębiałam. Moja przyjaciółka, która przez całe życie miała zasady, właśnie sugeruje mi, że przespała się z jakimś facetem dla perfum i kosmetyków?! Pomyślałam, że to żart. Zaśmiałam się głośno na co ona powiedziała:

„Oluś, ty też powinnaś spróbować, mówię ci. Faceci lubią pulchniejsze babeczki i nawet skłonna byłabym powiedzieć, że dostałabyś więcej za taką noc niż ja!”

No niestety, moja przyjaciółka mówiła prawdę. Próbowałam z nią o tym rozmawiać, ale ona uznała że nie ma o czym, ponieważ tak robią wszystkie kobiety w Warszawie, które chcą dobrze wyglądać i coś osiągnąć w życiu.

Dodała, że poznała na Instagramie kilka dziewczyn, które właśnie w ten sposób zarabiają i nie narzekają na pustą lodówkę, nieopłacony czynsz, brak wycieczek zagranicznych czy niemodne sukienki

„Patrzyłam na nią zupełnie jak na obcą mi osobę. Zamknęłam się w pokoju i poszłam spać. Nie miałam ochoty tego dnia dalej kontynuować z nią rozmowy, bo wiedziałam, że tak to nic nie przyniesie”

Rano obudził mnie klakson auta pod blokiem. Zdziwiłam się, że był to „staruszek” Marzeny, który przyjechał po nią aby, zawieźć ją na uczelnię. Marzena wyszła z domu w miniówce, kabaretkach bluzce z dekoltem i natapirowanych włosach.

Tygodnie mijały, a ona w międzyczasie zmieniła już swoich partnerów kilka razy. Nawet nie wnikam gdzie ich poznawała, ale wiedziałam, że są inni, ponieważ za każdym razem podjeżdżało pod dom inne auto. W naszym mieszkaniu pojawiało się coraz więcej markowych ubrań, torebek, dodatków i kosmetyków. Marzena chciała mi dawać niektóre z nich, ale nie miałam zamiaru używać rzeczy, które zostały w ten sposób zdobyte.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że gdy wracamy do domu i nasze rodziny się spotykają, to Marzena wychodzi na tę obrotną osobę, która potrafi sobie poradzić w Warszawie, wygląda jak milion dolarów, chwali się partnerem, który jest młodym biznesmenem i pokazuje zdjęcia z kolejnych wycieczek. Ja natomiast jestem tą gorszą, której nic się życiu nie udaje i nie dość, że jest gruba, to jeszcze nie ma chłopaka, no a wyglądem też nie zachęca do tego, aby zawiesić na nią oko…

Powoli dochodzę do wniosku, że nie ma sensu żyć w tym mieście, wśród takich ludzi, którzy traktują coś tak intymnego jak seks jako kartę przetargową. Wolę mieszkać w swojej małej wiosce, gdzie wolno płynie życie, ale wiem, że nie będę świadkiem takich rzeczy…

Czy Marzena Waszym zdaniem zrozumie, że źle postępuje?

*zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować