×

Kasia 8 lat temu zginęła w katastrofie smoleńskiej. Osierociła 4-letnią córeczkę

10 kwietnia 2010 roku cała Polska wstrzymała oddech. Samolot rządowy z 96 osobami na pokładzie miał wypadek. Nikt nie przeżył. Wśród ofiar był prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów i wiele innych osób.

Odeszli ojcowie, matki, siostry, bracia i dzieci. Rodziny tragicznie zmarłych do tej pory nie umieją pogodzić się z cierpieniem, które ich dotknęło. Wśród nich jest także Krzysztof Wasita, który stracił żonę, Katarzynę Doraczyńską zastępczynię dyrektora gabinetu szefa Kancelarii Prezydenta RP. W wywiadzie z onet.pl zwierza się z tego, jak dziś wygląda jego życia, ile przeszedł i czym jest samodzielne wychowywanie córki.

Przeczuwał, że coś może się wydarzyć…

Martwił się o swoją żonę i gdy dowiedział się o tragedii, w głębi duszy miał pretensje, że pojechała. Nie ufał tym starszym samolotom i w chwili, gdy sąsiadka przekazała mu tę informację, przeczuwał, że to może mieć związek z niesprawną konstrukcją. W jednej chwili cały jego świat się zawalił. Hania, córka pary, leżała wtedy z nim w łóżku. Nie wiedział, jak powiedzieć coś takiego dziecku…

Czteroletniego dziecka się nie da oszukać. Czuła, że jest jakaś chmura czarnej atmosfery w domu. Wtedy bardzo pomogła mi Natalia Kukulska – opowiedziała, jak czuła się jako mała dziewczynka w podobnej sytuacji. Na co dzień ogromną pomoc niosła przyjaciółka Kasi, która jest psychologiem dziecięcym. Mówiła, że dzieci rozumieją świat obrazkowo, więc na początku Hania miała przedstawioną mamę jako aniołka w niebie, który na nas patrzy. Nie może do nas mówić, ale na pewno nam pomaga. Podniosła się z tego, ale początki były koszmarne.Hania wpadała w histerię, jak jej mówiłem, że mama już nie wróci. Musiałem ją trzymać, bo tłukła główką w oparcie łóżka, to był dramat.

Hania była mała, gdy jej mama zginęła w wypadku. Z biegiem czasu stawała się dorosła i zaczynała żyć swoim życiem, mając oczywiście cały czas śmierć mamy w sercu. Problem pojawiał się wówczas, gdy ludzie dowiadywali się, że jest córką kobiety, która zginęła w Smoleńsku. Nie wszyscy potrafili się zachować i wprost pytali o tę tragedię. Wówczas jej tata stawał na wysokości zadania i mówił, że nie może tego, co się stało, wymazać gumką, bo to część jej historii.

Powinna być dumna z mamy i z tego, jakim była człowiekiem, jak pracowała. Kasia była tak niesamowita, że nie trzeba jej postaci koloryzować przez okoliczności w jakich odeszła.

Wyjątkowa osoba z sercem na dłoni

Mąż tragicznie zmarłej Katarzyny zdradził, że jego żona była zawsze ciepłym człowiekiem, pełnym empatii, któremu można było ufać w każdej sytuacji.

Nie była skażona żadnym kłamstwem, manipulacją. Mimo że pracowała w polityce, to potrafiła w sobie zachować człowieka i to było iesamowite. Potrafiła odjąć sobie od ust i dać innym. Nigdy nie robiła nic na pokaz, nie wychodziła do pracy zakładając maskę, nie udawała nikogo innego.

Miała lecieć innym samolotem…

Opiekowali się dzieckiem wspólnie, mając absorbujące zawody. Z tego też powodu Kasia poprosiła, aby mogła lecieć Tupolewem, ponieważ nie miałby kto się zająć Hanią… Jacek Sasin zamienił się z nią na loty. Mężczyzna nie mógł sobie z tym poradzić.

Żal mi było Jacka, bo on się z tym czuł okropnie, że się zamienili miejscami i daleki był od celebracji tego, że to on żyje. Nigdy przez myśl by mi jednak nie przeszło, żeby mieć do losu pretensje, a już w ogóle do niego.

Żałoba w sercu

Krzysztof nie mógł zamknąć się w sypialni i nie wychodzić z domu. Miał małe dziecko, którym musiał się zająć i tylko to dawało mu siłę do działania.

Zanim osiągnąłem względny spokój minęło dobrych pięć lat. Były upadki i to solidne. Byłem sporym zmartwieniem moich bliskich, ale starałem się wyciągać wnioski i jakoś brnąć przed siebie

Przestał gdybać i analizować każdy ruch z przeszłości. Już wie, że nikt i nic nie zwróci mu ukochanej Kasi i musi się z tym pogodzić. Myślenie o tym, że mogła nie wsiąść jest błędnym kołem. O swoim małżeństwie mówi, że było idealne i nie wie, jak mogło spotkać go coś tak niebywałego:

Nasz związek był wręcz baśniowy. Czasem mam wrażenie, że to się nie wydarzyło, było zbyt idealne. Nawet jeśli przez bieg czasu jest to wyretuszowane w mojej głowie, to tak chcę to pamiętać.

Miłość od pierwszego wejrzenia

Poznali się na jednej z imprez publicznych. Gdy tylko Krzysztof zobaczył Kasię, czuł, że musi być bliżej niej. Zaczęły się rozmowy i wspólne spędzanie czasu. W czasie jednego takiego spotkania, założył jej na palec pierścionek ze szczypiorku, sugerując, że jest zaręczynowy. Niby coś na żarty, ale i tak skończyło się ślubem.

Wszystko mówiło, że to będzie „to”. Z perspektywy czterdziestolatka to, co robiłem w 2005 roku, kiedy się poznaliśmy, wydaje się trochę infantylne. Ale ja wtedy nie widziałem świata poza nią.

Kochali się, szanowali, a nieszczęśliwy wypadek odebrał im siebie. Panu Krzysztofowi, jak i pozostałym rodzinom osób, które zginęły w Smoleńsku, życzymy dużo siły i wytrwałości.

Może Cię zainteresować