Serduszko jej nienarodzonego dziecka przestało bić. Po czasie okazuje się dlaczego…
Shannen miała niewiele ponad 20 lat, gdy zaszła w ciążę ze swoim pierwszym dzieckiem. W tym czasie niesamowicie szybko zaczęła przybierać na wadze i w 36 tygodniu ciąży ważyła już ponad 110 kg.
Niestety, wcześniej zdiagnozowano u niej także zakażenie paciorkowcem z grupy B. Zazwyczaj bakteria ta nie jest bardzo szkodliwa. Jednak u kobiet w ciąży może być przyczyną bardzo poważnych problemów, tak też było w tym przypadku.
Shannen dostała okropnego krwawienia i trafiła do szpitala. Gdy zrobiono jej pierwsze badania, w tym EKG, lekarze nie mieli dobrych wiadomości.
Okazało się, że nie można wyczuć bicia serduszka dziecka.
Stan samej Shannen również drastycznie się pogarszał. Wprowadzono ją w śpiączkę, aby wykonać cięcie cesarskie i wyciągnąć nieżywe już dziecko. Istniało duże ryzyko, że ona także może nie przeżyć operacji, jednak nie było innej możliwości. Rodzinie kobiety pozwolono nawet na ostanie pożegnanie z nią.
W czasie zabiegu lekarze oniemieli z zaskoczenia, okazało się bowiem, że chłopiec żyje. Niestety szkodliwa bakteria spowodowała u niego SEPSĘ. Jednak bardzo szybko udało się opanować sytuację.
Stan Shannen również się ustabilizował. Gdy wybudzoną ją ze śpiączki, nie posiadała się z radości, że jej malutki synek żyje.
Okazało się, że kobieta w czasie ciąży jadła bardzo dużo tłustych dań oraz słodyczy. Z tego powodu jej waga tak drastycznie rosła i to właśnie z powodu zbyt dużej ilości tkanki tłuszczowej na brzuchu, lekarze nie mogli odczytać bicia serduszka maleństwa.
Dieta Shannen w czasie ciąży miała też inne konsekwencje. George bardzo źle znosił karmienie piersią, gdy kobieta zjadła coś innego niż dużą porcję węglowodanów. Okazało się, że uzależnił się od nich już w łonie mamy.
Według profesorów z University of Adelaide jest to możliwe.
Shannen zamiast tracić na wadze po porodzie, powoli znów zaczynała tyć. Było tak przez cały okres karmienia piersią. Jednak, gdy skończyła postanowiła coś z sobą zrobić.