×

Przez 10 godzin wracał pieszo ze szpitala. To była jego jedyna szansa, aby zobaczył żonę

W dzisiejszych czasach wydaje się nie do pomyślenia, że publiczne środki transportu mogą gdzieś nie docierać lub zwyczajnie nie kursować.

Pan Robert Iwanow w każdy weekend odwiedzał chorą żonę. Problem jednak polegał na tym, że kobieta znajdowała się w szpitalu oddalonym o 50 kilometrów, a w dni wolne nie kursował żaden autobus.

Mężczyzna pracuje w dni robocze, więc nie był w stanie zobaczyć się z żoną. Pozostawał jedynie weekend. Mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla przez trzy miesiące przemierzał trasę do Branic pomimo, że nie kursował żaden autobus. Jak? W większości pieszo.

Mężczyzna szedł do pobliskiej Reńskiej Wsi, a później dzięki uprzejmości innych kierowców docierał autostopem do szpitala. Cała trasa w jedną stronę zajmowała mu 3-4 godziny.

Autobusem podróż nie trwa dłużej niż godzinę, jednak mężczyzna nie miał innej możliwości odwiedzenia żony niż weekendy, kiedy wszystko zależało od uprzejmości innych. Pozostawała jedynie cierpliwość i nadzieja.

Pan Robert wspomina jeden z fatalnych weekendów kiedy to żaden kierowca nie chciał się zatrzymać i całą drogę musiał przejść na piechotę. Zajęło mu to 10 godzin.

Choć pan Robert lubi spacery, zdecydowanie jego entuzjazm maleje, gdy odwiedzenie żony poprzedzają takie atrakcje.

„Niestety, tylko w weekend mogę odwiedzać żonę, w tygodniu pracuję. Kiedyś były bezpośrednie połączenia z Koźla do Branic, lecz to się zmieniło. Teraz w soboty i niedziele nie ma jak dojechać do szpitala. Nie mam samochodu ani innej możliwości dojazdu, więc zostają tylko własne nogi i dobroć przejeżdżających kierowców. Nie wyobrażam sobie, abym nie odwiedził mojej żony w szpitalu chociaż raz na tydzień.” – powiedział mężczyzna

Miejscowości w okolicach Branic nie są skomunikowane choć znajduje się tam szpital wojewódzki. Połączenia zostały zlikwidowane z braku wystarczającej ilości podróżujących. Stały się więc nierentowne.

Choć po tym jak historia pana Roberta została opublikowana, wiele osób zgłosiło się i zaoferowało pomoc, nadal nie rozwiązuje to problemu komunikacji poszczególnych miejscowości z większymi miastami. W ciągu ostatnich miesięcy zlikwidowano wiele połączeń tym samym odcinając małe miejscowości.

Żona pana Roberta na szczęście wyszła już ze szpitala, więc mężczyzna nie musi pokonywać weekendowego maratonu. Jego poświęcenie z kolei jest dla nas dowodem, że miłość pojawia się nie tylko na ekranie.

Może Cię zainteresować