Wrócił do domu z pracy, gdy jego żona zaczynała rodzić. Nie miał ani chwili do stracenia
Nie oszukujmy się, czegoś takiego nie byłby w stanie dokonać każdy mężczyzna. Niektórzy mdleją już na widok kropli krwi, przypuszczać można więc, że widząc poród na żywo lub będąc nawet zmuszonymi go odbierać, mogliby po prostu zejść z tego świata… ? Jednak nie Maciej!
„I wtedy się zaczęło”
Maciej i Karolina z Dobrogościc są małżeństwem już od 8 lat. Para doczekała się 2-letniego synka, Filipka, a kilka dni temu na świecie pojawiła się ich druga pociecha. O ile pierwsze dziecko przyszło na świat w zwyczajnych okolicznościach, czyli w szpitalu, o tyle za drugim razem było zupełnie inaczej. Karolina tak wspomina dzień, w którym na świecie pojawił się Oluś:
Kilka dni przed terminem byłam na badaniu i KTG nie wykazało żadnych skurczy. Wróciłam spokojna do domu. Posprzątałam, a potem poszłam na spacer. Maciek był w pracy. I wtedy się zaczęło
Skurcze i szybki poród
Gdy ciężarna kobieta wróciła do domu, zaczęły się skurcze. Z minuty na minutę stawały się coraz mocniejsze i częstsze. Karolina wiedziała, że „zaczęło się”. Nie przypuszczała jednak, że wszystko „pójdzie tak szybko”. Zadzwoniła po męża i po rodziców, aby przyjechali zaopiekować się Filipkiem, gdy ona z Maciejem pojadą do szpitala.
Zdążyłam wziąć prysznic i wtedy odeszły mi wody
Niecierpliwy Maluch
Maciej pojawił się w domu i widząc, co się dzieje, natychmiast zadzwonił po karetkę. Już w czasie tego telefonu dyspozytorka uprzedziła go, że jeśli ambulans nie zdąży dojechać, to on będzie musiał zachować zimną krew i odebrać poród. I faktycznie tak się stało. Mały Olek nie miał zamiaru czekać. Bardzo mu się spieszyło.
„Pojawiła się główka, a zaraz później cała reszta…”
Dzielny tata tak wspomina tę magiczną i emocjonującą chwilę:
Dyspozytorka mówiła mi przez telefon, co mam robić. Żona rodziła w łazience. Pojawiła się główka, a zaraz później cała reszta. Wszystko poszło naprawdę ekspresowo. Popłakałem się, emocje mi puściły i pytałem, co teraz. Kazała mi zawiązać pępowinę, ale nie miałem czym. Przy poduszkach mieliśmy takie tasiemki, więc je poobrywałem i zawiązałem tę pępowinę
Sanitariusze pojawili się w domu Macieja i Karoliny, gdy noworodek był już na świecie. Natychmiast zabrali mamę i nowo narodzonego chłopca do szpitala. Stan ich zdrowia był bardzo dobry.