×

Pielęgniarka źle podała dziecku lek. 4,5-miesięczna Zosia przypłaciła błąd życiem

Zosia odeszła zdecydowanie za wcześnie. Był marzec 2015 roku, kiedy 4,5 miesięczna dziewczynka leżała na sali szpitalnej w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Powód? Chodziło o leczenie powikłań po odrze. Wszystko było na dobrej drodze. Maluszek dostał odpowiednie leki, wkrótce poczuł się lepiej i lada moment miał opuścić placówkę. Miał jednak Zosia do domu nigdy już nie wróciła i nie wróci. Jak to możliwe, że dziewczynki nie ma już wśród nas? Okazuje się, że pielęgniarka źle podała lek.

Fakt.pl

Fakt.pl

Dziewczynka miała opuścić szpital

Wszystko wskazywało na to, że 4,5-miesięczna Zosia lada moment wyjdzie ze szpitala po tym, jak powikłania po odrze zostały zażegnane. Dzień, w którym dziewczynka miała opuścić placówkę, przesunął się jednak nieco w czasie, a wszystko dlatego, że na oddziale pulmonologii panował wirus. Zarażone dzieci mieszały się ze zdrowymi – w tym wspomnianą wcześniej dziewczynką. Dziewczynką, która znów zachorowała. Nie mniej jednak z czasem miała się już lepiej.

Jeden z lepszych dni się zaczynał, bo nawet ja zauważyłam, że Zosia spokojnie spała po tej chorobie. Nawet zaczęła jeść sama, gdzie wcześniej miała problemy z połykaniem, więc założono jej sondę o noska i stwierdziliśmy, że jestem już tak zmęczona, że Michał zostanie. Trzymał ją całą noc na rękach – wspomina matka dziecka

O siódmej rano, kiedy zmieniał się personel, stwierdziłem, że wyjdę, żeby nie robić zamieszania. Byłem bardzo szczęśliwy. Położyłem ją wtedy do łóżeczka i pojechałem do domu – dodaje ojciec Zosi

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Wtedy doszło do tragedii. Pielęgniarka źle podała lek

Pod nieobecność rodziców doszło do tragedii. Do sali, na której leżała dziewczynka, przyszła pielęgniarka, która miała podać dziecku przez sondę rozdrobniony lek. Niestety wejścia do sony żołądkowej i wenflonu wyglądały identycznie przez co doszło do tragicznej w skutkach pomyłki – lek doustny pielęgniarka wstrzyknęła bezpośrednio do żyły. Chwilę później doszło do bardzo silnego wstrząsu. Reanimacja Zosi trwała 40 minut.

Fakt.pl

Fakt.pl

Ja wiedziałam, że się nic nie da zrobić, bo ten widok… Ona była taka sina… Także jak ją wtedy po tych 40 minutach wywieźli z tej sali to ona była dla mnie już martwa. Nie ruszała się w ogóle – wspomina matka dziecka

Zosia trafiła na OIOM. Żyła tylko i wyłącznie dzięki medycznej aparaturze. 24 godziny później lekarze poinformowali rodziców o śmierci dziewczynki.

Szpital zapewnił największą nam traumę życia, z której nie wiem czy my się kiedykolwiek podniesiemy – mówi matka dziecka po tym, jak jej maleństwo zmarło

Fakt.pl

Fakt.pl

Rodzice Zosi zgłosili sprawę na policję

Sprawa została zgłoszona na policję, a następnie do prokuratury, która jest na etapie udowadniania, że śmierć Zosi była skutkiem błędu. W sprawie toczą się dwa postępowania: cywilne przeciwko szpitalowi i karne przeciwko pielęgniarce.

Sprawa toczy się już ponad 3 lata, jednak prokuratura uważa, że wciąż jest to stosunkowo krótki czas jak na rozwiązanie sprawy dotyczącej błędu medycznego.

Po tym, jak doszło do tragedii, szpital zadbał o to, aby wejścia do sondy żołądkowej i wenflony miały różne średnice tak, by nie dało się ich pomylić.

Może Cię zainteresować