×

Żona barona narkotykowego wyznała, jak naprawdę wygląda życie „kobiet mafii”

Być kobietą gangstera. Często widzimy, jak to jest na filmach. Jedak czy wiemy, jak wygląda rzeczywistość? Takie panie za świat luksusu i przepychu często musza zapłacić najwyższą cenę…

Bohaterkami tej historii są dwie kobiety, których imiona zostały zmienione. Mia i Olivia wyszły za mąż za braci bliźniaków – Pedro i Margarito Floresów, którzy szerzej znani byli swego czasu najwięksi jako handlarze narkotyków w Ameryce oraz ci, którzy pomogli w aresztowaniu jednego z najbardziej poszukiwanych baronów narkotykowych – El Chapo.

W oryginale ich historie ukazały się w książce pt. „Cartel Wives: A True Story of Deadly Decisions, Steadfast Love, and Bringing Down El Chapo”.

Zwyczajne życie w dobrych domach

Ani Olivia, ani Mia, nie wychowały się wśród przestępców, a wręcz przeciwnie… Obie pochodziły z Chicago, a ich ojcowie byli funkcjonariuszami policji. Jak przyznaje Olivia, jej rodzice od dziecka wpajali jej zasady i wartości moralne. Co więcej, bardzo ciężko pracowali też, aby móc posłać ją do prywatnych szkół.

Ona jednak nie była taka, jak oni by chcieli. Od zawsze pociągali ją źli i niebezpieczni mężczyźni. Pierwszy mąż kobiety trafił do więzienia za handel narkotykami, a drugiego zamordowano.

„Przecież uda mi się go zmienić!”

Mia również wychowywała się w porządnym domu. Była protokolantką sądową. Nigdy nie miała do czynienia z niebezpiecznymi ludźmi bezpośrednio. Do czasu. Pewnego dnia poznała Petera. Miała nadzieję, że uda jej się go odmienić.

Olivia Juniora poznała przez swojego 2. męża. Robił z nim interesy, a nawet przyjaźnili się. Właściwie to znała go wiele lat. Szczerze przyznała, że mimo tego, kim był, ona widziała w nim cechy swojego ojca – małomówny, troskliwy, współczujący, uprzejmy i pełen szacunku. Trudno było jej uwierzyć w to, że ten mężczyzna jest handlarzem prochami.

Kobieta zakochała się w nim na zabój. Ona, tak jak Mia w przypadku swojego ukochanego, miała nadzieję, że uda jej się go zmienić. Jednocześnie, im dłużej trwała w tej relacji, tym bardziej była pewna, że są na to jedynie dwa sposoby – śmierć lub więzienie. Widziała jak ten niebezpieczny świat, w miarę rozwoju kartelu, coraz bardziej go wciąga…

Luksusowe życie

Mia i Olivia były paniami życia. Miały ogromne bogactwa – posiadłości, klejnoty, luksusowe samochody i służbę. Na wakacje jeździły, gdy tylko tego zapragnęły i gdzie tylko chciały. Kiedy tylko skinęły palcem, zamykano dla nich kluby albo otwierano restauracje o dowolnych godzinach. Nic w tym dziwnego. Obracano tam wtedy dziesiątkami tysięcy dolarów. Tuż obok ich sypialni znajdowało się także pomieszczenie, w którym były ułożone 2-3 miliony dolarów w gotówce.

Świat bez wartości i zasad

Olivia wielokrotnie podkreślała, że w tym „biznesie” mężczyźni są kobieciarzami. Przytoczyła nawet, że tych kręgach mówi się: „Masz tyle żon, na ile Cię stać”. One jednak miały dużo szczęścia i myślenie ich mężów bardzo różniło się od tych założeń. W czasie kiedy mieszkali w Meksyku ich faceci, zabierali je ze sobą dosłownie wszędzie.

A co robili inni? Spotykali się z kochankami, striptizerkami i prostytutkami. Oliwia wyznała też, że inne kobiety nie przebierają w środkach, aby zdobyć względy barona narkotykowego. Są pewne, że tylko dzięki temu uda im się uwolnić z wszechobecnej biedy. Faceci to wykorzystywali. Jednak nie wszyscy…

Oni tacy nie byli

Mężowie Olivii i Mii byli zupełnie inni. Nie wykorzystywali swojej pozycji, aby kogokolwiek krzywdzić. One same też czuły się przy nich cudownie i bezpiecznie. Żyły w swojej magicznej bańce. Tak naprawdę do końca nie miały świadomość tego, jak ich mężowie głęboko w tym utknęli.

To zabrzmi ironicznie, ale zawsze sprawiali, że czułyśmy się, jakby nasze życie było normalne. Dopiero gdy zostaliśmy porwani w klubie ze striptizem i myśleliśmy, że zostaniemy zastrzeleni, zarówno my, jak i nasi mężowie zrozumieliśmy, że nie chcemy takiego życia

„Gdybym miał broń, zastrzeliłbym ją w tej chwili”

Pewnego razu Mia i Olivia wybrały się z mężami na „służbowe” spotkanie do jednego z klubów ze striptizem. Mężczyźni rozmawiali o interesach ze wspólnikami z Chin. Nagle w środku znaleźli się zamaskowani mężczyźni z bronią. Wyciągnęli obie kobiety i ich mężów do kolumny aut przed budynkiem.

Olivia leżała obezwładniona blisko swojego szwagra – Petera. Mężczyzna powiedział do niej słowa, które zobrazowały jej powagę sytuacji. Gdy zobaczył, jak jego żona jest siłą wyciągana z lokalu, jak się boi i szarpie, jak się boi, rzekł: „Gdybym miał broń, zastrzeliłbym ją w tej chwili”. Nie zrobił tego dlatego, że jej nie kochał. Pragnął uchronić ją przed cierpieniem, które ją czekało.

Udało im się przeżyć

W takich sytuacjach kobiety w Meksyku są brutalnie gwałcone, torturowane, a na koniec mordowane. Wtedy Oliwa przypomniała sobie, że ma telefon z funkcją bezpośredniego połączenia walkie-talkie. Miała nadzieję, że uda jej się ją uruchomić i dzięki temu drugi szwagier, który był w jej domu, usłyszy ją i im pomoże.

Zaczęła na całe gardło krzyczeć: Powiedz nam, czego chcesz! Chcesz 10 milionów dolarów? Mamy pieniądze, zapłacimy ci!. Udało się. Usłyszał ją. Ostatecznie wynegocjował ich uwolnienie. To tylko jedna z przerażających historii, jakich doświadczyły kobiety. Jednak to wtedy wszystko się zmieniło…

Postanowili współpracować z rządem USA

Gdy udało im się przeżyć, postanowili ze wszystkim skończyć. Mieli wystarczająco dużo pieniędzy, aby uciec. Jednak Pedro i Margarito chcieli zachować się tak, jak należy. Zaryzykowali życie i zostali informatorami FBI. Ostatecznie wyruszyli do USA i stali się największymi współpracownikami. Pomogli amerykańskiemu rządowi zebrać wystarczające i poważne dowody przeciwko meksykańskiemu baronowi narkotykowemu – Joaquinowi „El Chapo” Guzmanowi.

Oni sami zostali skazani na 14 lat pozbawienia wolności za to, czego dopuszczali się wcześniej. Ich rola w olbrzymich operacjach narkotykowych była przecież naprawdę duża. Olivia w książce wyznała, że jej mąż stwierdził, iż nigdy nie czuł się tak wolny, jak po tym, gdy znalazł się za kratkami. Jego brat również. Stwierdzili, że to zdjęło z ich ramion największy ciężar w życiu.

Życie w ciągłym strachu

Olivia przyznała też, że teraz zarówno ona, jak i Mia, żyją w ciągłym strachu. Znajdują się w areszcie ochronnym. Obie podkreślają, że mimo iż ich mężowie za jakiś czas zakończą odsiadywanie swojego wyroku, to wszyscy mają wrażenie, że zostali skazani na dożywocie. Postanowili się postąpić w zgodzie z tym, co podpowiadało im sumienie i to zrobili. Była to najtrudniejsza decyzja w ich życiu, ale tkwią w tym razem.

„Nie ufamy nikomu”

Pedro i Margarito zrobili to wszystko dla swoich rodzin. Ich kobiety podkreślają, że są im za to wdzięczne i że będą na nich wiernie czekać tak długo, ile tylko będzie trzeba.

Poświęcili siebie dla nas i dla naszych rodzin. Mia i ja nie byłybyśmy tutaj, gdybyśmy nie miały siebie nawzajem – nic nie jest w stanie złamać naszej więzi. Nie ufamy nikomu, nie możemy z nikim rozmawiać, więc nie możemy mieć przyjaciół – mamy tylko siebie. Podnosimy siebie nawzajem na duchu i zawsze się wspieramy.

Jesteśmy po prostu żonami i matkami, które próbują przez to przejść, wychowując nasze dzieci tak, aby były dobrymi ludźmi, i cierpliwie czekamy na chwilę, gdy znów będziemy razem z naszymi mężami. Mia i ja zrozumiałyśmy, że najważniejsza jest rodzina, wzajemne wsparcie i nieprzyjmowanie niczego za pewnik. A przede wszystkim, że najważniejsze jest pokazywanie naszym dzieciom, że w życiu liczy się rodzina, miłość i prostota

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować