×

Lekarz dwukrotnie uznał, że Paweł tylko symuluje. Dziś 13-latek nie chodzi ani nie mówi

Paweł na świat przyszedł z wodogłowiem. Szczęśliwie lekarzom udało się sprawić, że jego życie przez długi czas wyglądało całkowicie normalnie. Wszystko dzięki zastawce odprowadzającej płyn mózgowo-rdzeniowy z jego głowy. Niestety, w czerwcu minionego roku życie chłopca i jego rodziców całkowicie się zmieniło…

Nastolatek nagle źle się poczuł

Paweł mimo stanu, w jakim się urodził, funkcjonował całkowicie normalnie. Miał zastawkę, która odprowadzała płyn mózgowo-rdzeniowy z jego głowy. Był zwyczajnym nastolatkiem, który kochał sport i naprawdę dobrze się uczył. Wszystko zmieniło się w czerwcu minionego roku. Chłopiec zaczął bardzo źle się czuć. Pojawiły się przerażające bóle głowy oraz wymioty.

Twierdził, że chłopiec symuluje

Objawy, które miał Paweł, były oczywiste dla zerwania się zastawki. Jednak lekarz, który miał go ratować, aż dwa razy zlekceważył to, co się dzieje. To jeszcze nie wszystko. Kiedy nastolatek zaczął tracić świadomość, medyk stwierdził, że ten udaje. Taką notatkę wpisał też w kartę.

Dziecko wybudzono delikatnym uszczypnięciem. Po zbadaniu go, nie stwierdzono odchyleń od normy. Zachodziło duże prawdopodobieństwo, że dziecko symulowało

Nie chcieli go zabrać do szpitala

Okazuje się, że ekipa ratunkowa z pogotowia, która przybyła na miejsce zgłoszenia, nie chciała nawet zabrać Pawła do szpitala. Zrobiono to dopiero w czasie drugiej wizyt i to po bardzo zdecydowanych naciskach ze strony rodziców chłopca.

W czasie trwania samej akcji ratunkowej, matka mówiła lekarzowi o tym, że syn ma wszczepioną zastawkę. Podkreślała, że własnie takie są objawy jej zerwania i gromadzenia się w czaszce płynu mózgowo-rdzeniowego. Lekarz jednak nie brał jej słów pod uwagę. Zignorował zarówno stan chłopca jak i to, czego się dowiedział. Karetka także nie jechała do placówki na sygnale, ponieważ zespół stwierdził, że nie ma takiej potrzeby.

Wszystko stało się jasne

Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Stało się jasne, że to rodzice mieli rację. Chłopiec został przetransportowany helikopterem do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Lekarze w placówce robili, co tylko było w ich mocy, aby ocalić życie nastolatka. Uratowali je, ale stan Pawła do dnia dzisiejszego nie jest taki, jaki był wcześniej…

W wyniku zerwania zastawki doszło do niedotlenienia mózgu. Teraz chłopiec, mimo że otoczony najlepszą opieką, rehabilitowany, nie mówi, nie chodzi i jest żywiony sondą. Gdy tylko ktoś zaczyna mówić przy nim o tym, co się stało, zrozpaczony chłopiec zaczyna płakać. Doskonale wie, co go spotkało…

Ich życie całkowicie się zmieniło

Od czasu tych nieszczęśliwych wydarzeń, życie rodziny Pawła zmieniło się całkowicie. Pracuje tylko tata chłopca, jego mama musiała zrezygnować z wykonywania swojego zawodu, aby opiekować się chorym synkiem. Pan Marcin Rek w rozmowie z dziennikarzami programu „Uwaga” wyznał:

Nie ukrywam, że jak popołudniami jestem sam w domu to cały czas myślę o synu i żonie, o jego zdrowiu i emocje biorą górę. Wszystko podporządkowane jest pod Pawła, pod porę jego karmienia, rehabilitacji. Staram się trzymać nerwy na wodzy. Nie mnie oceniać pracę tego lekarza. Moim zdaniem lekarz ewidentnie zawinił. Nie wiem, czy to niedouczenie czy brak kompetencji

Państwo Rekowie musieli także sprzedać swoje mieszkanie. Chcieli przeprowadzić się bowiem na parter, aby łatwiej było im wynosić bezwładnego nastolatka, który w dalszym ciągu rośnie i staje się coraz cięższy. Dodatkowo Paweł bardzo dużo czasu spędza na specjalistycznej rehabilitacji w Iławie.

Kontrole w placówce

Po tym, jak sprawa zaniedbań w stosunku do Pawła, została nagłośniona, zainteresowało się nią wiele instytucji. Zaczęło się sprawdzanie i liczne kontrole. Jolanta Majer, która jest konsultantem wojewódzkim w dziedzinie medycyny ratunkowej w rozmowie z mediami powiedziała:

Przeglądając dokumentację, na której w tej sprawie się opieramy, stwierdziliśmy, że objawy chłopca i informacja, że ma on zastawkę w układzie nerwowym, powinny spowodować przewiezienie dziecka do szpitala i bardziej wnikliwą jego kontrolę na jego terenie. Nasza kontrola jest po to, by taka sytuacja nie miała więcej miejsca. Zaleciliśmy przeprowadzenie w tym pogotowiu szkoleń i pogłębienie wiedzy personelu na temat pacjentów z takimi zastawkami

Stanowisko lekarza

Reporterzy programu „Uwaga” próbowali skontaktować się z lekarzem, który zajmował się wtedy Pawłem i stwierdził, że chłopiec symuluje. Nie do końca udało im się to. Medyk wydał jedynie oświadczenie. Stwierdził w nim, że chciałby przekazać najszczersze wyrazy współczucia Pawłowi oraz jego całej rodzinie.

Jednak mężczyzna podkreślił także, że nie jest winny pogorszeniu stanu zdrowia chłopca. Twierdzi, że dołożył wszelkich starań i zrobił wszystko, co w jego mocy, aby ratować nastolatka. Na koniec dodał także, że Paweł jest w takim stanie, w jakim się znalazł, ze względu na „splot różnych okoliczności”.

Jak zareagowali na te słowa rodzice chłopca? Mama Pawła smutno stwierdza tylko:

On musiałby przyjść i zobaczyć jak Paweł teraz wygląda. Nie życzę mu tego, co nas spotkało

Wszczęto śledztwo

Prokuratura dopiero po 9 miesiącach zadecydowała o postawieniu lekarzowi zarzutów. Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach poinformowała w rozmowie z dziennikarzami programu „Uwaga”, że medyk jest oskarżony o narażenie Pawła na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź pozbawienia zdrowia małoletniego. Wiadomo, że wciąż nie przyznał się on do zarzucanych mu czynów, jak i odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień.

Miejmy nadzieję, że stanie się cud i Paweł wróci do zdrowia…

Może Cię zainteresować