Młoda mama decyduje się na aborcję. Kiedy lekarz wyciąga dziecko, słyszy stłumiony płacz…
Matka Melissy miała 19 lat, gdy zaszła w ciążę. Od początku nie chciała swojego dziecka, ale na aborcję zdecydowała się dopiero w 8. miesiącu. Twierdziła, że nie jest gotowa na tak dużą odpowiedzialność.
Umówiła się na wizytę i udała się do szpitala, gdzie miał zostać przeprowadzony zabieg usunięcia dziecka.
Na miejscu lekarze wytłumaczyli jej na czym dokładnie ma polegać i co się z nim wiąże, następnie przystąpili do działania.
Dokonali wlewu z soli fizjologicznej
Jest to metoda polegająca na wstrzyknięciu roztworu soli wraz z toksynami do wód otaczających maleństwo w łonie matki. Po 5 dniach dokonuje się cesarskiego cięcia i wyciąga martwego już noworodka.
Melissa jednak bardzo mocno chciała żyć…
Gdy lekarz zaczął operować, wyciągnął martwe dziecko i podał pielęgniarce. To ona dokonała szokującego odkrycia – usłyszała cichutki, bardzo stłumiony płacz…
Zabieg, który uśmierca wiele dzieci, nie dał jej rady, nie pokonał jej…
Dziecko trafiło do inkubatora, a matka zrzekła się do niego praw. Na szczęście niemal natychmiast pojawili się ludzie, którzy pokochali ją całym sercem.
Dziewczynka dowiedziała się prawdy o swoim życiu mając 14 lat.
Była kompletnie zdruzgotana, nie wiedziała, co ma myśleć i co dokładnie czuje. Po prostu przeżyła szok – była pełna złości, żalu, smutku i rozpaczy.
Wtedy adopcyjna mama Melissy wyznała jej, że pokochała ją od pierwszego wejrzenia. Od momentu, w którym zobaczyła ją leżącą samą, w dalszym ciągu walczącą o życie, w inkubatorze.