×

Wizyta u lekarza może być nieprzyjemna. Takie słowa nigdy nie powinny paść!

Nieprzyjemna wizyta u lekarza wiąże się z przykrymi konsekwencjami. Wiele osób zmaga się później ze strachem przed ponownym badaniem. Te kobiety wciąż nie mogą się otrząsnąć po tym, co usłyszały od swoich lekarzy.

Nieprzyjemna wizyta u lekarza

Lekarze u progu zawodowej kariery składają przysięgę Hipokratesa, której główne przesłanie głosi „Primum non nocere”, co znaczy „Po pierwsze nie szkodzić”. Ludziom pracującym na tym stanowisku powierzamy nasze zdrowie i życie.

W gabinetach lekarskich chcemy czuć się bezpiecznie i komfortowo. Od tego może zależeć także trafna ocena naszego stanu zdrowia. Niestety pojawiają się sytuacje, w których prawa pacjenta są zupełnie lekceważone. To prowadzi do niechęci względem pracowników ochrony zdrowia.

WP Kobieta opisuje historie trzech kobiet, które spotkały nieprzyjemności podczas wizyty u lekarza.

Diagnozę usłyszała cała sala

Ewelina miała 18 lat, kiedy trafiła na oddział neurologiczny. Zbliżały się Święta Wielkanoce, a kobieta musiała czekać na wynik rezonansu. W końcu lekarz przekazał jej smutną diagnozę. Jak wspomina ten dzień kobieta:

Zbliżały się Święta Wielkanocne, a ja byłam w szpitalu. Przydzielono mi miejsce w 5-osobowej sali. Czekałam na wynik badań. Gdy zaczął się poranny obchód, do pomieszczenia wszedł lekarz, którego nazwiska nawet nie znałam. Moją diagnozę odczytał w obecności stażystów oraz innych lekarzy. Brzmiała ona następująco: „Ma pani naczyniaka na pniu mózgu, nie szykuje się pani do domu, ale na następne święta pójdzie pani z koszyczkiem”.

Dla Eweliny najbardziej druzgoczący był fakt, że lekarz odczytał wyniki jej badań w obecności wielu osób na sali. Kobieta była w wielkim szoku, bo te słowa zabrzmiały dla niej jak wyrok. Wolałaby zostać sama, a tak wszyscy zaczęli ją pocieszać. Przekazanie w taki sposób diagnozy godziło w prywatność wówczas 18-latki.

Zero intymności, a wzrok wszystkich był skierowany na mnie. Byłam w wielkim szoku i nie wiedziałam, gdzie mam się ukryć. Nie lubię się rozczulać, dlatego po jakimś czasie wyszłam z tego „kącika spotkań” i stanęłam na uboczu. Mimo wszystko inne pacjentki wciąż do mnie podchodziły, pytając, czy wszystko w porządku.

Na całe szczęście stan zdrowia Eweliny ustabilizował się. Kobieta często jednak wraca myślami do tego dnia:

Wszystko skończyło się na płaczu i przerażeniu. Teraz pewnie bym inaczej do tego podeszła i nie pozwoliła, aby lekarz posunął się do czegoś takiego. Sama pracuję w służbie zdrowia i jest mi naprawdę wstyd za takich lekarzy. W kontaktach z pacjentami stawiam na intymność i prawo do prywatności na pierwszym miejscu. Każdą rozmowę zaczynam za zamkniętymi drzwiami.

Kara za współżycie

Nieprzyjemna wizyta u lekarza spotkała także Marlenę, która zaszła w ciążę w wieku 18 lat. Pierwszej wizyty u ginekologa nie wspomina najlepiej. Kiedy poinformowała lekarkę, że odczuwa ból, usłyszała w odpowiedzi, że zasługuje na cierpienie:

W gabinecie nie przeprowadzono ze mną żadnego wywiadu. Nie zapytano także o liczbę partnerów seksualnych. Mimo to, gdy powiedziałam, że badanie jest bolesne, ginekolog rzuciła oschle: „A jak ci wkładają k…y, to nie boli?”.

Cała badanie było dla młodej kobiety koszmarem. Jak wspomina Marlena, po tej wizycie krwawiła przez resztę dnia. Nieprzyjemnym doświadczeniem dla kobiety okazał się również pobyt w szpitalu. Po porodzie spotkała się z okrutnym traktowaniem ze strony pracowników służby zdrowia.

Zaczęłam rodzić i czułam wielki ból, a do szpitala przyjechałam z rozwarciem 5 cm. Mimo to nie dostałam znieczulenia i nikt nie spieszył się z podaniem mi leku, który wywoła poród, a ciąża była donoszona. Po porodzie leżałam z synkiem w szpitalu około dwóch tygodni.

W tym czasie również źle mnie traktowano. Powiedziano mi, że „skoro chciałam uprawiać seks, to teraz mam cierpieć”. Mój stan psychiczny był bardzo zły i błagałam o powrót do domu.

25-letnia dziś kobieta wspomina, że największym wsparciem była dla niej sprzątaczka, która pomagała jej przy wykonywaniu najprostszych czynności. Przez pielęgniarki i lekarzy czuła się zupełnie ignorowana. Nie interesowało ich to, że Marlena odczuwa ból i nie może karmić piersią.

Zbyt nudna dolegliwość

Karolina ma poważne problemy z kręgosłupem. Po dwóch nieudanych operacjach, 56-latka odczuwała tylko coraz silniejszy ból. Wciąż dochodziły nowe dolegliwości, przez które uporczywe stało się wykonywanie najprostszych domowych obowiązków. Nie była też w stanie zbyt długo wytrzymać w pozycji siedzącej.

Kobieta ciągle zgłaszała się do chirurga ze swoim problemem, ale ten traktował ją zdawkowo. W końcu postanowiła umówić się do niego prywatnie. Wtedy dopiero przejął się jej stanem zdrowia:

W najgorszym okresie poprosiłam męża, żeby do lekarza zawiózł mnie prywatnie. Pomyślałam, że jak zapłacę, jego podejście się zmieni. Miałam rację. Gdy odwiedziłam go prywatnie, z opryskliwego i burkliwego doktora zmienił się w miłą i przyjazną osobę. Doradził, abym zgłosiła się do placówki NFZ, gdzie otrzymam skierowanie na rezonans magnetyczny.

Karolina czekała dwa długie miesiące na wynik rezonansu. Musiała się wtedy zmagać z ogromnym bólem. Niestety, po otrzymaniu diagnozy, pojawił się kolejny problem:

Wspominany neurochirurg przestał pojawiać się na dyżurach i nikt z personelu nie potrafił mi odpowiedzieć, z jakiego powodu, a przecież ktoś musiał zinterpretować moje wyniki. W końcu zapisałam się na wizytę do innego lekarza z tej samej placówki. Miesiąc czekałam na wizytę, a gdy lekarz w końcu mnie przyjął, zapytał, po co do niego przyszłam. Stwierdził, że „jako neurochirurg specjalizuje się w guzach mózgu, a leczenie kręgosłupów jest dla niego zwyczajnie nudne”.

56-latka usilnie próbowała doprosić się lekarza o ponowne sprawdzenie wyników badań. Jednak wizyta zakończyła się totalną porażką. Kobieta otrzymała receptę na leki przeciwbólowe, po czym została wyproszona z gabinetu:

Zapewne, gdybym zapłaciła, rozmowa i tu wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie czułabym się jak intruz, który prosi o leczenie niedoróbek po koledze. Nie usłyszałabym również, że mój wielki problem jest „nudny”.

W świetle prawa jest to niedopuszczalne

WP Kobieta poprosiła prawniczkę Paulinę Głownię o przeanalizowanie powyższych sytuacji. Według kobiety, takie zachowania ze strony lekarzy nie powinny mieć w ogóle miejsca. Zgodnie z Kodeksem Etyki Lekarskiej, lekarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem, uzyskanych w związku z wykonywanym zawodem.

Prawo pacjenta do zachowania w tajemnicy informacji, które lekarz uzyskał w trakcie trwania leczenia, jest jednym z jego najistotniejszych uprawnień.

Przy okazji prawniczka przypomina, że pacjenci mogą zgłosić nadużycia pracowników służby zdrowia do Rzecznika Praw Pacjenta. Do jego zadań należy czuwanie nad przestrzeganiem ich praw.

Źródła: kobieta.wp.pl
Fotografie: Zdj. poglądowe (miniatura wpisu), Twitter, Freepik

Może Cię zainteresować