×

Monika Mrozowska pokazała brzuch. „To spuchnięte ciało, to nie jest nasz wybór!”

Monika Mrozowska pokazała brzuch i… nieoczekiwanie mianowała samą siebie rzeczniczką kobiet, którym daleko do doskonałości. Przekonuje na Instagramie, że wprawdzie zawsze warto zwlec się z kanapy i trochę poćwiczyć, jednak czasem „gruby tyłek” bywa rezultatem poważnej choroby. Dlatego radzi, by nie oceniać innych kobiet przez pryzmat ich wyglądu.

Kobieta z przeszłością

Monika Mrozowska ma za sobą kilka burzliwych lat. Wiosną 2012 roku zakochała się w Sebastianie Jaworskim, którego poznała na planie „Dzień Dobry TVN”. Aktorka była częstym gościem tego programu. Wraz z mężem, Michałem Szaciłło promowała w kąciku kulinarnym dania kuchni wegetariańskiej, zaś Sebastian był operatorem kamery.

Kiedy Mrozowska zakochała się w Jaworskim, początkowo wierzyła, że uda jej się pogodzić romans z małżeństwem. W praktyce okazało się to jednak trudne, zwłaszcza gdy zaszła w ciążę z nowym kochankiem. Zdradzony mąż uniósł się wtedy honorem i zapowiedział, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Obecnie układa sobie życie z nową partnerką, z którą też, podobnie, jak z Moniką, lubi wpadać do programów śniadaniowych.

Niestety, związek Mrozowskiej z Jaworskim nie przetrwał. Aktorka została z dwiema córkami z pierwszego małżeństwa i sześcioletnim synem z drugiego związku.

Dla osłody życia, od czasu do czasu lubi pochwalić się na Instagramie swoją figurą. Zrobionym na plaży zdjęciem w kostiumie kąpielowym zamknęła usta niedowiarkom, wątpiącym, czy czterdziestolatka po trzech porodach może pochwalić się idealną sylwetką.

Raz wygląda lepiej, a raz gorzej

Oczywiście, jak wiadomo, figura sama się nie zrobi. Efekt, zaprezentowany na zdjęciu jest wynikiem ciężkiej pracy, czego Monika nie zamierza ukrywać. Aktorka praktykuje jogę, czym chętnie chwali się na Instagramie.

Kilka miesięcy temu opublikowała zdjęcie z urlopu w Chorwacji, na którym imponuje zadbaną sylwetką. Ostatnio jednak postanowiła podzielić się z fankami życiową refleksją na temat brzucha. Jak wyznała aktorka, nie zawsze wygląda on tak dobrze, jak na zdjęciu z wakacji.

Monika przekonuje, że po prostu trzeba się z tym pogodzić:

Niektórzy z nas (niestety głównie dotyczy to kobiet) mają ból dupy i wielki problem z tym, że nie wszystko, co się pojawia w mediach społecznościowych przypomina okładki #harpersbazaar czy innego #womanshealth. Ćwiczę, jestem aktywna, wklepuje w ciało rozmaite mazidła, zdrowo się odżywiam, nie wpierniczam słodyczy, ale mimo to moje ciało raz wygląda lepiej, a raz gorzej! Raz brzuch jest płaski i podobno nawet widać na nim zarys mięśni, a raz jest spuchnięty, raz skóra jest błyszcząca, napięta i opalona, a innym razem przesuszona i blada…

Monika Mrozowska pokazała brzuch

Na dowód, że życie nie zawsze ją rozpieszcza, zamieściła serię zdjęć swojego brzucha w jego gorszych momentach:

Zdjęcie drugie przedstawia mój opuchnięty, zgięty brzuch podczas menstruacji, po 3 dzieci i wycięciu wyrostka. Zdjęcie numer trzy to ten sam brzuch, dalej opuchnięty, ale wyprostowany.

Rozważania na temat własnego brzucha natchnęły Mrozowską do refleksji na temat cudzych. Zdaniem aktorki, kobiety zbyt łatwo krytykują wygląd innych kobiet, nie znając ich sytuacji. Tymczasem, jak zauważa Monika, niedoskonałe ciało może nie być wynikiem lenistwa, lecz poważnej choroby. Aktorka radzi, by wziąć to pod uwagę zanim się zrobi komuś przykrość.

Ostatnio moja przyjaciółka usłyszała od swojej znajomej, że na zdjęciach w necie wygląda dużo gorzej i grubiej niż na żywo. (…) Tylko, że niektórzy mają grubszą skórę na krytykę, a innych dotyka do żywego najdrobniejsza wbita szpileczka… Zwłaszcza, gdy ta osoba miała podejrzenie nowotworu, miała operację usunięcia tarczycy i w tej chwili przyjmuje hormony… A mimo to jest aktywna zawodowo, biega, ćwiczy i się nie poddaje, ale… o dawną sylwetkę musi walczyć 10 razy mocniej niż kiedyś… Tylko… właśnie? Czy MUSI?! Czy to jednak zdrowie powinno być priorytetem, a nie kaloryfer na brzuchu za wszelką cenę. Czasami jednym durnym zdaniem możemy popsuć komuś nastrój na długie tygodnie. Jestem ostatnią osobą, która powie: „Nic nie rób! Połóż się na kanapie i wpierdzielaj chipsy! Jak się komuś nie podoba Twój gruby tyłek, to jego problem!” Ale często te dodatkowe kilogramy, to spuchnięte ciało, to nie jest nasz wybór! Choroba nie wybiera! Może dotknąć każdego ! Dziewczyny! Powinnyśmy się WSPIERAĆ , a nie sobie dopier*****”

Ma rację?

Wyświetl ten post na Instagramie.

Zazwyczaj nie wrzucam tutaj takich zdjęć, bo … bo zawsze zastanawiam się, po co niby miałabym to robić? Mówię o zdjęciu drugim i trzecim. Zdjęcie drugie przedstawia mój opuchnięty, zgięty brzuch podczas menstruacji, po 3 dzieci i wycięciu wyrostka . Zdjęcie numer trzy to ten sam brzuch, dalej opuchnięty, ale wyprostowany. Zdjęcie pierwsze specjalnie wybrałam względnie „ładne” , bo jak się okazuje, ciągle niektórzy z nas ( niestety głównie dotyczy to kobiet ?‍♀️) mają ból dupy i wielki problem z tym, że nie wszystko co się pojawia w mediach społecznościowych przypomina okładki #harpersbazaar czy innego #womanshealth Ta sprawa w ogóle nie dotyczy mnie. Ćwiczę, jestem aktywna, wklepuje w ciało rozmaite mazidła, zdrowo się odżywiam, nie wpierniczam słodyczy, ale mimo to moje ciało raz wygląda lepiej, a raz gorzej! Raz brzuch jest płaski i podobno nawet widać na nim zarys mięśni, a raz jest spuchnięty, raz skóra jest błyszcząca, napięta i opalona, a innym razem przesuszona i blada… Pomimo, że o siebie dbam i…jestem ZDROWA! I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Ostatnio moja przyjaciółka usłyszała od swojej znajomej , że na zdjęciach w necie wygląda dużo gorzej i grubiej niż na żywo. Wiecie ile razy ja coś takiego usłyszałam ? Nie jestem w stanie policzyć. Tylko, że niektórzy mają grubszą skórę na krytykę, a innych dotyka do żywego najdrobniejsza wbita szpileczka… Zwłaszcza, gdy ta osoba miała podejrzenie nowotworu, miała operację usunięcia tarczycy i w tej chwili przyjmuje hormony… A mimo to jest aktywna zawodowo, biega, ćwiczy i się nie poddaje, ale… o dawną sylwetkę musi walczyć 10 razy mocniej niż kiedyś… Tylko… właśnie ? Czy MUSI?! Czy to jednak zdrowie powinno być priorytetem, a nie kaloryfer na brzuchu za wszelką cenę. Czasami jednym durnym zdaniem możemy popsuć komuś nastrój na długie tygodnie. Jestem ostatnią osobą, która powie: „Nic nie rób! Połóż się na kanapie i wpierdzielaj chipsy! Jak się komuś nie podoba Twój gruby tyłek, to jego problem!” Ale często te dodatkowe kilogramy, to spuchnięte ciało, to nie jest nasz wybór! Choroba nie wybiera! Może dotknąć każdego ! Dziewczyny! Powinnyśmy się WSPIERAĆ , a nie sobie dopierdalać ? …

Post udostępniony przez Monika Mrozowska (@monikakingamrozowska)

Źródła: www.instagram.com, www.fakt.pl
Fotografie: Instagram (miniatura wpisu), Instagram

Może Cię zainteresować