Kosmetyczka zraniła ją w palec brudną frezarką. Rana zaczęła przybierać niepokojący kształt
Niestety nie wszystkie salony kosmetyczne zasługują na nasze zaufanie. Niektóre z nich nie zachowując niezbędnej higieny mogą doprowadzić do tragedii. Na własnym doświadczeniu przekonała się o tym Brtittany Guyatt.
To miała być zwykła wizyta u kosmetyczki
20-latka ze Swindon w Anglii, jak zwykle wybrała się na manicure hybrydowy. Kiedy kosmetyczna ściągała lakier frezarką, uszkodziła jej skórę.
Zauważyła jedynie, że w zranionym miejscu powstał siniak. Jednak to nie była pierwsza taka sytuacja, więc Brittany nie przejęła się za bardzo.
„Pęcherz” wyglądał gorzej z dnia na dzień
Niestety, krew się nie wchłonęła, a na jej palcu pojawiło się coś, co wyglądało jak pęcherz wypełniony krwią. Po paru dniach „pęcherz” powiększył się i wdało się zakażenie. Zmiana była bolesna i wypełniona śmierdzącą ropą.
Przerażona kobieta szukała pomocy u lekarza. Ten powiedział, że na jej palcu wytworzył się ziarniniak. Dowiedziała się, że jeśli nie zdecyduje się na operację, może stracić kawałek palca.
Chce ostrzec inne kobiety
Według lekarzy, winę za zakażenie ponosi brudny sprzęt używany w salonie kosmetycznym. Z tego względu Brittany postanowiła podzielić się swoją historią i ostrzec inne kobiety:
Chcę tylko, żeby inne dziewczyny zawsze upewniały się, że kosmetyczki używają sterylnego sprzętu. Przed tą sytuacją nigdy nie widziałam, żeby przecierały narzędzia i niespecjalnie zwracałam na to uwagę. Upewnijcie się, że możecie ufać swojej kosmetyczce
Dla Brittany w całej sytuacji najgorsze było to, że musiała przestać karmić dziecko piersią. Kilka dni po zranieniu, jeszcze zanim rozwinęła się infekcja, urodziła córeczkę. Po kilu tygodniach od porodu, jeszcze przed operacją, lekarka zapisała jej maść ze sterydami. Z tego względu nie mogła już karmić dziecka piersią.
Dziewczyny, pamiętajcie, żeby sprawdzać, czy wasz salon kosmetyczny zawsze używa sterylnych narzędzi!
_____________________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl