×

Tragiczna śmierć polskiej himalaistki. Poruszające słowa jej taty prowadzą do łez

Milena Piasecka, polska himalaistka, zginęła, gdy przemierzała Wielki Szlak Himalajski, który liczy 1700 kilometrów i biegnie przez cały Nepal. O tym, jak wygląda wyprawa, informowała na bieżąco na swoim koncie na Facebooku.

Ostatni post z 16 października

Jej wiadomości przepełnione były miłością do natury. Bez wątpienia można odczytać z nich, jak wielką sympatią darzyła świat.

W region Solukhumbu (Everestu) mogłabym wracać bez końca. Co krok wspaniałe widoki, dobra infrastruktura, łatwe do znalezienia trasy, wygodne zakwaterowanie, a czasami nawet prysznic z ciepłą wodą ?. Po drodze zawsze można liczyć na miłe towarzystwo wędrowców z całego świata, którzy chętnie dzielą się swoimi historiami wieczorami przy piecu, który jest najważniejszym miejscem w każdej lodge’y

Milena Piasecka nie żyje

Ostatni publiczny post pochodzi z 16 października. Rodzina ostatni raz kontaktowała się z himalaistką 17 października. Po tej dacie nie mogli się z nią w żaden sposób połączyć. Dzień po tym otrzymali tragiczną wiadomość z Nepalu. Odnaleziono jej ciało. Milena Piasecka zginęła w ukochanych górach. Nie sposób wyobrazić sobie cierpienia, jakie muszą przechodzić najbliżsi himalaistki. Jej tata napisał rozdzierające serce słowa:

Gdzie jesteś córeczko? Czy w swoich ukochanych Himalajach, czy może z nami by nas pocieszyć? Zawsze sobie wyrzucam, że nie przytuliłem Ciebie tak mocno jak na to zasługiwałaś i za mało mówiłem, jak bardzo Cię kocham. Byłaś moją dumą, pokazywałaś mi piękny świat widziany w Twoich podróżach. Teraz jestem ślepy bez Ciebie. Odpoczywaj w pokoju. Twój zrozpaczony tata

Tragiczna śmierć Mileny Piaseciej

„Głos Wielkopolski” ustalił, że Polka dwa dni przed tym, gdy doszło do tragedii, oddzieliła się od swoich towarzyszy i zdecydowała się na samotny trekking po Himalajach. Ciało himalaistki znaleziono w regionie Namcze Bazar, na wysokości około 3500 m. n.p.m.

Milena Piasecka

Podróż rozpoczęła się na początku września

Piesza wędrówka zaczęła się kilka tygodni temu. Z ogromną energią opisywała każdy dzień i chwilę tuż przed rozpoczęciem wyprawy.

Organizacja 4-miesięcznej to praca na cały etat. Najwięcej czasu zajmuje gromadzenie sprzętu. Na szczęście, mi się udało większość sprzętu i jedzenia kupić w jednym miejscu jeszcze w Polsce. Oczywiście, nie biorę wszystkiego na jeden raz. Jedzenie wraz z częścią sprzętu nadaję w regiony, gdzie będę ich potrzebować

Wyrazy współczucia dla najbliższych

Źródła: www.fakt.pl, www.facebook.com
Fotografie: www.facebook.com

Może Cię zainteresować