×

Najbardziej jadowity pająk świata ugryzł 10-letniego chłopa. Życie dziecka zawisło na włosku

Matthew Mitchel to chłopiec, który teoretycznie… powinien już nie żyć! Wszystko za sprawą ugryzienia najbardziej jadowitego pająka świata. Według badań jego jad jest na tyle silny, że potrafi zabić człowieka w ciągu zaledwie 15 minut. Los chciał jednak inaczej i 10-latek wciąż jest wśród nas. To prawdziwy cud, że wyszedł z tego cało!

Matther pomagał tacie przy sprzątaniu starej szopy w pobliżu Sydney, gdy nagle jadowity pająk znienacka owinął się wokół palca 10-latka.

Blue Mountains Funnel-web Spider, femalePhotographer: M Gray © Australian Museum

Blue Mountains Funnel-web Spider, female
Photographer: M Gray © Australian Museum

Miałem wrażenie, że wbił we mnie wszystkie odnóża. Bolało tak bardzo, że nie byłem w stanie nic zrobić. – wspomina Matthew.

Chwilę później Dawid, ojciec chłopca, usłyszał potworny skowyt syna. Wiedział, że dzieje się z nim coś niedobrego. Gdy tylko zobaczył pająka, pomógł chłopcu zrzucić go na ziemię. To wtedy rozpoznał „potwora” i zrozumiał, że jego syn jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Czas był najważniejszy

Ptasznik australijski jest jednym z najbardziej jadowitych pająków na świecie. Jego jad błyskawicznie atakuje układ nerwowy, wywołuje pianę w ustach i powoduje skurcze mięśni. Potrafi zabić zdrowego człowieka w ciągu zaledwie 15 minut.

Dawid był w pełni świadomy zagrożenia, jakie dotknęło jego syna. Postanowił wykorzystać swoją koszulkę jako opaskę na ramię Michaela w nadziei, że w ten sposób spowolni rozprzestrzenianie się śmiertelnego jadu.

Rodzina 10-latka postanowiła nie zwlekać i kilka minut później byli już w drodze do szpitala.

Metro UK

Metro UK

Jeszcze chwila, a byłoby za późno

Na miejscu stwierdzono, że jad zainfekował już prawie cały organizm chłopca. Jego źrenice się powiększyły, z ust wyciekała mu piana i zaczynał mieć drgawki. Michael przyjął aż 12 fiolek antytoksyn – była to najwyższa odnotowana, podana dawka. Na szczęście walka o życie 10-latka przyniosła zamierzony efekt. W końcu negatywne objawy zaczęły ustępować. To był prawdziwy cud!

Choć ciężko w to uwierzyć, chłopiec już dzień później wyszedł ze szpitala. Ktoś najwyraźniej czuwał nad nim przez cały ten czas.

Może Cię zainteresować