×

W piwnicy zastał go makabryczny widok. Wszędzie było pełno krwi i kości

Sceneria opisywanych zdarzeń przypomina bardziej tę z przerażającego horroru, a nie taką z realnego życia. Mimo to wydarzenia te miały miejsce naprawdę. Chwile grozy przeżyła rodzina Nicka Lestina ze stanu Iowa w USA. Kiedy mężczyzna pewnego dnia wszedł do swojej piwnicy, był przerażony… Nie miał pojęcia, czy wzywać policję, pogotowie czy po prostu uciekać gdzie pieprz rośnie. Dosłownie wszędzie była krew, kości i skóra.

Na początku pojawił się tajemniczy, czerwony płyn

Zacznijmy jednak od początku… Pierwsze oznaki tego, że w domu Nicka dzieje się coś niepokojącego, pojawiły się już kilka tygodni wcześniej. Mężczyzna zauważył, że z urządzenia zamontowanego w piwnicy, które odpowiedzialne było za usuwanie nadmiaru wody, sączy się jakiś dziwny, czerwony płyn. Właściciel nie miał pojęcia, co to, ale nie wydawało mu się to zbyt istotne, więc zignorował ten fakt. Jeszcze wtedy nie wiedział, jak istotna jest ta sprawa…

Krew, skóra i kości

Po pewnym czasie okazało się, że pod żadnym pozorem nie powinien lekceważyć tego, co zaobserwował wcześniej. Niestety, musiał przekonać się o tym, w bardzo stresujący i makabryczny sposób. Kiedy pewnego dnia wszedł do swojej piwnicy, nie wiedział, co ma robić. Włosy na całym ciele dosłownie stanęły mu dęba. Już od początku zauważył, że cała piwnica jest zalana, ale kiedy zaświecił światło… Zrozumiał, że pomieszczenie nie tonie w wodzie, a we krwi… Dosłownie wszędzie znajdowała się czerwona ciecz, kości i kawałki skóry oraz tłuszczu. Przerażony mężczyzna uciekł z domu i zabrał ze sobą całą rodzinę, po czym wezwał pomoc.

Sprawa bardzo szybko się wyjaśniła

Szybko okazało się, że wszystko to pochodziło ze znajdującej się obok jego domu fabryki mięsa. Zastanawiacie się jak to możliwe? Służby doszły do tego, że w zakładzie zablokował się odpływ nieczystości. Własnie przez to wszystkie dosłownie spłynęły do domu Nicka Lestina.

„To nie była nasza wina”

Jaka była reakcja władz fabryki? Jedna ze współwłaścicielek w rozmowie z huffpost.com powiedziała:

Bierzemy za to odpowiedzialność, ale to nie była nasza wina. Nie przelaliśmy tej krwi celowo, nie chcieliśmy, żeby tak się stało. Współczujemy im

Ponadto, firma zapewniła też, że pokryje część kosztów usuwania nieczystości. Doskonale zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że zwierzęce szczątki oraz krew mogą stwarzać bardzo duże zagrożenie biologiczne.

Źródła: www.huffpost.com, wiadomosci.radiozet.pl

Może Cię zainteresować