×

Kasia Kowalska powiedziała partnerowi, że jeśli nie zapłaci 50 tys. to nie zobaczy ich dziecka

Kostek Joriadis to były partner Katarzyny Kowalskiej i ojciec jej córki. Piosenkarka przez lata zarzucała mu, że nie interesował się własnym dzieckiem i nie płacił alimentów. Mężczyzna przez lata konsekwentnie milczał na ten temat. Teraz postanowił przedstawić swoją wersję tych wydarzeń. Udzielił „Faktowi” szczerego wywiadu, w którym o wszystkim powiedział. Więcej na ten temat znajdziecie tu.

Joriadis zaznaczył jednocześnie, że jest to jego pierwszy i ostatni raz, kiedy o tym mówi. Podkreślił też, że ma nadzieję iż ta rozmowa poprawi jego relacje z córką i Ola zgodzi się chociażby na rozmowę z nim.

Nigdy nie udzielałeś wywiadów, co się stało, że chcesz mówić o swym życiu?

Zaznaczę od razu, że robię to tylko ten jeden raz. Nigdy więcej nie będę opowiadał publicznie o moim życiu prywatnym, bo od 19 lat konsekwentnie staram się je chronić przed mediami. Zdecydowałem się przedstawić moje stanowisko na prośbę najbliższych i przyjaciół, którzy znają prawdę i uważają, że muszę w końcu zareagować na opluwanie mnie i nieprawdziwe komentarze pod moim adresem. A było ich wiele

Z Katarzyną Kowalską byliście parą ponad 20 lat temu

Tak, ale związek się zakończył i każde z nas poszło swoją drogą. Mimo rozstania ten etap uważam za bardzo ważny, bo urodziła się Ola, moje jedyne dziecko. Jej narodziny były dla nas niebywałym szczęściem, zadedykowałem jej wydaną wtedy płytę. Niestety nie było mi dane uczestniczyć w jej wychowaniu. Zostałem całkowicie odcięty od kontaktu z nią. Nie jest prawdą, że o dziecku zapomniałem, że nie była dla mnie ważna. Wielokrotnie próbowałem „dobić” się do niej, ale zawsze mi to uniemożliwiano

Ola była wtedy malutka

W chwili rozstania miała niespełna półtora roku. My po prostu nie byliśmy szczęśliwi razem, nie pasowaliśmy do siebie. Wyprowadziłem się

Plotkowano, że byłeś agresywny

Byłem narwany i wyrywny, ale nigdy nie podniosłem i nie podniósłbym ręki na kobietę. Po naszym rozstaniu ukazał się jednak artykuł, z którego pamiętam jedno zdanie „Znajomi Kasi zauważyli ślady na jej twarzy”. Niby nic nie powiedziano wprost, a jedynie zasugerowano, ale dla czytającego wymowa była raczej jednoznaczna. Nie będę tego komentował, ale Katarzyna najlepiej wie jak było

A potem zniknąłeś z Polski

Po około pół roku dostałem informację, że moja mama, która przeprowadziła się do Grecji, jest poważnie chora. Ponieważ była tam sama, wyjechałem by się nią opiekować. Oczywiście poinformowałem o tym mamę Oli. Spotkaliśmy się, powiedziała, że rozumie, ale skoro może mnie nie być nawet parę lat powinienem podpisać dokumenty, które umożliwiłyby jej samodzielne podejmowanie decyzji co do dziecka. Zgodziłem się i podpisałem. Nie było mnie 4 lata. Tak duża odległość nie sprzyjała kontaktom z małym dzieckiem

Co się stało po powrocie?

W Grecji nie pracowałem, gdy wróciłem nie miałem pieniędzy. Zadzwoniłem do dziadków mojej córki i powiedziałem, że chcę zobaczyć dziecko i odnowić z nim kontakt. Niedługo potem dostałem pismo od adwokata, na zorganizowanym spotkaniu powiedziałem mu, że nie chcę żadnych awantur ani kłótni, że chcę możliwie jak najłagodniej wrócić do życia dziecka. Zdawałem sobie sprawę, że Ola praktycznie mnie nie zna, w czasie rozstania, tak jak wspomniałem miała półtora roku, w chwili mojego wyjazdu dwa latka. Na kolejnym spotkaniu dowiedziałem się, że mogę spotkać się z córką, pod warunkiem że natychmiast, jednorazowo wpłacę 50 tysięcy. To było 16 lat temu, duże pieniądze. Powiedziałem szczerze, że ich nie mam, ale chcę widzieć córkę i powoli mogę spłacać zaległości. Wtedy usłyszałem, że Katarzyna zdecydowała, że dopóki nie zapłacę, spotkania z córką nie będzie

A skąd ta kwota?

Po rozstaniu nie byliśmy w sądzie, nie zostałem pozwany o alimenty. Przed wyjazdem podpisałem tylko Kasi papiery, że będę płacił jej 180 dolarów miesięcznie i będę uczestniczył w kosztach utrzymania i wykształcenia córki. Podpisywałem te papiery w dobrej wierze, ale niestety realia w Grecji były takie, że nie było mnie stać na zapłatę tej kwoty. W Grecji ledwo utrzymywałem siebie i matkę a wiedziałem, że Ola jest zabezpieczona finansowo, niczego jej nie brakuje, zwłaszcza że jej matka była gwiazdą, bardzo dobrze sytuowana finansowo w Polsce

Walczyłeś, próbowałeś widywać się z Olą?

Wielokrotnie jeździłem do rodziców Kasi do Sulejówka. Przyjeżdżałem z kwiatami, prosiłem o spotkanie z Olą, nie udało się. Potem próbowałem rozmawiać z bratem Kasi, Grzegorzem, chciał mi pomóc też się nie udało. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że mogę widzieć Olę ale tylko w obecności dziadków. Na jednym spotkaniu się skończyło. Przyjeżdżałem, ale nie było dziecka. Dziś myślę, że moim największym błędem było to, że nie skorzystałem z usług adwokata, nie dochodziłem swoich i Oli praw, bo prawem dziecka jest mieć kontakt z ojcem. Ale chciałem spokoju, chciałem by wszystko załatwione było bez walki, w ciszy, byśmy zachowali się jak cywilizowani ludzie. Teraz z perspektywy czasu bardzo żałuję, że nie zdecydowałem się na batalię sądową. Nawet gdyby się nie udało, Ola wiedziałaby, że o nią walczyłem…

A próbowałeś nawiązać kontakt z Katarzyną?

Nie, nie wyobrażam tego sobie, po tym jak się zachowywała, co opowiadała i opowiada nawet teraz publicznie, po 19 latach na mój temat. Chcę jednak powiedzieć, że nie żywię w stosunku do niej negatywnych uczuć. Przede wszystkim dlatego, że jest mamą Oli

Katarzyna zarzuca Ci, że nie płaciłeś alimentów, więc płaciłeś czy nie?

Na początku tak, a gdy okazało się, że mam tylko płacić, a nie mam żadnych praw i córki widywać nie będę, zmieniono jej nawet nazwisko, przestałem. To był wyraz mojego buntu sprzeciwu i bezsilności

Ponoć niedawno córka złożyła jednak pozew o alimenty i wygrała.

O tym, że odbyła się jakaś sprawa i zasądzono ode mnie alimenty na rzecz Oli dowiedziałem się w październiku gdy komornik wszedł zajął mi konto. Jak się okazało, w dokumentach składanych do sądu wskazywano, że nie można było mnie znaleźć, poszukiwania miały trwać przez półtora roku. To bzdura. Mam stały adres, mamy z Katarzyną wspólnych znajomych, którzy znają mój numer telefonu, rodzina Katarzyny też go ma. Gdyby pozwolono się Oli do mnie odezwać, moglibyśmy dojść do porozumienia, zawrzeć ugodę, nawet przed sądem. Ja od razu zgodziłbym się na płacenie określonej kwoty, realnej w mojej sytuacji. To co zasądził sąd jest powyżej moich możliwości, nie stać mnie na takie alimenty. Odwołałem się od wyroku, sąd przywrócił mi termin do złożenia apelacji, przyznając tym samym, iż niesłusznie przyjęto, że moje miejsce pobytu nie było znane. Teraz czekam na nowy termin rozprawy, w której będę mógł już uczestniczyć. Ja chcę płacić na córkę, nie uchylam się od tego i nie mam zamiaru, to moje jedyne dziecko, ale kwotę na miarę moich możliwości

To kiedy widziałeś córkę po raz ostatni?

4 lata temu, przez przypadek. Była na działce u znajomych. Ich dzieci zaczęły jej mówić, że znają jej tatę. Ola twierdziła, że jestem alkoholikiem, narkomanem. Od dzieciaków usłyszała, że to nieprawda, że jej tata prowadzi normalne życie, gra w piłkę nożną, jeździ na rowerze po górach i jest raczej sportowym i wesołym typem. Wtedy zadzwoniła do mnie koleżanka, powiedziała, że jedzie do mnie i ma niespodziankę. Przyjechali kilkoma samochodami, przywitałem się i widzę moją córkę, zdrętwiałem. Było fajnie, przytuliliśmy się, rozmawialiśmy, postanowiliśmy, że odnowimy kontakt. Umówiliśmy się, że zdzwonimy się na drugi dzień. Niestety już nie odbierała telefonu, nie odpisała na żaden sms. Z koleżankami też zerwała kontakt

Co się stało?

Nie wiem… Mogę się tylko domyślać

Nie próbowałeś ponownie? Może trzeba było szukać kontaktu z córką?

Jak? gdzie? Pod szkołę miałem iść? Nie wyobrażam sobie zresztą siłą zmuszać 14-letniego dziecka do kontaktu ze mną. Dla mnie byłaby to przemoc. Ja chcę widywać Olę, ale chcę by i ona tego chciała, by wszystko odbywało się dobrowolnie a nie na siłę, pod przymusem. Do Katarzyny nie miałem po co iść…

Na co liczysz po tym wywiadzie?

Ola niestety mnie nie zna, nie wie jakim jestem człowiekiem, nie pozwolono mi być jej ojcem, a jej mieć ojca. Zabrakło dobrej woli. Rozumiem, że Ola patrzy na świat i naszą historię oczyma Mamy, ale jest już dorosła i może kiedyś spojrzy i zrozumie, że jest też druga strona, która też ma swoje racje. Zaznaczam, że chodzi mi tylko o dziecko, mam cichą nadzieję, że może Ola to przeczyta i będzie chciała mieć ze mną kontakt

Wierzysz w to?

To zależy od jej serca, jeśli ma trochę serca naszej greckiej rodziny to mogę mieć nadzieję

Co być chciał jej powiedzieć?

Że na nią czekam. Rodzina w Grecji też

Może Cię zainteresować