×

Jerzy Fedorowicz był w szpitalu psychiatrycznym! Zdobył się na szczere wyznanie

Jerzy Fedorowicz w szpitalu psychiatrycznym leczył się po śmierci ukochanej żony. W rozmowie z dziennikarką Dziennika Polskiego zdobył się na szczere wyznanie.

Śmierć ukochanej żony

Jerzy Federowicz to krakowski aktor filmowy i teatralny, który również mocno angażuje się w sprawy polityczne. Dwa lata temu po walce z chorobą nowotworową zmarła jego ukochana żona Elżbieta Krywsza-Fedorowicz. To wtedy zaczęły się jego kłopoty ze zdrowiem psychicznym.

W szczerym wywiadzie z dziennikarką Dziennika Polskiego mężczyzna opowiedział o swojej depresji:

Przestałem radzić sobie z codziennością. Nie mogłem w ogóle spać. W środku czułem strach. Taki strach jak trema aktora, który wychodzi na próbę generalną i nie jest jeszcze pewny, czy dobrze gra rolę. Mocno schudłem, nie miałem ochoty nic jeść. Nie miałem ochoty żyć.

Aktor przyznał, że po pierwszym epizodzie depresyjnym przestał się leczyć. Wkrótce nadeszło kolejne załamanie. Wówczas uzależnił się od środków nasennych, bez których nie mógł zasnąć. To wtedy rodzina namówiła go do pobytu w szpitalu psychiatrycznym.

Jerzy Fedorowicz w szpitalu psychiatrycznym

Podczas wywiadu polityk wyznał, że w szpitalu był leczony farmakologicznie, a także uczęszczał na zajęcia z psychoterapii, jogę i bajkoterapię. Najbardziej jednak pomogło mu przebywanie z innymi pacjentami:

(…) chodzi też o to bycie z innymi pacjentami. Widzisz, że inni mają gorzej. Jak już złapałem ten moment, kiedy poczułem się lepiej, to zacząłem pomagać pozostałym. I to było dobre. Dało mi siłę. Bo jesteś z tymi ludźmi na co dzień, w pewnym sensie się zaprzyjaźniasz, zaczyna ci zależeć.

Fedorowicz uważa, że aby skutecznie poradzić sobie z depresją konieczny jest pobyt w szpitalu. Aktor podkreśla, że nie należy się go bać ani tym bardziej wstydzić. Szczególnie, gdy depresja dotyka młodych ludzi:

Najbardziej mi żal młodych. A dwie trzecie pacjentów to młodzi. Depresja – i to nie slogan – to choroba dzisiejszych czasów. XXI wieku. Dotyka w dużej mierze dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestolatków. I to przeraża. Pal licho mnie. Ja już i tak mam prawie całe życie za sobą. Zresztą, jak ktoś powiedział: Jurek bez Eli to jest pół Fedora.

Mądrzejszy o trudne doświadczenia aktor zaapelował, by chorzy nie lekceważyli depresji i dali sobie pomóc:

(…) jeśli nasza rozmowa ma mieć jakiś sens, to niech tym sensem będzie apel do ludzi, żeby dali sobie pomóc. Wsłuchiwali się w słowa lekarzy. A jeśli trzeba – nie bali się iść do szpitala. To nic strasznego, żadna stygma. Wielu ludzi ma choroby i zaburzenia psychiczne, nie ma się czego wstydzić.

Źródła: kobieta.onet.pl, www.se.pl, plus.gazetakrakowska.pl
Fotografie: Pixabay (miniatura wpisu), Facebook

Może Cię zainteresować