×

Jak Białoruś potraktuje polskiego żołnierza? „Dostanie grosze na chleb”

Porzucił służbę, zostawił broń i uciekł na Białoruś. W Polsce Emil Czeczko nazywany jest szpiegiem i zdrajcą. A jak Białoruś potraktuje polskiego żołnierza? Eksperci nie mają złudzeń.

Szeregowy Emil Czeczko

Polski żołnierz – to brzmi dumnie. Ale przykład 25-latka doskonale pokazuje, że nie każdy, kto chodzi w mundurze, zasługuje na uznanie. Emil Czeczko miał poważne problemy z prawem. Jak twierdzi znajomy dezertera, kilka miesięcy temu Czeczko pobił własną matkę. Natomiast w ubiegłym tygodniu 25-latka zatrzymała drogówka. Okazało się, że Czeczko był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Zdawał sobie sprawę, że kiedy ta informacja trafi do jego jednostki wojskowej, będzie musiał się pożegnać ze służbą. Natychmiastowa decyzja o dezercji uruchomiła lawinę domysłów. Według Onetu, Czeczko prawdopodobnie był białoruskim szpiegiem.

Najbardziej prawdopodobnym wątkiem, który jest obecnie brany pod uwagę, jest to, że szeregowy Czeczko od pewnego czasu był białoruskim szpiegiem lub co najmniej informatorem białoruskiego agenta

– informuje portal.

Siostra Czeczko związana jest z kolei z Białorusinem.

25-latek opowiada w wywiadach, że Polacy strzelają do migrantów. Twierdzi nawet, że sam był świadkiem zastrzelenia dwóch osób. Czeczko intensywnie pracuje nad tym, by odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia.

Mogą ze mnie zrobić teraz najgorszego człowieka i powiedzieć, że stwarzałem problemy w wojsku

– mówił.

Jak Białoruś potraktuje polskiego żołnierza?

„Polski żołnierz uciekł na Białoruś” – wystarczy przeczytać to zdanie, żeby pojąć, jak dezercja Emila Czeczko wpływa na wizerunek Polski. Białorusini wykorzystują to wydarzenie na wszelkie możliwe sposoby. W Polsce Czeczko był na cenzurowanym, prawdopodobnie czekała go odsiadka. Tam został „gwiazdą”, ale – zdaniem fachowców, tak gwiazda może bardzo szybko upaść… Tuż po tym, jak Czeczko przestanie być potrzebny Łukaszence.

„Fakt” zapytał o opinię byłego ministra w rządzie Łukaszenki i dyplomatę, Pawła Łatuszkę. Mężczyzna uważa, że na dezertera nie czeka nic dobrego.

Zobaczmy przypadek Pratasiewicza. Było parę wywiadów, konferencja prasowa i już o nim nic nie słychać. On został wykorzystany, wyciśnięty jak gąbka. Tak samo będzie, niestety z tym żołnierzem. Będzie wykorzystany w ciągu najbliższych dni, tygodni i później nic nie będzie o nim słychać.

– mówi mężczyzna.

Na pewno jakaś pomoc, jako uchodźcy politycznemu, będzie mu udzielona, ale to są bardzo minimalne wypłaty, które ledwie dają człowiekowi możliwość kupienia jedzenia. Może dostanie jakieś miejsce w internacie, chociaż z punktu widzenia bezpieczeństwa, to też raczej nie wchodziłoby w grę. (…) Według mojej oceny ten człowiek dostanie później na miesięczne utrzymanie około 100 dolarów, może mniej nawet. To mu wystarczy na ziemniaki z chlebem. Na odzież mu już nie wystarczy. Na pierwszym etapie mogą zmusić kogoś, żeby on jemu pomógł. Jakiś zakład państwowy, czy firma prywatna podległa Łukaszence, dostanie polecenie, że ma jakoś pomóc, ale to będzie jednorazowe wsparcie. A dalej o nim zapomną.

– dodaje.

Podobne zdanie ma dr Michał Piekarski. Ekspert dodaje, że Czeczko prawdopodobnie pozostanie pod obserwacją białoruskich służb, żeby im nie uciekł. Być może będą go też obwozić po szkołach i zakładach pracy, by wykorzystywać go do celów propagandowych.

Jedno pytanie nasuwa się samo – ilu takich szeregowych służy jeszcze w polskim wojsku? Jak widać weryfikacja wśród służb nie przebiega zbyt sprawnie.

Fotografie: Facebook (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować