×

Górniak miała stan przedzawałowy. Polska artystka otarła się o śmierć

Górniak miała stan przedzawałowy z przepracowania i trafiła do szpitala. Twierdzi, że przeżyła tylko cudem. „Mój organizm bardzo wołał o odpoczynek”.

Pracowity rok

Edyta Górniak w 2019 roku ruszyła w Polskę z akustyczną trasą koncertową, obejmującą 18 występów w teatrach i filharmoniach. Jak tłumaczyła wtedy artystka, chodzi jej o to, by kontakt z widownią był jak najbardziej intymny:

To takie miejsca, gdzie mogę zobaczyć ostatnią osobę w rzędzie. To bardzo duże odsłonięcie się przed ludźmi. To czas jest dedykowany tylko publiczności i cała uwaga idzie na nią. Gdy jestem skoncentrowana na pracy, to nie ma miejsca w moim życiu na nic innego. Ani na miłość, ani na przyjaciół ani na synka czy resztę rodziny.

To był dla piosenkarki wyjątkowo pracowity czas. W przerwach miedzy koncertami uczyła się jeździć samochodem przed obiektywami kamer TVN-u. Jak ostatnio ujawniła, mocno wtedy przeholowała i organizm stanowczo się sprzeciwił. Piosenkarka przepłaciła to wszystko zdrowiem i mało brakowało, a mogłoby się skończyć jeszcze gorzej.

Górniak trafiła do szpitala ze stanem przedzawałowym, ale zamiast zwolnić tempo, planowała je jeszcze bardziej podkręcić. Czekała tylko aż lekarze postawią ją na nogi, by mogła zacząć planować trasę jubileuszową z okazji 30-lecia pracy artystycznej. Miała z nią ruszyć w Polskę w 2020 roku, ale plany pokrzyżowała jej pandemia.

Górniak miała stan przedzawałowy

Z perspektywy czasu Edyta ocenia, że może i lepiej się stało. W internetowej rozmowie z fanami przyznała szczerze:

Pracowałabym pewnie jak wariat. No bo jubileusz zobowiązuje. Przy tym ja byłam już potwornie zmęczona, po koncertach byłam padnięta, rok wcześniej miałam podejrzenie stanu przedzawałowego… Więc mój organizm już bardzo wołał o odpoczynek. Bardzo, bardzo. Myślę, że w zeszłym roku, gdyby był normalny czas intensywnych prac, taki jak zawsze, a jeszcze bardziej wzmożonych przez jubileusz, to ja nie wiem, czy bym się nie wykończyła. Pewnie wylądowałabym w jakimś szpitalu. Pod respiratorem. Ta cała sytuacja mi uratowała życie na kilka lat jeszcze.

Warto przypomnieć, że artystka w ubiegłym roku nie ukrywała swojego sceptycyzmu wobec pandemii. Z jej wypowiedzi można było wysnuć wniosek, że uważa ją za spisek bliżej nieokreślonych sił. Nie ukrywała swoich podejrzeń, że rząd steruje obywatelami poprzez dawkowanie paniki oraz wprowadzanie zakazów i nakazów. Jak wyznała wtedy:

Siedzi sobie paru gdzieś tam. Jakby tutaj skłócić ludzi? Najlepiej, jak odwrócą się ku sobie. Są na świecie czerwone i czarne mrówki. Jak się da te mrówki do słoika, one wędrują swoimi ścieżkami. Jak potrząśnie ktoś tym słojem, te mrówki zaczynają się zabijać.

Widocznie od tamtego czasu zmieniła zdanie. Teraz nie tylko wierzy w prawdziwość pandemii, lecz również jest wdzięczna za przymusowy odpoczynek:

Na wszystko można spojrzeć z kilku stron. Na obecną sytuację można spojrzeć jak na tragedię, ale można też jak na błogosławieństwo, że możemy odpocząć, zatrzymać się. Ilu nas pędziło zbyt szybko, bez pomyślunku, zagonieni, zapracowani, zestresowani? W gonitwie nie wiadomo dokąd. A odpoczynek tylko z wyrzutami sumienia. No to dostaliśmy w prezencie odpoczynek. Oczywiście coś za coś…

Źródła: www.se.pl, www.pomponik.pl, www.gala.pl
Fotografie: Instagram, Twitter

Może Cię zainteresować