×

Siostra Kory opowiedziała o traumatycznym dzieciństwie artystki. Mało kto zna jej historię

Życie Kory już od najmłodszych lat nie było usłane różami. Rodzice piosenkarki mieli poważne problemy finansowe, dlatego wokalistka już w wieku 4 lat została oddana do domu dziecka w Jordanowie. Nikt jeszcze wtedy nie przypuszczał, że przeżyje tam prawdziwy koszmar.

Życie Kory w domu dziecka

Dom dziecka, do którego trafiła Olga, prowadziły siostry zakonne. Piosenkarka opowiadała, że nigdy nie zapomni tego, co tam przeżyła. Od samego początku była bita i poniżana… przez siostry zakonne.

Przez pięć lat, od czwartego roku życia, przebywałam w Caritasie u zakonnic, które nieustannie poddawały dzieci przemocy emocjonalnej i fizycznej. Te wszystkie przeżycia spychałam na dno pamięci, tak jak potem śpiewałam w mojej piosence, że upycha się tam obrazy, których nie chce się oglądać – mówiła wokalistka w wywiadzie, który został przeprowadzony 6 lat temu

Siostra Kory przebywała w ośrodku razem z nią

Nie tylko Kora odniosła się do swoich wspomnień z dzieciństwa. W ostatnim czasie zrobiła to także jej siostra, Anna „Hania” Kubczak, która przebywała w ośrodku razem z artystką. Ostatecznie je jednak rozdzielono.

To było okrutne, bardzo okrutne… Tam istniał taki podział, do dziś nie mogę sobie tego wytłumaczyć, że maluchy miały inne zajęcia. Tęskniła za mną, czego nie byłam do końca świadoma. Też byłam dzieckiem.

Pamiętam, jak spotkałyśmy się w holu. Maluchy szły w jedną stronę, my w drugą. Oleńka zatrzymała się, bo mnie zobaczyła, rączki wyciąga do mnie i… Zakonnica pociągnęła ją mocno, uderzyła w czubek głowy. Ona taka biedna popatrzyła na mnie smutnymi, wielkimi oczami. Nawet nie zapłakała. Skoczyłam wtedy jak tygrysica, dlaczego ta zakonnica bije moją siostrę. Efekt był taki, że musiałam klęczeć w kącie z rękami do góry. Tamte doświadczenia odbiły się pewnie na tej ciągłej żądzy miłości Oleńki – wspomina siostra Kory

To, co spotkało Korę, miało wpływ na jej przyszłość

Olga niejednokrotnie podkreślała, że zdarzenia z dzieciństwa wpłynęły na jej przyszłość i nieustannie ją prześladowały. Upust emocjom zaczęła dawać dopiero u schyłku swojego życia. Wtedy wyszło na jaw, jak głęboko to wszystko w niej siedziało.

W tych rozmowach w chorobie były wszystkie jej traumy. Wcześniej o tym wspominała, ale zwykle z dużym dystansem. Byłam u niej w ostatnim czasie przez dwa tygodnie, siedziałam raz osiem godzin, prawie nie pozwoliła mi odejść od łóżka. To był właściwie monolog. To dzieciństwo strasznie się położyło cieniem na jej życiu.

Pewnie dlatego, że nie miała wtedy normalnego domu, tak bardzo dbała potem o swoje domy w Warszawie i na Roztoczu. Wiła tam gniazda. Była niesamowitą estetką. Kiedy wybieraliśmy jej miejsce na Powązkach, myślałam przede wszystkim o tym, żeby było piękne. Aby ten jej ostatni dom był zielony, z przestrzenią, aby czuła się w nim dobrze – wspomina Henryka Bochniarz, przyjaciółka Kory

Ostatnie pożegnanie Kory

Kora zmarła w wieku 67 lat. Jej siostra, Anna „Hania” Kubczak, pożegnała artystkę niezwykle wzruszającym zdaniem, które jest idealnym podsumowaniem tego, co przeżywała przez te wszystkie lata wokalistka.

Zawsze tęskniłaś za mamą, teraz jesteś już w jej ramionach

Może Cię zainteresować