×

„Nie czuję się winna. To jak odklejenie plastra”. Kobiety szczerze o dokonanej aborcji

O aborcję walczą kobiety, które domagają się tego, aby mogły same decydować o swoim losie i o swoim ciele. W przeciwległym obozie są te osoby, dla których życie jest świętością i niezależnie od wszystkiego, będą tego bronić.

Ciężko powiedzieć, kto ma rację, ponieważ to zależy od sumienia i tego, co jest dla danej osoby ważne. Jednak z całą pewnością warto o tym rozmawiać

O tym także wie serwis metro.co.uk, w którym pojawiły się wyznania kobiet, które wykonały aborcję. Każda z nich ma za sobą inną historię i inne pobudki nimi kierowały. Ich słowa zostały przetłumaczone przez redakcję papilot.pl.

Pierwsza z nich to 23-letnia Maddy, która dokonała aborcji 7 lat temu

Powiedziałam mamie. Przyniosła test, który okazał się pozytywny. Przerwanie ciąży było dla mnie wyjątkowo bolesne, choć równocześnie łatwiejsze i szybsze, niż podejrzewałam. Zapytano mnie, czy na pewno tego chcę. Dostałam tabletkę, a później zastrzyk antykoncepcyjny. Kolejnego dnia dostałam kolejne dwie tabletki, tym razem dopochwowo. Wróciłam do domu z lekami przeciwbólowymi. Poczułam ulgę. Minęło 7 lat, a ja nadal nie czuję się gotowa na dziecko, więc podjęłam najlepszą decyzję

25-letnia Anna zaszła w ciążę przypadkiem i to jej stały partner domagał się tego, aby usunąć dziecko

Na szczęście sam zabieg był bardzo prosty. Zdecydowałam się na wczesnym etapie ciąży, więc wystarczyła tabletka. W klinice trafiłam na wspaniałych ludzi, którzy mnie nie oceniali. Połknęłam pigułkę, wróciłam do domu i miałam czekać. Fizycznie zniosłam to wyjątkowo łatwo, ale aborcja pozostawia ślad na psychice. A może bardziej to, że nie mogłam liczyć na wsparcie i wręcz zostałam do tego zmuszona? Nigdy nie zapomnę o tym, że nosiłam w sobie nowe życie

32-letnia Danielle także była namawiana do tego, aby usunąć dziecko. Partner powiedział, że ją zostawi, gdy tego nie zrobi

Cały ten proces był dla mnie koszmarem. Zgłosiłam się do lekarza, kiedy płód miał zaledwie kilka tygodni, a ostatecznie przerwałam ciążę w 5. miesiącu. Za pierwszym razem odmówiono mi zabiegu, bo z badań wynikało, że cierpię na niedokrwistość i mogłoby to być niebezpieczne. Dopiero po opanowaniu sytuacji się udało. Różnica polegała na tym, że to nie była już zwykła aborcja farmakologiczna, ale poród. Połknęłam pigułkę i musiałam wydać dziecko na świat. Już nigdy nie chcę tego przeżywać

23-letnia Jess dwa razy dokonała aborcji

W klinice przyjęli mnie wyjątkowo przyjaźni i wrażliwi ludzie. Nie oceniali mnie nawet wtedy, kiedy wróciłam z tym samym problemem zaledwie siedem miesięcy później. Sam zabieg był koszmarnie bolesny. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Ale nie czuję się winna. Dla mnie było to jak odklejenie plastra – wiesz, że może zaboleć, ale musisz to zrobić. Nie byłam finansowo i mentalnie gotowa na dziecko. Jeśli boję się o tym rozmawiać, to nie z powodu wyrzutów sumienia, ale tego, jak stygmatyzowane są kobiety w mojej sytuacji

Pamiętajmy, że opisane historie miały miejsce w Anglii, gdzie aborcja jest legalna w pierwszym trymestrze ciąży

*zdjęcia mają charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować