×

Kobieta umiera podczas porodu. Słowa, które wtedy szepcze jej mąż, przyczyniają się do cudu

Dla kochającej pary, marzącej o dużej rodzinie, nie ma większego powodu do szczęścia niż wiadomość o potomstwie. Niestety nie każda ciąża kończy się szczęśliwie, lecz to, co wydarzyło się w przypadku Melanie Pritchard jest prawdziwym cudem.

Podczas drugiego porodu, zaczęła tracić przytomność

W 39 tygodniu ciąży Melanie trafiła do szpitala z silnymi skurczami. Od samego początku porodu bardzo źle się czuła, skarżyła się na nudności oraz osłabienie, lecz nikt z opieki medycznej nie zauważył żadnych nieprawidłowości. Kilka chwil później, serce Melanie przestało pracować, a jej tętno spadło do zera. Skóra kobiety przybrała niebieskawy odcień, a serduszko nienarodzonego dziecka zaczęło bić wolniej. Kobieta, która do tej pory była aktywistką pro-life, sama walczyła o własne życie.

Na sali porodowej znajdował się Doug, mąż ciężarnej, który nie mógł uwierzyć w to co się dzieje – Melanie była klinicznie martwa. Sztab lekarzy próbował ją ratować, lecz mimo starań nie udawało się. Doug był załamany:

Chciałem jedynie móc jeszcze raz potrzymać moją żonę za rękę. Jest mi wstyd, ale pierwsze o czym pomyślałem, to fakt iż będę wdowcem, a byłem mężem dopiero przez trzy lata. Lekarze powiedzieli mi, że Melanie umarła i nie mogą już nic więcej zrobić.

Jedyną dobrą wiadomością, którą lekarze chcieli mu przekazać była informacja o jego córeczce

Dziecko przyszło na świat przez cięcie cesarskie, a Doug nie pragnął niczego bardziej, jak tylko je zobaczyć. Dziewczynka miała blond włoski i niebieskie oczka, tak samo jak jej mama. Mężczyzna wiedział, że żona jeszcze nie umarła, dlatego postanowiła nadać nowo narodzonej imię Gabriella (wojowniczka Boga).

Po godzinnej rewitalizacji Melanie, która nie miała pulsu przez dziesięć minut, pielęgniarki w końcu były w stanie wykryć słabe bicie serca. Okazało się, że podczas porodu kobieta doznała zatoru owodniowego, który przytrafia się jednej na 80 tysięcy ciężarnych. Jedyną szansą na uratowanie kobiety był przeszczep serca, lecz w tak szybkim czasie, odnalezienie dawcy było niemożliwe, a nawet gdyby doszłoby do zabiegu, Melanie mogłaby nigdy nie odzyskać pełnej sprawności umysłowej.

Miłość małżeństwa okazała się silniejsza niż choroba

Kiedy Doug wszedł do sali chorych, objął rękę żony i wyszeptał:

Kocham Cię i zawsze będę Cię kochał. Jeśli masz jeszcze trochę siły, proszę Cię, walcz. Pomimo moich nadziei, obiecaj mi, że podążysz za swoim aniołem stróżem, dokądkolwiek Cię zaprowadzi.

Te słowa były właśnie tym, czego Melanie potrzebowała. Kilka godzin od utraty świadomości, ponownie otworzyła oczy. Jej tętno zaczynało się wyrównywać, a lekarze nie mogli uwierzyć w jak szybkim tempie poprawia się jej stan zdrowia. Wkrótce mogła samodzielnie oddychać, a pomimo wcześniejszych przypuszczeń lekarzy, nie potrzebowała przeszczepu serca. Po zabiegu i tygodniowym pobycie w szpitalu, mogła wreszcie wrócić do domu i cieszyć się z posiadania kochającej rodziny.

Melanie nie pamiętała tego, co się stało, ale cieszyła się, że wreszcie jest ze swoim ukochanym mężem oraz cudownymi dziećmi. Kiedy pojawiła się w domu wiedziała, że ma za co dziękować Bogu, jej starszy syn i maleńka córeczka, nie straciły matki.

Historia Melanie pokazuje, że zawsze trzeba mieć nadzieję. Cuda mogą przytrafić się każdemu z nas!

Może Cię zainteresować