×

Nieliczne kobiety przeżyły bestialskie eksperymenty w Auschwitz. Dziś z trudem to wspominają

W Auschwitz lekarzem, który zajmował się sterylizacją, był prof. Clauberg. To właśnie z jego rąk w obozie koncentracyjnym zginęło setki kobiet. Wykonywał na nich eksperymenty medyczne, które w jego mniemaniu miały być znaczącą pomocą dla rozwoju nauki, a dla tych biednych kobiet, często były wyrokiem śmierci.

Te, które przeżyły, wyznały, jak wyglądał ich kontakt z tym potworem. Porażająca opowieść pojawiła się na stronie kobieta.wp.pl, a historia kobiet z bloku 10. została szerzej zawarta w książce Hansa Joachima Langa „Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz”.

Autor przybliża porażające historie kobiet. Ich świadectwa wywołują łzy, złość i ogromne niezrozumienie tego, co je spotkało

Co chciał osiągnąć Clauberg przez swoje eksperymenty i sterylizacje? Uważał, że dzięki temu będzie w stanie wyeliminować ze społeczeństwa ludzi, którzy nie powinni żyć… a tego chciał dokonać przez zaprzestanie rozmnażania, a do tego celu miał wykorzystywać swoje „medyczne” działania.

Wybierał kobiety, które z założenia były zdrowe i wcześniej już rodziły. Chciał uniemożliwić im dalsze rozmnażanie, a robił to w brutalny i okrutny sposób

Niczego nie wyjaśniano, po prostu to wykonywano. Nie miałyśmy nic do powiedzenia, kompletnie nic

Nie miały absolutnie nic do powiedzenia… Jedyne, na co miały wpływ, to czy trafią do obozu, czy zdecydują się na to, aby wziąć udział w bolesnych eksperymentach, które pozbawiały je godności, zdrowia, a często i życia.

Sylvia Amar z siostrą nie wiedziały, co mają zrobić. W końcu jednak zdecydowały, że wolą przejść eksperymenty niż zginąć w obozie. Były przekonane, że to jest ich jedyna szansa na to, aby przeżyć.

Sterylizacja była ceną przeżycia. Już bym nie żyła, gdybym się znalazła w komandzie pracy. Nie miałabym na to dość siły. To by mnie doprowadziło prosto do gazu

Clauberg dokonywał sterylizacji, a poddane jej kobiety przebywały na „oddziale intensywnej opieki”, gdzie były dokładnie obserwowane. To jednak dotyczyło tylko pierwszych dwunastu kobiet. Później uznał, że nie ma sensu powielać tego schematu

Za każdym razem, gdy pojawiał się w Auschwitz, kobiety wiedziały, że przyszedł po kolejne osoby do badań.

Żadna nie chciała iść dobrowolnie, ale nie było wyjścia. Powiedziano nam, że jeśli ta lista nie zostanie skompletowana, to cały blok pójdzie do Birkenau

Jedna z kobiet, która przeżyła, Herta Würzburg, usłyszała pytanie Clauberga, gdy to ona miała wejść do gabinetu: „Czy te świnie są aby czyste?”. Nie rozmawiał ze swoimi „pacjentkami”, a jeśli coś zdarzyło mu się powiedzieć, były to słowo rzucane w powietrze, bez zwrotu do konkretnej osoby.

Ze wszystkich moich obserwacji wynikało, że Clauberg nie interesował się nami jako ludźmi. Byłyśmy dla niego interesujące jedynie jako króliki doświadczalne

Kobiety bały się Clauberga, bo dokładnie słyszały krzyk, który dobiegał z jego gabinetu

To, że te doświadczenia ze sterylizacją musiały powodować straszne bóle, można było poznać już choćby po głośnych krzykach kobiet leżących na stole rentgenowskim. Niekiedy przychodziły do mnie nadzorczynie SS i pytały mnie, co doktor Clauberg robi tym kobietom, że tak krzyczą

Te kobiety, które przeżyły, wspominają ból nie do opisania, który wręcz rozsadzał je od środka

„Czułam okropny, piekący ból i miałam uczucie, jakby rozsadzało mi podbrzusze, jakby zaraz miało pęknąć. Po wyjściu z pokoju rentgenowskiego jakaś kobieta zaprowadziła mnie do toalety. Tam próbowałam wycisnąć z siebie ten wstrzyknięty płyn. Wszelkie uczucia nikły w potwornych bólach, myślało się tylko o tym, żeby wytrzymać, żeby przez to nie umrzeć. Potem też nie miało się zbyt dużo siły na inne myśli, poza tym człowiek był już tak przyzwyczajony do poniżania i maltretowania, że było mu wszystko jedno, naga egzystencja eliminowała wszystko inne”

Clauberg nie zwracał uwagi na krzyk, płacz, stan kobiet i to, że ledwo żyją. Nie przejmował się tymi, które umierały, a jedynie uznawał, że były zbyt słabe, aby móc żyć. Zadowolony był także ze swoich „badań”, o czym sam chętnie mówił i pisał.

Jeśli wyniki prowadzonych przeze mnie badań nadal będą pozytywne – a nie ma powodu zakładać, że tak nie będzie – to niedaleki jest dzień, gdy będę mógł zameldować: odpowiednio wyszkolony lekarz w odpowiednio wyposażonej placówce z około dziesięcioma osobami personelu pomocniczego może wysterylizować najprawdopodobniej kilkaset – a może wręcz tysiąc – kobiet jednego dnia

Czy to wymaga jakiegokolwiek komentarza?

Może Cię zainteresować