×

Przyjechała do szpitala mówiąc, że odeszły jej wody. Położne powiedziały, że jeszcze nie pora

Becky Davies bardzo się cieszyła, że w końcu udało jej się zajść w ciążę. Wszystko przebiegało bez większych komplikacji. Niestety, tuż przed samym porodem zaczęły się poważne problemy…

„Jeszcze czas”

Becky 17 grudnia 2016 roku około godziny 10:00 zadzwoniła do szpitala Kings Mill Hospital w Mansfield, w którym miała zamiar rodzić. Przez telefon powiedziała, że odeszły jej wody i odczuwa bardzo mocny ból. Stwierdziła, że najprawdopodobniej zaczął się poród. Osoba, która z nią rozmawiała zapewniła ją, że na pewno jeszcze nie pora. Doradziła jej, aby poczekała. Drugi telefon Becky wykonała około godziny 18:00, wówczas powiedziano jej, aby przyjechała do placówki.

Nagły ból brzucha

Na miejscu przyjęto ją na oddział. Wykonano podstawowe badania i zaczęto dokładniej monitorować. W nocy Becky obudził bardzo silny ból. Ten fakt jednak zbagatelizowano. Personel medyczny stwierdził, że poród wciąż jeszcze się nie rozpoczął. Po prośbach kobiety wykonano kilka badań. Niestety, nie wykryto bicia serduszka maleństwa. Wtedy 29-latka zaczęła błagać, aby wezwano do niej lekarza. Ostatecznie zabrano ją na salę porodową. Chwilę później na świecie pojawiła się maleńka Freya. Niestety, dziewczynka urodziła się martwa. Po czasie okazało się, że doszło do uszkodzenia łożyska. Freya zmarła z powodu niedoboru tlenu.

Wina szpitala

Becky za śmierć swojej córeczki obwinia pracowników szpitala. Twierdząc, że ignorowali jej prośby i stan. Wszczęto więc postępowanie wyjaśniające w jej sprawie. Faktycznie, stwierdzono, że błąd ludzki sprawił, iż Becky została niewłaściwie potraktowana. Szpital zobowiązał się do przeproszenia kobiety, jednak zrobił to dopiero 1,5 roku później.

Richard Mitchell, prezes Sherwood Forest Hospitals NHS Foundation Trust, dopiero po tym czasie wyraził ubolewanie i przeprosił za „opiekę niskiego standardu”. Zapewnił również, że szpital wyciągnie wnioski z tego, co się stało.

Gdybyśmy zareagowali wcześniej, zwiększyłoby to szanse małej Frei na przeżycie. Nie mogę sobie wyobrazić, jak jest to bolesne dla Pani i Pani rodziny

Śmierć dziecka to niewyobrażalna tragedia

Becky Davies nie potrafi wyrazić słowami tego, co przeszła. Dodaje również, że z pewnością nic nie zwróci życia jej ukochanej córeczce. Była też zniesmaczona faktem, że tak długo czekała na akt skruchy ze strony władz szpitala.

Przeprosiny nie zwrócą nam Frei. Powiedziano nam jednak, że je usłyszymy. Nie stało się tak przez kilka miesięcy. Obawialiśmy się, że szpital nie potraktował nas poważnie. Nigdy nie pogodzimy się z utratą Frei. Nie ma dnia, żebyśmy o niej nie myśleli. Żebyśmy nie myśleli o tym, jaką stworzylibyśmy rodzinę. Choć Frei tu nie ma, zawsze będzie jej częścią. Mam nadzieję, że żadna rodzina nie doświadczy takiej tragedii, jaka nas spotkała

To prawda, nic nie wróci życia ukochanemu dziecku Becky

Może Cię zainteresować