×

Prezes mianował asystentkę Grupy Azoty dyrektorem. Teraz będzie zarabiać 30 000 zł miesięcznie

Prezes Grupy Azoty stworzył stanowisko dla swojej asystentki. 2 stycznia Agnieszka Sorbnicka-Krasinkiewicz (34 l.) została szefową Departamentu Korporacyjnego Zarządzania i Komunikacji w chemicznym gigancie. Będzie dostawać miesięcznie około 30 tys. zł wynagrodzenia.

Specjalne stanowisko

Prezes Wojciech Wardacki (58 l.) od pewnego czasu dzieli się władzą nie z zarządem, a z asystentką. Teraz stworzył nawet specjalne stanowisko dla niej. Nowej dyrektor podlega, m.in. Biuro Nadzoru Właścicielskiego, Biuro Obsługi Organów Spółki, a także biura komunikacji oraz sponsoringu.

Wardecki już wcześniej planował to zrobić. Jednak obawiając się utraty stanowiska, opóźniał wdrożenie w życie nowej struktury. Ostatecznie postanowił zrealizować swój plan, gdy nie został odwołany na radzie nadzorczej 19 grudnia.

Szybka kariera

Agnieszka pracuje w ZCh Police od 2008 roku. Na początku była laborantką. Kiedy w kwietniu 2016 Wardecki został tam prezesem, kariera 34-latki nabrała tempa.

Pani Sorbicka-Krasinkiewicz po powrocie z urlopu macierzyńskiego w maju 2016 r. zgłosiła chęć objęcia bardziej odpowiedzialnych funkcji i w wyniku kilkuetapowego procesu rekrutacji objęła obecnie zajmowane stanowisko – wyjaśnia spółka

Wspólne decyzje

Od tego czasu prezes i nowa dyrektor (wówczas asystentka) razem podejmują decyzje. Kobieta wydaje dyspozycje członkom zarządu, razem podróżują limuzyną z jednego końca Polski na drugi.

Prezes wszystkiemu zaprzecza

Relacje wymienionych powyżej osób mają charakter wyłącznie służbowy – przekonuje mec. Piotr Sadownik z kancelarii Gide Loyrette Nouel, którą wynajął do tej sprawy Wardacki i Grupa Azoty

O nieformalnych i niedwuznacznych spotkaniach tej pary jeszcze w ubiegłym roku donosił „Fakt”. Chociaż Wardacki próbuje je dementować. Są świadkowie.

Czułości w windzie

Pisano o obściskującym się i całującym z panią Agnieszką prezesie. Sytuacja miała mieć miejsce w windzie w warszawskim Hotelu Westin 6 kwietnia 2018 r. Odbywała się tam wcześniej dwudniowa Rada Grupy Azoty. Ta nierozłączna para uznała najwyraźniej, że pozostali uczestnicy spotkania już wyjechali z hotelu.

Na szczęście dla osób, które ich wtedy widziały – ani Wardacki, ani Sorbicka-Krasinkiewicz nie wiedzą, kto ich przyłapał.

Długa delegacja

Na początku sierpnia 2018, Grupa Azoty finalizowała przejęcie niemieckiej firmy Compo. W związku z tym, do Frankfurtu poleciał Wardacki i jego asystentka. Chociaż „dopinanie” umowy wymagało tylko dwudniowej obecności prezesa, para wybrała się na czterodniową delegację. Rozliczały ich dwie różne spółki: prezesa rozliczała centrala, Agnieszkę – ZCh Police, więc czuli się pewnie.

Lepiej, żeby cie nie znali

Pecha miała grupa robocza z Azotów, gdy spotkała na ulicy prezesa z asystentką. Spacerowali, trzymając się za ręce.

Sytuacja bardzo zdenerwowała Wardeckiego. Z relacji jednego ze współpracowników prezesa wynika, że po powrocie, zdegradował on uczestników wyjazdu. Rzucał przysłowiowe „kłody pod nogi”.

Dyrektor biura prawnego, gdy dopytywała o rolę asystentki w firmie, została… przeniesiona na stanowisko specjalistki, a jej wynagrodzenie obniżono o niemal 8000 zł.

Tropienie wpisów

Prezes tropił wpisy o jego relacji z asystentką na specjalistycznym portalu chemicznym. Zawiadomił też o tych wpisach policję w Policach i prokuraturę w Szczecinie.

Natomiast naoczni świadkowie, którzy rozmawiali z „Faktem”, gotowi są przed sądem potwierdzić prawdziwość tych sytuacji.

Może Cię zainteresować