×

13-letni Paweł umierał, a lekarz stwierdził, że udaje. Chłopiec wciąż nie odzyskał zdrowia

Sprawa 13-letniego Pawła Reka z Rybnika wstrząsnęła całą Polską. Przypomnijmy, że kiedy był jeszcze niemowlęciem specjaliści w wyniku choroby wstawili mu w głowę zastawkę, która ma za zadanie odprowadzać płyn mózgowo-rdzeniowy. Mógł jednak z nią normalnie funkcjonować. Jedynym wyjątkiem była sytuacja, kiedy założony dren mógł wyskoczyć. Nastąpiło to podczas wycieczki szkolnej. Niestety, uprzedzona wcześniej nauczycielka, a następnie lekarz, który twierdził, że Pawełek symuluje, zlekceważyli niepokojące objawy, a chłopiec ostatecznie trafił do szpitala. Dzisiaj walczy o życie i nie wiadomo, czy kiedykolwiek wróci do pełnej sprawności. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

Karta medyczna w której lekarz napisał, że dziecko symuluje

Gdyby nie natychmiastowa reakcja lekarzy w rybnickim szpitalu, do którego ostatecznie trafił nastoletni Paweł, chłopiec prawdopodobnie by nie przeżył. To tam w ciągu zaledwie 10 minut 13-latek trafił na stół operacyjny.

TVN Uwaga

TVN Uwaga

Stanął murem za lekarzem, który stwierdził, że chłopiec symuluje

Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, Artur Borowicz, staje w obronie lekarza, który wydał oświadczenie, że chłopiec symuluje. Podkreśla, że to doświadczony medyk, który doskonale potrafi odróżnić udającą osobę od tej faktycznie cierpiącej. Zaznaczmy również, że pan Borowicz również jest lekarzem.

Rodzice dziecka mają prawo do własnej oceny. My również mamy takie prawo, ale na razie nie wdajemy się w szczegóły, gdyż analizujemy wszystkie fakty dotyczące tego zdarzenia.

Do chłopca przyjechał zespół specjalistyczny kierowany przez doświadczonego lekarza anestezjologa. I to on w takich sytuacjach decyduje o tym, czy pacjenta trzeba przewieźć na szpitalny oddział ratunkowy, czy też nie ma takiej potrzeby. To doświadczony lekarz, który potrafi odróżnić, czy ktoś jest nieprzytomny, czy półprzytomny, czy też symuluje. Za wystawioną diagnozę bierze odpowiedzialność. Musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać, aż stwierdzone zostanie, czy była to słuszna, czy też błędna decyzja – tak brzmi treść oficjalnego oświadczenia WPR w Katowicach

TVN Uwaga

TVN Uwaga

Młody lekarz, który stwierdził, że chłopiec symuluje

Dziś już wiadomo, że lekarz, który przebadał chłopca i stwierdził, że ten symuluje, posiada prawo do wykonywania swojego zawodu dopiero od 1 października 2012 roku, a więc zaledwie od 6 lat. Na próżno szukać w sieci opinii pacjentów na jego temat, co jest przynajmniej dziwne, tym bardziej, że od 3 lat prowadzi własną praktykę lekarską zarejestrowaną w Siedliskach koło Kuźni Raciborskiej. Warto zaznaczyć również, że do lekarza wyjątkowo ciężko jest się umówić – brak numeru telefonu i możliwości ustalenia wizyty przez internet.

Archiwum prywatne rodziny Pawła Reka

Archiwum prywatne rodziny Pawła Reka

Doświadczenie lekarza musiało być znikome

Jak informuje Naczelna Izba Lekarska, jeśli jest lekarzem od 6 lat, a specjalizacja trwa kolejne 6, to pełnoprawnym anestezjologiem może być dopiero od tego roku. Nasuwa się więc pytanie, o jakim „doświadczeniu” mówił dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego? Nie ulega wątpliwości, że całej sprawie powinna się przyjrzeć nie tylko prokuratura i powołane do tego instytucje, ale również Minister Zdrowia i Prokurator Generalny.

Mało kto wie, że brał on udział w programie telewizyjnym

To nie koniec informacji, które udało się zdobyć odnośnie lekarza. Jak się okazuje, wiosną bieżącego roku wziął on udział w serialu TVP pt. „Młodzi lekarze”, gdzie grał właśnie jednego z tytułowych „młodych lekarzy”. Ciekawe, czy wspomniany wcześniej dyrektor o tym wiedział?

Błędy mogą zdarzyć się każdemu

Niemniej jednak życie Pawła i jego rodziny zostało wywrócone do góry nogami i prawdopodobnie już nigdy nić nie będzie takie samo jak wcześniej. Mimo to dyrektor katowickiego WPR, nikt z jego pracowników, ani tym bardziej sam lekarz pogotowia nie przeprosili, ani nawet nie zapytali, jak mogą pomóc po tym, co się stało.

TVN Uwaga

TVN Uwaga

Stan Pawła wciąż się nie poprawia

Chłopiec obecnie potrzebuje bardzo dużych środków finansowych, które są niezbędne w przypadku jego rehabilitacji. Na chwilę obecną prowadzona jest zbiórka na portalu pomagam.pl. Dla chłopca planowane są również koncerty w Rybniku i licytacje.

Moje wzruszenie było tym większe, bo znam Pawła osobiście. Jest moim sąsiadem, często bawił się z kolegami obok mojego bloku. Znam jego rodziców, dlatego wierząc w siłę internetu postanowiłem założyć tę zbiórkę. Rodzice Pawła, gdy zakładali swoją i wpisali kwotę 50 tys zł, nie mieli pojęcia, że koszty rehabilitacji dziecka będą wynosiły miesięcznie około 10 tys złotych – pisze organizator zbiórki, Damian Maliszewski

Dzięki temu urządzeniu kontakt z chłopcem znów może być możliwy

Jednym z podstawowych urządzeń, na które zostaną przeznaczone zebrane pieniądze, jest tzw. C-EYE, które kosztuje 25 tysięcy złotych. Co to takiego? To nic innego, jak komputerowe oko, dzięki któremu możliwe, że będzie w stanie porozumiewać się z rodzicami. Na chwilę obecną nie ma z nim kontaktu. Wszystko za sprawą płynu rdzeniowo-mózgowego, który w wyniku nieszczęśliwego przebiegu zdarzeń zalał jego mózg. Teraz trzeba zrobić wszystko, aby niezniszczona półkula przejęła funkcje tej uszkodzonej. To z kolei wymaga miesięcy, a nawet lat ciężkiej i kosztownej rehabilitacji.

TVN Uwaga

TVN Uwaga

Tam znajdziesz wszelkie aktualności

Na Facebooku powstała specjalna grupa o nazwie „Ratujmy Pawła Reka”, na której rodzice będą informowali o postępach w leczeniu chłopca. Można się do niej przyłączyć tutaj.

Może Cię zainteresować