×

Poniża córki, a przy innych udaje dobrego ojca. „Nie bije, ale i tak jest terror”

Ta historia to dowód na to, że szczęście do końca nie jest tym, co widzimy u innych osób na zewnątrz. Niektóre rodziny potrafią oszukiwać latami i stwarzać pozory idealnego związku.

Pani Ilona napisała do nas wiadomość, w której podzieliła się tym, jak wygląda i życie na co dzień z mężem tyranem

Zwróciła tym samym uwagę na to, że nie zawsze trzeba mówić o przemocy fizycznej, aby można kogoś ranić słowem tak jak nożem. Pamiętajmy, że nie możemy godzić się na zachowanie, które wzbudza w nas strach, lęk i smutek. Walczmy o siebie…

„Mam 42 lata i mieszkam w górach. Mój mąż jest starszy ode mnie o 4 lata. Doczekaliśmy się dwójki dzieci. Anetka i Amelka są naprawdę cudowne”

Chwalę się nimi na każdym kroku, wspieram je, dodaję otuchy i zawsze okazuję miłość. Niestety zupełnie inne zdanie o naszych córkach ma mój mąż, który publicznie się nimi chwali, ale wystarczy tylko, że wejdziemy do domu, a on zamienia się w potwora. Nagle to, co przed chwilą mówił, nie ma w ogóle pokrycia z prawdą. Oceny mogłyby być lepsze, ubrania lepiej wyprasowane, buty porządniej wypastowane itd.

Zawsze starałam się wytłumaczyć, że ma stresującą pracę, dużo obowiązków, a my nie powinnyśmy mu przeszkadzać, aby on mógł się rozwijać i zarabiać, ale wydaje mi się, że przesadzam i powinnam wziąć się w garść zanim będzie za późno na cokolwiek.

Nasze córki chodzą do liceum i naprawdę dobrze się uczą, chociaż nie są orłami, to potrafią spiąć się w sobie i zdobyć piątki. Oczywiście zdarzają się także gorsze dni i czasem do dziennika wpada kilka trójek i czwórek, ale nie uważam, aby to było coś złego. Mój mąż jest innego zdania.

„Nasz dom nie jest pełen ciepła, miłości i spokoju, ale ciągłej musztry, strofowania i wykonywania poleceń na czas”

Kiedy jedna z dziewczynek źle odstawiła buty, zaraz musiała wszystkie za karę czyścić i pastować.

Jeśli Amelka źle odłożyła sztućce lub niedokładnie umyła naczynia, musiała wyciągać wszystko z szafek w kuchni i wkładać jeszcze raz.

Gdy Anetka nie przeczytała do końca Krzyżaków, mój małżonek kazał jej czytać wszystkie najbardziej znaczące lektury w liceum – mimo że nawet nie zaczęła ich przerabiać i nigdy nie będzie.

Pewnie teraz sobie pomyślicie, że co ze mnie jest za matka, która nie potrafi stanąć w obronie swoich dzieci. A ja kochani tak samo czuję się przez niego zniewolona i widzę, że zachowuję się tak ze strachu przed tym, co on zaraz powie lub przed tym, że zostanę wyrzucona na bruk, a przecież jako jego żona nie mam żadnych dóbr, nie mam też pracy, nie wiem, jak miałabym utrzymać siebie i dziewczynki…

Jest mi bardzo ciężko psychicznie, ponieważ widzę, jak bardzo mój mąż się zmienił. Wychował sobie nasze córki na służące i ciągle powtarza im, że kobieta powinna tak zachowywać się w domu, aby nie przeszkadzać mężowi. Sprzedaje im chore kawałki o tym, że tylko w ten sposób będą szczęśliwe, a jedynym spełnianiem jest oddanie się rodzinie i domostwu.

Sytuacji, w których są strofowanie, poprawiane i upominane jest naprawdę bardzo dużo każdego dnia, co przekłada się niestety na zdrowie psychiczne moich dzieci. One żyją w pośpiechu, bojaźni i nawet nie chcą nikogo wprowadzać do domu, bo wiedzą, że wiązałoby się to z dodatkowymi porządkami, które i tak pojawiają się w naszym domu regularnie co kilka dni

„Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on na nikogo nie krzyczy ani nikogo nie bije, ale i tak czuć w domu terror. Czuć go w każdym kącie naszego mieszkania”

Jestem matką i serce mi pęka, gdy widzę, jak moje dzieci się zmieniają. Nie są tak radosne i beztroskiej jak kiedyś. Zamieniły się w żołnierzy, które wykonują jego polecenia. Niedługo święta i strojenie drzewka. My także będziemy ubierać choinkę. Nie myśl sobie jednak, że będzie to wyglądało tak jak u was w domu, że razem wszyscy zbierzemy się wokół drzewka i szczęśliwie będziemy spoglądać na bombki i wybierać, która to lepiej pasuje do zielonych igieł.

U nas będą brane pod uwagę tylko walory praktyczne oraz to, jakie zdanie na ten temat ma mój mąż. Nie myślcie sobie także, że Wigilia będzie taka jaką ja pamiętam z rodzinnego domu. Od lat wszystko jest pod dyktando mojego męża i jego wspomnień związanych z domem rodzinnym. Przy stole, gdy jemy obiad, nasze córki nie mogą się odzywać, bo mój mąż tak ustalił.

Czuję się jak w więzieniu i nie wiem, jak to zmienić. Dla mnie jest za późno, ale może mogłabym uratować moje córki… Nie chcę, żeby w przyszłości myślały, że to, co robił ich ojciec jest czymś normalnym.

Każdego dnia chciałabym tupnąć nogą i powiedzieć mu, że jest skończonym dupkiem, który nie potrafi okazywać uczuć, ale wiem, że wiązałoby się to z moją natychmiastową wyprowadzką. Marzę o tym, aby dziewczynki dostały się na studia do innego miasta i mogły ocalić chociaż swoje dusze skoro ja już nie mogę i na mnie jest za późno

Jeśli możemy coś porodzić, to prosimy o to, aby walczyć o siebie i o dzieci…

*zdjęcia mają charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować