×

Rozdzierające sceny na pogrzebie Wasyla Czorneja. Zmarł, ponieważ szefowa porzuciła go w lesie

Śmierć Ukraińca ze stolarni przeraziła całą Polskę. Jego szefowa uznała, że jej biznes jest ważniejszy od ludzkiego życia. 12 czerwca 36-letni Wasyl zesłabł w pracy, ale nikt mu nie pomógł. Zmarł porzucony przez szefową w lesie. Wasyl Czornej zostawił żonę i trójkę dzieci. Pogrzeb był dla nich bardzo trudny. Teraz chcą poznać całą prawdę o śmierci ukochanej osoby.

Śmierć Ukraińca ze stolarni wstrząsnęła Polską

Trudno uwierzyć w to, co stało się w zakładzie wytwarzającym trumny pod Nowym Tomyślem. Ukrainiec zasłabł w pracy. Niestety jego szefowa, prawdopodobnie obawiając się konsekwencji zatrudniania osób na czarno, zabroniła innym pracownikom wezwać karetkę – kazała im rozejść się do domów. Następnego dnia nie zobaczyli Wasyla w pracy.

36-latka odnaleźli leśnicy. Miał na sobie roboczy strój, pokryty wiórami. Nie mieli pojęcia kim jest, bo nie miał przy sobie dokumentów ani telefonu. Okazało się, że szefowa wywiozła go do lasu koło Wągrowca i porzuciła. Nie wzywając pomocy po zesłabnięciu Wasyla, wydała na niego wyrok śmierci.

Materiały Policyjne

Materiały Policyjne

Rodzina nie może pogodzić się ze śmiercią Wasyla

Rodzina Wasyla Czorneja nadal nie może uwierzyć w to, co się stało. Ojciec trójki dzieci wyjechał do Polski, żeby zapewnić im lepsze życie. Teraz pochowali go w rodzinnej wsi pod Śniatyniem na Ukrainie. Dzieci nie mogą się pogodzić ze śmiercią ukochanego taty. W czasie pogrzebu tuliły się do trumny.

O rozdzierających serce scenach na pogrzebie 36-latka opowiedziała jego siostra, Daria Czornej. Wszystko najbardziej dotknęło 9-letniego syna Wasyla:

Jesteśmy rozdarci. Syn Wasyla ma dopiero 9 lat. Strasznie płakał. Trumny nie otworzono. Chciał raz jeszcze ojca zobaczyć. Nie może dojść do siebie. Zasłabł podczas pogrzebu

Śmierć Ukraińca ze stolarni nadal nie została w pełni wyjaśniona

Mężczyzna przyjechał do Polski 4 miesiące temu. Jego siostra wspomina, że to nie był jego pierwszy wyjazd za granicę:

Wiedzieliśmy, że zajmuje się stolarką. Nie mówił, że robi trumny i gdzie. Nie znaliśmy adresu pobytu, kolegów z pracy. Nie wiedzieliśmy gdzie on jest. Wcześniej pracował na budowach na Krymie i w Czechach. Tym razem wybrał Polskę. Przyjechał po pieniądze, pracę, a spotkał śmierć

W dniu, w którym zasłabł w pracy bliscy zaczęli się niepokoić. Nie mogli skontaktować się z 36-latkiem. 13 czerwca byli już w zasadzie pewni, że stało się coś złego, bo Wasyl nie zadzwonił z życzeniami urodzinowymi do 12-letniej córki. Na następny dzień sam miał urodziny, ale nie odbierał telefonu.

O tragedii dowiedzieli się dopiero od sąsiada. Mężczyzna zobaczył na Facebooku zdjęcie Wasyla, jako osoby do identyfikacji. Przybiegł do rodziny 36-latka w nocy i powiedział, że najprawdopodobniej Wasyl nie żyje. Teraz rodzina Wasyla chce poznać wszystkie okoliczności jego śmierci. Siostra podkreśla, że 36-latek był zdrów jak ryba:

Nie miał epilepsji. Mamy wszystkie jego dokumenty medyczne. W polskich mediach czytamy, że się trząsł i miał epilepsję. Chcemy przyjechać do Polski i przekazać wszystkie dokumenty. My nie chcemy zemsty za śmierć Wasyla. Chcemy prawdy, czy zmarł w pracy czy w lesie. Na tym nam zależy. Bóg będzie sędzią

Konsul zorganizował zbiórkę dla bliskich 36-latka

Konsul honorowy Ukrainy w Polsce, natychmiast zorganizował zbiórkę dla żony i trójki dzieci Wasyla Czorneja. Polacy bardzo pomogli. Zebrana kwota przekroczyła już 175 tys. zł. Co prawda, żadne pieniądze nie zwrócą rodzinie ukochanej osoby. Mimo to Natalia Czornej, żona Wasyla, jest bardzo wdzięczna za wsparcie:

Jestem poruszona, że tak bardzo dużo obcych ludzi dzwoni, pisze, pociesza nas. Zorganizowano zbiórkę pieniędzy dla nas, chociaż nie prosiliśmy o to. Bardzo dziękuję, bez tej pomocy byłoby nam jeszcze trudniej. Tylko Wasyl nas utrzymywał. Dziękuję Ukraińcom i Polakom za pomoc, za dobre słowa. Nie zostawiliście nas samych

Może Cię zainteresować