Monikę i Januszka 29 lat temu uduszono skakanką. Dopiero teraz policja wpadła na trop sprawcy
Śmierć dziecka to największy cios, jaki może spotkać rodzica. Wie o tym, każdy, kto opłakiwał odejście ukochanej córki lub syna. Rodzice 9-letniego Januszka i 11-letniej Moniki dokładnie wiedzą, czym jest życie z przerażającą pustką w sercu…
23 października 1989 roku w miejscowości Jeńki doszło do okropnej zbrodni, która przez prawie 30 lat nie była rozwiązana
Dopiero teraz znaleziono pewne poszlaki, które mogą sugerować, kto stoi za okrutnym zabójstwem dwójki rodzeństwa.
11-letnia Monika spacerowała tego tragicznego dnia po lesie, gdy została zaczepiona przez nieznajomego mężczyznę
Nie tylko wykorzystał dziewczynkę, ale odebrał jej życie. Gdy w lesie w tym czasie pojawił się jej 9-letni brat, morderca nie zastanawiał się ani chwili i jego także bestialsko zamordował. Nie chciał mieć żadnych świadków… Wykorzystał do zbrodni skakankę, którą akurat Monika miała ze sobą. Po morderstwie umieścił zwłoki w przypadkowym dole w lesie i poszedł dalej. Tak, jakby zupełnie nic się nie stało…
![google maps](https://i.wpimg.pl/800x0/popularne-pl.wpcdn.pl/img/2018/10/Screenshot_6-2.jpg)
google maps
Rodzice już po kilku godzinach zaczęli szukać dzieci. Znaleziono je dopiero następnego dnia
Monika miała wokół szyi owiniętą skakankę, która była przywiązana do drzewa – zupełnie tak, jakby morderca chciał się upewnić, że dziecko nie przeżyje… Rodzinie pękło serce, tym bardziej że nie znaleziono sprawcy tego bestialskiego czynu. Mimo sporządzonych portretów, setki plakatów, informacji w mediach, przesłuchaniu dziesiątki świadków – nikogo nie udało się zatrzymać.
Przez prawie 30 lat nic nawet nie drgnęło w tej ciężkiej sprawie. Aż do 2018 roku, gdy policja zatrzymała dwie osoby
Za rok sprawa miała ulec przedawnieniu, ale policjantom z Archiwum X udało się znaleźć poszlaki, które mogą sugerować, kto dopuścił się morderstwa. Szczegóły poznali reporterzy RMF FM, którzy podali, że obaj mężczyźni pochodzą z tego samego powiatu, co zamordowane dzieci. Prokuratura w Łomży na razie nie podaje więcej szczegółów.