Kilka regionalizmów z różnych zakątków Polski, czyli słowa, o których większość z nas nie ma pojęcia
Spór między wychodzeniem „na dwór” i „na pole” trwa, do tej pory wydaje się nadal nie do końca rozwiązany.
Pomijając tę jakże ważną kwestię wychodzenia na zewnątrz, czasem rozmawiając ze znajomymi pochodzącymi z innych części Polski, nie mamy bladego pojęcia o czym do nas mówią. Regionalizmy są nieodłączną częścią kultury i zawsze prowadzą do zaciętych debat nad wyższością ziemniaków nad pyrami.
Oto kilka ciekawych regionalizmów z różnych zakątków Polski.
Wrocław
We Wrocławiu zamiast bułek jedzą weki, piechotą nie chodzą, bo raczej na nogach, a kurtki i butów się nie zakłada, ale zawsze ubiera.
Bydgoszcz i Toruń
Gdy coś jest nieprzydatne, zwane jest badziewiem, wszystko można skwitować powiedzeniem jo, a bardziej niż w butach, lubią chodzić na skarpetkach.
Rzeszów
W Rzeszowie kołem, czyli autobusem „0” można się udać na sztangla z solą, którym z pewnością trudno się wypaciać, bo zostawia tylko okruszki. Z kolei po domu lepiej chodzić w pantoflach, niż na bosaka.
Łódź
W Łodzi kwiaty można kupić u badylarza lub też w kwiaciarni, lepiej jednak ich nie zbierać w chynychach i innych krzakach, bo mogą być siajowe i nie wyglądać dobrze. Dzięki migawce dojedzie się do babci na zalewajkę.
Kraków
W Krakowie wszyscy raczej wychodzą na pole, choćby po to, by kuknąć co robią znajomi. A nóż jakaś heca na rynku się szykuje.
Lublin
W Lublinie jeżdżą trajtkami. Ważne jednak, by nie pomylić parówki, bo w tamtym regionie to bagietka, a pierwiastka to krowa i nie ma nic wspólnego z matematyką.
Warszawa
Warszawiacy oczywiście wychodzą na dwór, a jarzyny to włoszczyzna. Ważne jednak, by inni się z tego nie śmieli.
Opole
Mieszkańcy Opola to niezłe giździe, choć dobrzy ludzie i też berają po swojemu.
Gdańsk
W Gdańsku nie jeżdżą tramwajem, bo to przecież bimba. Za parę bejmów lub płacąc kartą można kupić coś ładnego.
Białystok
Sama gwara już nazywa się śledzikowaniem, a akordeon zwany jest harmonią. Wszystko trochę pomieszane, by nie powiedzieć pobełtane.
Katowice
Wystarczy powiedzieć dźwierze były łotwarte do korzon i nikt nie rozumie, a przecież to tylko drzwi były otwarte na oścież.
Kielce
Kielczanie sami siebie nazywają scyzorykami, zamiast kapci noszą trepy, w których zdecydowanie nie chodzą na bazar.
Poznań
W Poznaniu, zamiast okularów noszą bryle, drożdżówki nazywają sznekami, a od pantofli wolą laczki.
Olsztyn
Na piętkę chleba powiedzą skibka, a biedronka została ochrzczona jako bożo krówka.
Szczecin
W Szczecinie, by przypodobać się dobrej szmuli czyli atrakcyjnej kobiecie, many czyli mężczyzna, zakłada swoje cynki, choć niektórzy zdecydowanie wolą określenie mokasyny.