×

Prezent złamał jej serce. Panna Młoda poczuła się upokorzona zawartością koperty

Maj to przepiękny wiosenny miesiąc. Wszystko wokół budzi się do życia, zieleni się, kwitnie. Wiele osób wybiera właśnie ten czas na wymarzoną ceremonię ślubną. I choć od ponad roku organizacja przyjęć weselnych jest niezwykle trudna z powodu pandemii, niektórzy nie chcą już dłużej czekać na ten wyjątkowy dzień i decydują się na mniejsze przyjęcia. Zdarza się, że rekompensując sobie duże, huczne wesele wybierają spotkanie w małym gronie, wiele czasu i funduszy poświęcając jednak na zadbanie o jego wyjątkową, oryginalną oprawę. Czy coś oprócz pandemii może zepsuć ten dzień? Otóż, jak przekonała się nasza czytelniczka Julia, prezenty też mogą go zniszczyć.

Ślub w czasach pandemii

35-letnia Julia kilka dni temu wyszła za mąż i ogromnie rozgoryczona przysłała do naszej redakcji list, w którym z wielkim żalem opisuje, jak potraktowała ją rodzina w ten najważniejszy dzień w życiu. Kobieta od dawna planowała swój ślub. Miał to być ślub jak z bajki. Uwielbiała oglądać komedie romantyczne, przeglądać magazyny ślubne, miała przemyślany każdy szczegół wesela, od tego jak będą ubrane jej druhny, po choreografię pierwszego tańca weselnego i szczegóły menu. Niestety w ubiegłym roku pandemia pokrzyżowała Julii i jej narzeczonemu ich plany ślubne. Zdecydowali się przełożyć ślub, bowiem panna młoda nie chciała rezygnować za swego marzenia.

W tym roku jednak trzeba już było stawić czoło rzeczywistości. Po częściowej zmianie planów, decydowali się na ślub w maju, z wielką nadzieją na piękną pogodę, która pozwoli im zorganizować małe, ale przepiękne przyjęcie w ogrodzie rodziców. Mama panny młodej wspierała młodych z całych sił, uczestnicząc w zamawianiu białych namiotów ogrodowych, balonów i dekoracji kwiatowych. Suknia Julii już od dawna była przygotowana i była prezentem od mamy, która chciała jedynaczce wynagrodzić niewielkie przyjęcie zamiast hucznego weseliska.

Przez wiele miesięcy przygotowywałam ten dzień. Zadbałam o wszystkie szczegóły. Chciałam, aby to był nasz najpiękniejszy dzień w życiu. Wiedziałam, że z powodu pandemii będę musiała zrezygnować z dużego wesela i zadowolić się małym przyjęciem, ale wierzyłam, że uda mi się sprawić, że przepiękne wspomnienie tego dnia będzie nam towarzyszyć przez lata naszego małżeństwa. Moja mama i mój narzeczony rozumieli to i wspierali mnie w tym, a jednak zaproszeni goście zniweczyli to wszystko. Nie uszanowali nas i mojej pracy, ani nie zrozumieli tego, jak ważne dla mnie było ich wsparcie tego dnia.

Prezent złamał jej serce

Ślub jak z bajki

Uroczystość w kościele była przepiękna. Przeprowadził ją zaprzyjaźniony ksiądz, Ave Maria zaśpiewała wynajęta, znakomita śpiewaczka. Było wzruszająco i romantycznie.

Czułam, że spełnia się moje wielkie marzenie. Czułam się jak księżniczka, gdy w białej sukni z trenem szłam z moim narzeczonym do ołtarza.

Po zakończeniu uroczystości, przed kościołem czekała na państwa młodych rodzina, zaproszeni goście. Były gratulacje, życzenia. Świadkowie odbierali kwiaty, prezenty i koperty. Było tego całkiem sporo. Potem w radosnych nastrojach wszyscy dotarli do przepięknie przygotowanego na przyjęcie weselne ogrodu rodziców panny młodej.

Dzień przebiegał jak sobie to zaplanowałam (chociaż wiadomo, gdyby nie pandemia byłoby znacznie lepiej). Po pierwszym, tygodniami trenowanym tańcu i po uroczystym obiedzie, był czas na ciasto i kawę, na rozmowy. Goście chwalili mój wygląd i zachwycali się, jak fajnie wszystko zorganizowałam. Byłam przeszczęśliwa. Do czasu, kiedy okazało się, że goście nas jednak nie docenili…

Prezent złamał jej serce

Prezent złamał jej serce. Zamiast radości wielkie rozczarowanie

Niestety cała radość z tego dnia uleciała w jednej chwili, gdy państwo młodzi na uboczu zajrzeli do swoich prezentów i poznali zawartość kopert podarowanych im przez bliskich.

Zawartość tych kopert wprawiła mnie w osłupienie. Nie spodziewałam się bardzo drogich prezentów i ogromnych kwot, wiem, że czasy są trudne, ale tego, że zostanę tak potraktowana, naprawdę się nie spodziewałam. To były naprawdę śmieszne pieniądze. Najgorsza była jednak koperta z voucherem!

W jednej z kopert znalazłam zamiast pieniędzy, BON DO GABINETU MEDYCYNY ESTETYCZNEJ!!! I to takiego, którego właścicielką jest dziewczyna mojego brata!!!! Jak ja to miałam odebrać? Czyżby to była jakaś sugestia od mojego rodzonego brata i jego partnerki dotycząca moich braków w wyglądzie?! Poczułam się upokorzona i paskudnie potraktowana. W tym przypadku wolałabym nic nie dostać, niż coś takiego!

Julia jest rozczarowana. Nie tego spodziewała się po swoim rodzeństwie i gościach weselnych, zwłaszcza, że musiała ich liczbę bardzo okroić z powodu obecnej sytuacji i naprawdę dobierała osoby, które coś dla niej znaczą. A poczuła się przez nich niedoceniona.

Goście nie docenili naszego wkładu w organizację tego dnia. Przecież wszystko kosztuje. Oczywiście, że prezenty nie są najważniejsze, ale czy ludzie nie zdają sobie sprawy, że gdy liczba zaproszonych gości jest tak niewielka to koszty przyjęcia będzie strasznie trudno pokryć? Nie mówiąc już o tym, że dla nas nic nie zostanie? Zepsuli mi całą radość z tego dnia. Zniszczyli mój najważniejszy dzień w życiu. Nie miałam ochoty do nich wracać…

Co Wy sądzicie na ten temat? Jaki macie stosunek do prezentów ślubnych i zawartości kopert przekazywanych nowożeńcom?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować