×

W łódzkiej szkole rodzice uczniów zamiast kwiatów chcą dać nauczycielce znacznie droższy 'upominek’

Co kupić nauczycielom na koniec roku? Wypada dać upominek, aby podziękować za trud i pomoc w wychowaniu i kształceniu naszego dziecka, ale gdzie szukać inspiracji i czy czasem nie przesadzamy, kupując pedagogom kosztowne prezenty?

Słodycze i kwiaty to już przeżytek?

Niby to temat, który nie powinien wnosić żadnych kontrowersji, ale po dłuższej chwili zastanowienia dojść można do wniosku, że niektórych mocno poniosła wyobraźnia. W łódzkiej szkole padła pewna propozycja, która zbiła niektórych z tropu. Renata, mama 10-letniej Zosi, postanowiła opisać sytuację i nagłośnić problem. Jej zdaniem tego typu zbiórki powinny być symboliczne, a nie być pokazem tego, na jaki prezent kogoś stać.

Jestem z Łodzi, jedna z moich córek chodzi do podstawówki. Nie powiem do której, bo to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że rodzice uczniów z tej klasy zbili mnie z tropu. Jestem w radzie i w jakiś sposób (na szczęście) mogę wpływać na efekt końcowy, ale to, co usłyszałam na jednym ze spotkań, przeraziło mnie.

Jak dobrze wszyscy wiedzą, na koniec roku nauczyciele dostają drobne upominki. No właśnie… To powinny być drobne upominki w postaci kwiatów, książki czy słodycze, dzięki którym pedagog będzie szczęśliwy i miło będzie mu się wracać do domu. Okazuje się jednak, że rodzice kolegów Zosi z klasy w głosowaniu podjęli decyzję, aby kupić naszej nauczycielce… weekend w SPA. No ludzie… Czy ktoś tu oszalał? Najwidoczniej tak, bo nie tylko w naszej klasie padały tak dziwne propozycje. Wiem od znajomej z tej samej szkoły, że u jej Franka w trzeciej klasie, rodzice chcą kupić pani nauczycielce tablet. Poważnie?!

Nie popieram czegoś takiego. To nie o to chodzi, że nie stać mnie, ale o sam fakt. To jest zdecydowany przerost formy nad treścią. Padła propozycja, aby się składać po 100 zł. Wyobrażacie to sobie? W klasie jest 23 uczniów, co daje 2300 złotych na prezent. Nie zgadzam się na coś takiego. Czy tylko ja mam wrażenie, że to wszystko idzie w złą stronę?

Tak się dodatkowo składa, że moja mama jest emerytowaną nauczycielką i jej synowa też. I wiecie co? Obie mają takie samo zdanie co do prezentu jak ja. Uważają, że to stawia nauczyciela w bardzo niezręcznej sytuacji i nikt nie czułby się w niej komfortowo. To nie jest tak, że nauczyciel chce tylko profitów i się obrazi, gdy na jego biurku nie wyląduje drogi prezent. Do końca roku jeszcze kilka tygodni i może to jest czas, aby się nad tym zastanowić?

Co myślicie o takich prezentach na koniec roku?

*Zdjęcie ma charakter poglądowy

Może Cię zainteresować