×

Opowiada o piekle, które zgotował jej mąż. „Śniłam, że biorę nóż i zabijam swojego kata”

Przemoc w rodzinie za zamkniętymi drzwiami rzadko wychodzi na światło dzienne. Wielokrotnie obserwujemy pary, które z pozoru wydają się idealne, ale ich historie odbiegają od tego wyobrażania. W takiej sytuacji znalazła się pani Grażyna, która latami przechodziła przez piekło w domu. O tym, co musiała przechodzić, napisała do redakcji szczytno.wm.pl

„Kiedy człowiek jest młody i zakochany, nie dostrzega wszystkiego. Napady złości, agresja słowna to początek przemocy”

Mając 20 lat myślałam, że ta zazdrość męża i zdenerwowanie są przejściowe. Okazało się, że było coraz gorzej… Wyzwiska, bicie, znęcanie się psychiczne i fizyczne… to wszystko znosiłam ponad 20 lat. Na pozór byliśmy szczęśliwym małżeństwem, w czterech ścianach domu rozgrywał się nasz koszmar

Pani Grażyna zdradziła, że jej córka, chciała popełnić samobójstwo. To był impuls do tego, aby odejść od męża

Męża poznała, gdy była w dyskotece. Od razu się w nim zakochała – nie tylko przystojny, ale ułożony. Dobrze wychowany, wykształcony i wiedział, czego chce od życia. Zaimponowało jej także to, że pochodził z zamożnej rodziny. Przez ponad pół spotykali się, a pani Grażyna lubiła to, że jej partner jest taki zazdrosny. Była młoda i myślała, że to oznaka głębokiego uczucia.

Nie mogłam nigdzie iść sama, musiałam zrezygnować ze spotkań ze znajomymi, bo Krzysiek był obsesyjnie zazdrosny. Troszkę mi to imponowało. Mówił, że jestem tylko jego i nie chce, żebym marnowała czas na spotkania z przyjaciółmi. Planował nam każdy dzień, później życie. Początkowo mi to nie przeszkadzało, wręcz podobało się, że tak dba o mnie…

Szybko wzięli ślub i mąż zaczął planować życie. Rozkazywał pani Grażynie i układał jej plan na każdą sekundę

Miała zrezygnować z pracy i zajmować się domem. Nie chciał, aby chodziła między ludzi i z kimkolwiek rozmawiała. Był zły, gdy do tego dochodziło. Gdy domagał się tego, aby rzuciła pracę, między nimi doszło do pierwszej, poważnej awantury.

Wtedy po raz pierwszy pokłóciliśmy się i dostałam od niego w twarz. Byłam w szoku, że to zrobił. Jednak zaraz mnie przeprosił, były kwiaty, prezent i w końcu uległam i odeszłam z pracy. Nie chciałam się kłócić. Jednak z biegiem czasu coraz częściej wybuchały awantury niejednokrotnie kończące się pobiciem. Wstydziłam się komuś o tym powiedzieć. Krzysiek był przecież dobrym mężem, zarabiał dobre pieniądze, dbał o dom, jeździliśmy na wycieczki za granicę. Tłumaczyłam sobie, że te awantury to przez jego pracę, klientów. Obwiniałam nawet siebie, że on jest taki dobry, a ja czasem go denerwuję

Mężczyzna uspokoił się, gdy jego żona zaszła w ciążę. Wyobrażał sobie, że nauczy wszystkiego swojego syna i nie przyjmował do wiadomości, że na świecie pojawi się córka

Gdy w czasie badania USG okazało się, że to jednak dziewczynka, mąż pani Grażyny nie krył ogromnego niezadowolenia.

Było mi przykro kiedy powiedziałam mu, że będziemy mieli córeczkę, a on odburknął tylko, że nawet tu go zawiodłam. Dla mnie nie była ważna płeć dziecka, lecz to, by urodziło się zdrowe. Mąż jednak okazywał mi niechęć, nie chciał pomagać w urządzaniu pokoju dla dziecka. Przez całą ciążę nie bił mnie, ale i tak psychicznie znęcał się nade mną. Myślałam, że jak weźmie na ręce dziecko, to może jakoś się przekona do córki. Niestety, zawsze traktował ją oschle i nie okazywał jej ojcowskich uczuć. Karolinka zawsze wiedziała, że nie można tacie przeszkadzać, że tata jest zmęczony po pracy… Teraz jak się zastanawiam to myślę, że nigdy nie powiedział jej miłego słowa i nie przytulił jej. Była dla niego „niewidoczna”

Przez lata znosiła wszystkie jego uszczypliwości, przemoc i chamskie docinki, ponieważ nie chciała, aby Karolina wychowywała się w rozbitej rodzinie

Niestety przemoc fizyczna i psychiczna rosła z tygodnia na tydzień. Nie narzekała, nie użalała się i chroniła swojego domowego kata. Gdy córka miała 3 latka, na świecie pojawił się Kubuś. Pani Grażyna myślała, że przemoc w domu, się uspokoi. Niestety nic się nie zmieniało…

Ile to razy ocierając krew z twarzy mówiłam mężowi, że się z nim rozwiodę. On tylko się śmiał, że co ja bez niego zrobię, że jestem nikim i nie mam nic. Faktycznie, czułam się bezradna. Nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy, a przede wszystkim wstydziłam się. Czasem śniłam, że biorę nóż i zabijam swojego kata. Widziałam, że dzieci się go boją, choć nie podniósł nigdy na nie ręki… Jednak atmosfera w domu była straszna. Dzieciaki nie przyprowadzały koleżanek i kolegów, bo nigdy nie wiedziały w jakim humorze wróci tata i czy nie zrobi awantury. Tkwiłam w tej gehennie ponad 20 lat. Nauczyłam się z tym żyć… ale moje dzieci cierpiały, a ja nie dostrzegałam jak bardzo

Małżeństwo skończyło się, gdy pewnego dnia pani Grażyna znalazła nieprzytomną córkę w pokoju z listem pożegnalnym

Córka napisała, że nie może już żyć pod wspólnym dachem z potworem, który jest jej ojcem. Napisała, że zniszczył jej dzieciństwo i młodość. W liście prosiła, żebym odeszła od męża i zaczęła żyć normalnie… Żebym nie marnowała żadnej minuty na tego człowieka. W ciągu tych kilku godzin przewartościowało się całe moje życie. Kiedy tylko syn wrócił ze szkoły spakowaliśmy się. Przeprowadziliśmy się do mojej babci. Mąż kilkakrotnie chciał ze mną rozmawiać, jednak ja tego nie chciałam. Przez swoją bierność omal nie straciłam dziecka. Złożyłam już pozew o rozwód i alimenty dla dzieci.

Teraz dopiero jesteśmy w stanie normalnie żyć. Dzieci nie chcą widywać się z ojcem. Teraz wiem, że powinnam dawno już odejść od męża. Jeśli nie dla siebie, to dla dzieci. Staramy się nadrobić stracony czas. Czasem siadamy razem i snujemy plany na przyszłość. Marzę, żeby moje dzieci zapomniały o koszmarze, który zgotował im ojciec. Ja nie zapomnę, bo przypominają mi o tym blizny na ciele. Kiedy zamykam oczy, zdarza mi się widzieć wykrzywioną ze złości twarz męża. Tego się nie zapomina. Jednak kiedy widzę uśmiechnięte twarze moich dzieci, to wiem, że już nigdy nie pozwolę ich skrzywdzić.

Aż strach pomyśleć, ile rodzin żyje podobnie…

Może Cię zainteresować