×

Ojciec zaginionej Oliwii przyjechał do lasu. O wszystkim dowiedział się z mediów

Jeszcze kilka dni temu prosił o pomoc w poszukiwaniach i mówił o tlącej się każdego dnia nadziei. Wczoraj, po dramatycznym odkryciu w lesie tuż za Romanowem, ojciec zaginionej Oliwii przyjechał na miejsce znalezienia zwłok. Mężczyzna o wszystkim dowiedział się z mediów…

„Każdy dzień to nadzieja”

15-letnią Oliwkę i jej mamę po raz ostatni widziano 10 lutego. Mijały kolejne doby poszukiwań, odnajdywano rozmaite przedmioty czy fragmenty odzieży, a mimo niepokojących doniesień wciąż tliła się nadzieja, że nie ziści się najczarniejszy ze scenariuszy. Babcia nastolatki i matka pani Aleksandry błagała o pomoc w ich odnalezieniu.

W czwartek, 17 lutego, tata Oliwii zamieścił na portalu społecznościowym przejmujący apel. Prosił o pomoc w poszukiwaniach ukochanej córki i jej mamy.

(…) Nigdy nie pomyślałem, że będziemy musieli wraz z rodziną przeżywać tak trudne momenty. Każdy dzień to nadzieja, walka o prawdę i przede wszystkim Ich życie. (…) W tej chwili chciałbym skupić się JEDYNIE na poszukiwaniach Dziewczyn, mojej JEDYNEJ, ukochanej Córki, a czas odgrywa tu ogromną rolę. (…) Każda informacja jest na wagę złota i może okazać się kluczowa dla Organów Śledczych

– pisał zrozpaczony pan Marek.

Na ten apel odpowiedziało wielu wolontariuszy, którzy dołączyli do poszukiwań. Trudno sobie wyobrazić, przez co w tym czasie przechodzili bliscy zaginionych kobiet. 20 lutego ojciec Oliwki zamieścił na Facebooku kolejny wpis, w którym prosił o modlitwę „za odnalezienie dziewczyn całych i zdrowych”. W tym czasie na jaw wychodziły nowe, wstrząsające fakty…

52-latek oskarżony o podwójne zabójstwo, przebywał za kratkami. Tylko on znał odpowiedź na pytanie, gdzie jest Oliwka i jej mama. Problem w tym, że nie chciał nic mówić.

Ojciec zaginionej Oliwii na miejscu poszukiwań

Cała Polska śledziła tę sprawę mając nadzieję na przełom i wierząc, że może tym razem śledczy się pomylili, a Oliwia i Aleksandra Wieczorek nadal żyją. Niestety wczoraj do mediów zaczęły docierać tragiczne doniesienia.

Najpierw znaleziono zwłoki kobiety i psa, zakopane kilkadziesiąt centymetrów pod ziemią w lesie nieopodal miejscowości Romanowo. Wkrótce potem dokonano kolejnego makabrycznego odkrycia – odkopano drugie ciało kobiety.

Gdy w mediach pojawiła się ta informacja, na miejsce przyjechał ojciec Oliwki wraz z krewnymi. Jak napisał „Fakt”, mężczyzna o wszystkim dowiedział się z mediów i nerwowo dopytywał dziennikarzy, czy to prawda. Gdy wracał z miejsca znalezienia zwłok, nie chciał już rozmawiać.

Dajcie już sobie spokój

– rzucił do dziennikarzy pan Marek.

Oficjalnie nie potwierdzono jeszcze tożsamości ofiar, ale wszystko wskazuje na to, że to koniec poszukiwań zaginionych kobiet z Częstochowy. Ziścił się najczarniejszy ze scenariuszy. Zwłoki odkryto w lesie przy drodze krajowej nr 91. Pierwsze ciało morderca ukrył kilkanaście metrów od drogi, drugie w odległości 5-6 metrów od niej.

Za wcześnie, aby mówić, w jaki sposób zwłoki zostały tu przywiezione, czym zakopane, czego używał sprawca. To będzie przedmiotem dalszego postępowania. Na miejscu prowadzone są oględziny, które dadzą odpowiedzi na pytania

– przekazała podkomisarz policji Sabina Chyra-Giereś, cytowana przez „Fakt”.

Fotografie: TVN24 screenshot (miniatura wpisu), Facebook, YouTube

Może Cię zainteresować