×

Matce odebrano dziewięcioro dzieci. Tej decyzji nie rozumieją nawet urzędnicy

Rodzinny dramat na Dolnym Śląsku. Na początku maja zrozpaczonej matce odebrano dziewięcioro dzieci w wieku od roku do 17 lat. Od tamtej pory pani Ewa bezskutecznie walczy o odzyskanie potomstwa. Czy rodzinny dramat wreszcie dobiegnie końca?

Matce odebrano dziewięcioro dzieci

Ma 37 lat i samotnie wychowuje dziewięcioro dzieci. Choć właściwie należałoby użyć czasu przeszłego, ponieważ na początku maja tego roku Sąd Rejonowy w Głogowie zdecydował, że wszystkie dzieci mają zostać odebrane kobiecie.

Pani Ewa mieszkała z synami i córkami w poszkolnym budynku w Dalkowie na Dolnym Śląsku. Kobieta robiła, co mogła, żeby jej dzieciom niczego nie zabrakło. Żyli skromnie, ale mieli coś, czego brakuje wielu innym dzieciom – miłość i troskę matki.

Pewnego dnia do domu rodziny zapukał kurator sądowy, który oznajmił, że zabiera kobiecie dzieci. To był prawdziwy cios dla pani Ewy, ale i dzieci, które nie rozumiały, dlaczego ktoś siłą zabiera je od matki.

Z domu wychodząc płakały. Zresztą wszyscy płakali, nawet te panie, co po nie przyjechały też strasznie płakały. Wcześniej starszym tylko powiedziałam jaka jest sytuacja, młodsze wiedziały, że jadą na wycieczkę. Na wakacje. Jest ciężko, ale wierzą, że wszystko będzie jakoś dobrze

– opowiada załamana kobieta w programie „Interwencja”.

Wszystkie dzieci zabrano do ośrodka wychowawczego, oddalonego od ich rodzinnego domu o 30 kilometrów. Kobiecie wyznaczono określone godziny, w których może się z nimi widywać. Najmłodsza Liliana ma zaledwie 15 miesięcy. Najstarszy z rodzeństwa Szymon ma 17 lat. Dzieci łączy jedno – kochają matkę i bardzo za nią tęsknią.

Szokujące powody decyzji

Są rodziny, w których problem stanowi alkohol lub narkotyki. Są takie, gdzie na porządku dziennym jest przemoc, a dzieciom regularnie dzieje się krzywda. I są domy, w których dzieci nie mają co jeść, są zastraszane i poniżane. Niestety zbyt często słyszymy, że w takich sytuacjach opieka społeczna zawodzi, nie interweniuje lub robi to za późno. Tym bardziej szokuje uzasadnienie decyzji sądu.

Pani Ewie odebrano dzieci, ponieważ… kuratorka stwierdziła m.in. że dzieci nieregularnie uczestniczą w zdalnych lekcjach. Sąd wskazał również, że dzieci rzekomo nie jadły śniadań, a w czasie obiadu… było brudno.

Sędzia referent podjął taką decyzję na podstawie wniosku kuratora, a z wniosku tego wynika, że matka dalej sobie nie radzi ze sprawowaniem opieki nad najmłodszymi dziećmi oraz nie interesuje się w należyty sposób edukacją starszych dzieci

– uzasadnia prezes Sądu Rejonowego w Głogowie Andrzej Molisak w „Interwencji”.

Starałam się jak mogłam, żeby dzieci brały udział w zajęciach. Ale w domu jest słaby zasięg. Internet nie zawsze działa

– tłumaczy pani Ewa.

Dzieciom zawsze przygotowywałam śniadanie. A nieporządek w porze obiadowej? To chyba naturalne przy tylu dzieciach. Jedno zaczynało jeść, inne kończyło, jeszcze inne się kręciło, a kolejne psociło

– mówi kobieta.

Na szczęście w tej smutnej historii pojawiło się światełko w tunelu. Sprawą zainteresował się wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Sprawa będzie szczegółowo zbadana i wyjaśniona. Miejsce dzieci jest przy matce. Tylko w skrajnych przypadkach można zdecydować inaczej

– powiedział w rozmowie z Super Expressem.

Fotografie: Screenshot Interwencja Polsat News

Może Cię zainteresować