×

Magdalena Adamowicz cały czas nosi przy sercu pamiątką po ukochanym mężu

Magdalena Adamowicz wspomina męża w drugą rocznicę jego śmierci. Prezydent Gdańska został zaatakowany nożem 13 stycznia 2019 roku podczas finału WOŚP.

Tragiczny finał WOŚP

Dwa lata temu 13 stycznia 2019 roku podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na scenę w Gdańsku wtargnął nożownik i zadał prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi kilka ciosów nożem. Zaledwie kilka sekund przed atakiem, podczas „ Światełka do nieba” Adamowicz cieszył się wraz z mieszkańcami Gdańska z hojności darczyńców, którzy znowu zasilili konto WOŚP rekordową sumą, która zostanie przeznaczona na zakup specjalistycznego sprzętu dla chorych dzieci.

Jego ostatnie słowa były apelem o to, by dzielić się dobrem. Tuż po nich prezydent miasta padł w wyniku ciosów zadanych mu przez Stefana W. krzyczącego ze sceny, że jest to zemsta za rządy Platformy Obywatelskiej. Lekarze Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przez długie godziny toczyli walkę o życie Pawła Adamowicza. Zmarł 14 stycznia o godzinie 14:03 w wieku zaledwie 53 lat.

Kiedy doszło do tej tragedii, żona prezydenta, Magdalena Adamowicz wraz z córkami przebywała w Kalifornii. Po wyjściu z tamtejszego kościoła odebrała od siostrzenicy telefon z informacją o tragedii. Postanowiła natychmiast wracać do Polski. Dostępne były bilety na najbliższy lot do Londynu. Stamtąd żonę i córki zamordowanego prezydenta Gdańska odebrał rządowy samolot, wysłany przez Mateusza Morawieckiego.

Magdalena Adamowicz wspomina męża

2 lata po brutalnym zamordowaniu Pawła Adamowicza, czas nadal nie zaleczył ran. Jak tłumaczy wdowa po prezydencie Gdańska w rozmowie z Faktem:

To na pewno jest inne życie. My się tego życia ciągle uczymy. Myślę, że daję dziewczynkom duże wsparcie. Takie rocznice są dla nas najtrudniejsze. Ten trudny czas zaczyna się już pod koniec października, kiedy się zbliża właśnie 1 listopada, czyli dzień Wszystkich Świętych. Potem jest 2 listopada, czyli urodziny Pawła. Następnie 11 listopada, który kojarzy się z Paradą Niepodległości. Dziewczyny zawsze na tę paradę chodziły z tatą. Od takich malutkich na rękach albo „na barana”, czy w wózku. Nie było roku bez parady niepodległości.

Magdalena Adamowicz zawsze podkreśla w wywiadach, że od dnia tragedii codziennie czuje wsparcie męża. Ciągle nosi, jako najcenniejszą pamiątkę, obrączkę męża na łańcuszku zawieszonym na szyi. Jest za duża, żeby utrzymała się na kobiecym palcu, więc wdowa nosi ją przy sercu, razem z medalikiem. Nigdy się z nią nie rozstaje. Jest przekonana, że Paweł Adamowicz czuwa nad nią i córkami:

Czuję jego obecność w szczególnie trudnych sytuacjach. Myślę, że on nad nami czuwa i opiekuje się nami. Może nas prowadzi. Tego bym bardzo chciała, żeby nas prowadził. Szczególnie się modlę o to, by opiekował się tam z góry córkami. Żeby im pomagał, wskazywał im drogę.

Źródła: www.fakt.pl, wiadomosci.gazeta.pl

Może Cię zainteresować