22-latek nie uciekał z płonącego samolotu. Usiłował jak najszybciej dotrzeć na jego tył
Rosyjski samolot spłonął 5 maja na lotnisku Szermietiewo w Moskwie. Katastrofa Suchoj Superjet 100 była tragiczna w skutkach. Zginęło w niej 41 osób. Gdyby nie bohaterska postawa stewarda Maxima Moisejewa, ofiar mogło być dużo więcej. Teraz Rosjanie nazywają go bohaterem.
Katastrofa Suchoj Superjet 100
W rosyjskim samolocie znajdowało się 78 osób – 73 pasażerów i 5 członków załogi. Samolot leciał do Murmańska, ale krótko po wystartowaniu maszyny, pilot poprosił o zgodę na lądowanie.
Z uzyskanych do tej pory wiadomości wynika, że silniki maszyny zapaliły się tuż po awaryjnym lądowaniu. Doskonale widać to na przerażającym nagraniu z wnętrza samolotu. Przyczyną zapłonu było prawdopodobnie uderzenie pioruna, które uszkodziło część instalacji elektrycznej.
Пожар на борту SSJ 100 . pic.twitter.com/307NxPihTn
— Коммерсантъ FM 93,6 (@KFM936) 5 maja 2019
Katastrofa Suchoj Superjet: ewakuacja trwała 55 sekund
Przygotowania do ewakuacji rozpoczęły się, kiedy maszyna była jeszcze w powietrzu. Gdy samolot wylądował, jeden z członków załogi, steward Maxim Moisejew, pobiegł na tył samolotu, żeby otworzyć wyjście. Chwilę siłował się w drzwiami, ale nie chciały puścić. Wtedy zaczął ewakuować pasażerów z tylnych siedzeń i do samego końca pilnował, by wszyscy opuścili pokład. Maximowi nie udało się uciec z płonącego samolotu. Zginął wraz z 40 innymi osobami.
Bliskich nie dziwi jego postawa
Maxim Moisejew rozpoczął studia na Państwowym Uniwersytecie Lotnictwa Cywilnego w Petersburgu, po wcześniejszym odbyciu służby wojskowej. Według kolegów, do których dotarli dziennikarze, zawsze był odważny, więc nie dziwi ich, że poświęcił swoje życie ratując innych.