Wykorzystuje do sesji z dziećmi żywe zwierzęta. Przechodzą tam prawdziwe katusze
Wyobraźnia niektórych fotografów daje do myślenia. Byliśmy już świadkami przeróżnych sesji, gdzie wizja autora była naprawdę abstrakcyjna, ale w tym przypadku nie mówimy o wyobraźni, a raczej o jej braku.
Mercer Harris z Mercer Harris Photography w Waszyngtonie w stanie Georgia mówi o sobie, że jest profesjonalnym portrecistą, który w branży jest od ponad 30 lat. Jakieś 10 lat temu do swoich sesji włączył żywe kurczaczki i króliki.
Wydaje Ci się to słodkie urocze? Nic bardziej mylnego…
Zdjęcia zdradzają prawdę o wizji fotografa
Na fotografiach widzimy najczęściej małe dzieci, które jak gdyby nigdy nic trzymają mocno zwierzęta, ściskają je, a w najgorszym przypadku rzucają nimi. Ludzie są mocno oburzeni tym, że ktoś dorosły proponuje maluchom coś takiego. W jaki sposób to ma sprawić, że zdjęcie będzie atrakcyjniejsze i lepsze w odbiorze? Agresja ma się sprzedać lepiej?
Autor nie widzi w tym problemu i cały czas rozprzestrzenia takie treści
Obrońcy praw zwierząt zaalarmowali
Przecież te kurczaczki są rzucane z wysokości nie wiadomo gdzie. Czy rodzice widzieli to? Jeśli tak, to czemu nikt z nich nie reagował?
Co jest z Twoją głową człowieku? Jak możesz krzywdzić zwierzęta? Myślę, że nie masz mózgu!
A co robisz z tymi zwierzątkami po sesji? Aż nie chcę się nawet nad tym zastanawiać. Ręce opadają, że są tacy ludzie.
To jest obrzydliwe. I jak potem takie dziecko ma być normalne, skoro dorośli pozwalają mu tak traktować zwierzęta?!