×

Urodził się z licznymi pęcherzykami na skórze. Lekarze przez tydzień nie potrafili go zdiagnozować…

Nie ma nic gorszego od choroby dziecka. Te słowa tkwią gdzieś głęboko w mojej głowie, a zaszczepiła je we mnie moja mama. Po wielu latach, licznych doświadczeniach i perypetiach życiowych muszę przyznać, że moja rodzicielka nie myliła się.

Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Planuje jego przyszłość i stara się ze wszystkich sił zapewnić mu jak najlepszy start. Niestety życie potrafi być przewrotne, a zarazem okrutne nawet w stosunku do małych dzieci.
Jednym z takich dzieci jest mały Wojtuś, który przyszedł na świat 1 lipca br. w Łodzi. Kiedy malec przebywał jeszcze w brzuchu swojej mamy, nikt nie spodziewał się, że może być tak poważnie chory, bo ciąża przebiegała prawidłowo. Wszystko jednak zmieniło się po narodzinach chłopczyka.

Rodzice Wojtusia usłyszeli wówczas, że ich maluszek na małym ciałku ma liczne pęcherze. To nie był koniec złych wiadomości, liczba pęcherzy z biegiem czasu zaczęła rosnąć. Opiekujący się dzieckiem lekarze, skierowali go do łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.

Po przewiezieniu dziecka na oddział Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt rodzice przez tydzień czekali na diagnozę.

Czuwali przy swojej kruszynce wytrwale. W końcu usłyszeli, że ich dziecko cierpi na poważną chorobę genetyczną – pęcherzykowe oddzielenie naskórka. Pełna diagnoza brzmiała: „Podejrzenie Epidermolysis Bullosa Typ Dystroficzny”. W ciągu następnych dni dziecko trafiło do jednego ze szpitali w Warszawie.

dziecko

Choć Wojtuś cierpi na poważne schorzenie, które wiąże się z dużym bólem, jest uśmiechniętym dzieckiem. W tym niewielkim ciałku tkwi ogromna chęć życia i niezliczone pokłady sił do walki z chorobą. Najgorszym elementem tego boju są pęcherze ulokowane na języku i podniebieniu dziecka. Przez nie Wojtuś nie może być normalnie odżywiany. Ponadto, każdy mocniejszy dotyk wiąże się z pojawieniem się nowych pęcherzy, które należy przebić, a następnie założyć w zaatakowanym miejscu specjalistyczny opatrunek.

Opatrunki, o których mowa, to jedyna forma zabezpieczenia dla skóry Wojtusia. Niestety, choć tego typu środki są częściowo refundowane, ich zakup w większej ilości wiąże się z dużymi wydatkami. Koszt jednego opatrunku to wydatek od 5 do 15 zł, chłopiec miesięcznie potrzebuje nawet do 300 takich opatrunków. Do wydatków związanych z leczeniem Wojtusia należy również dodać specjalistyczne preparaty, kosmetyki do higieny skóry, jałowe gaziki, bandaże oraz igły.

Ty również możesz pomóc Wojtusiowi.

Po pierwsze możesz udostępnić ten wpis dalej, aby jak największa liczba osób poznała jego historię i mogła go wesprzeć. Po drugie, możesz pomóc mu bezpośrednio dokonując wpłat na niżej podane konta:

Caritas Archidiecezji Łódzkiej
ul. Gdańska 111,
90-507 Łódź
97 1240 1545 1111 0000 1165 5165
z dopiskiem: LECZENIE WOJTUSIA WOJTASIKA

Przelewy Walutowe:

dla wpłat w USD: 13 1240 1545 1787 0000 5178
dla wpłat w EURO: 05 1240 1545 1978 0000 1165 5181

Więcej informacji o historii Wojtusia możesz znaleźć na stronie: https://www.facebook.com/pomocdlawojtusia07.

Może Cię zainteresować