×

Bliscy szukają Marzeny Wińczykow ze Świnoujścia. Zabrano ją z domu, gdy miała 2,5 roku

Gdy Marzena miała 2,5 roku, służby zabrały dziewczynkę od mamy i brata, umieszczając w Domu Małego Dziecka w Stargardzie. Było to w 1972 roku. Wkrótce potem dziewczynka została zaadoptowana. Bliscy szukają Marzeny Wińczykow do dziś.

Czy kobietę uda się odnaleźć?

Bliscy szukają Marzeny Wińczykow

Losy rodziny zostały rozdzielone niemal 50 lat temu. Mała Marzenka miała wtedy zaledwie 2,5 roku.

15 października 1972 roku w domu Zofii Wińczykow zjawiły się służby, które zabrały córeczkę kobiety do Domu Małego Dziecka w Stargardzie.

Gdy dziewczynka trafiła do adopcji, rodzina biologiczna straciła z nią jakikolwiek kontakt.

Mimo to, starszy brat Marzeny – Grzegorz, do dziś się nie poddał. Mężczyzna usilnie próbuje odnaleźć siostrę. W poszukiwaniach pomaga mu córka – Patrycja.

Jak mogło do tego dojść?

Według wnuczki, babcia niechętnie opowiadała o okolicznościach, w jakich musiała się rozstać z małą córeczką. Kobieta samotnie wychowywała dzieci, nie miała gdzie się z nimi podziać. Rodzina często zmieniała mieszkanie.

Prawdopodobnie ktoś „życzliwy” zgłosił milicjantom, że kobieta i jej dzieci nie mają stałego miejsca pobytu. To wystarczyło, by zabrać małą Marzenkę od matki.

Nasuwa się pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi – dlaczego padło na nią? Chłopiec został przy matce. Z tamtego okresu zapamiętał jedynie to, że raz odwiedzili dziewczynkę w domu dziecka. Ponoć Zofia Wińczykow otrzymała pismo, z którego wynikało, że odzyska dziecko, gdy będzie miała stałe miejsce zamieszkania.

Nigdy do tego nie doszło, ponieważ dziewczynka bardzo szybko trafiła do adopcji.

Dziś Zofia Wińczykow ma już 83 lata i problemy z pamięcią. Do bolesnej przeszłości wraca niechętnie. Twierdzi jednak, że – mimo odnalezienia mieszkania na stałe – świadomie nie próbowała szukać córki, aby nie niszczyć jej szczęścia z nową rodziną.

Chcielibyśmy wiedzieć, że żyje

Biologicznej rodzinie Marzeny pozostało niewiele: jedna fotografia dziewczynki, karta zdrowia dziecka oraz niepotwierdzona informacja, że małą adoptowała rodzina lekarzy z Goleniowa. Nowym nazwiskiem dziecka miało być Kalinowska albo Kaliszewska.

Grzegorz wraz z córką pojechali do Goleniowa, aby pójść tym tropem. Niestety niczego nie udało się ustalić. Mimo to, rodzina chce walczyć dalej. Poszukiwania przenieśli do mediów społecznościowych.

 Bardzo chcielibyśmy się z ciocią spotkać. Jeśli ona chciałaby się z nami chociaż zapoznać, zobaczyć swoją mamę, póki jeszcze żyje, byłoby cudownie. (…) Cieszylibyśmy się, gdybyśmy wiedzieli, że ciocia żyje, że jest szczęśliwa – mówi Patrycja.

Czy rodzinie uda się spełnić marzenie?

Źródła: www.fakt.pl
Fotografie: Facebook.com

Może Cię zainteresować