Ojciec molestował córki w Izdebkach. „Chwalił się, że on fabrykę to ma w spodniach”
Ojciec molestował córki w Izdebkach. Zgotował im prawdziwe piekło, które ujawniło dopiero prokuratorskie śledztwo, mimo że do domu wielokrotnie przechodzili asystent rodziny, kurator czy też dzielnicowy. Po prostu nikt niczego nie zauważył. Horror rozgrywał się w małym domku na uboczu wsi. Mężczyzna miał dziesięcioro dzieci, ale to dla trzech dziewczynek był najbardziej okrutny.
13-letni Daniel zaginął
O tej przerażającej sprawie w zeszłym roku mówiła cała Polska. Wszystko wyszło na jaw, kiedy zaginął 13-letni Daniel. Chłopiec aż 2 doby błąkał się na bosaka po lesie i omal nie zamarzł. Akcja poszukiwawcza była zakrojona na szeroką skalę. Nastolatka szukało ponad 1000 osób i ostatecznie udało się go znaleźć.
Ojciec molestował córki w Izdebkach. Sprawa wyszła na jaw przypadkowo
Kiedy policjantki przyszły do domu chłopca, aby wziąć jakiś element jego garderoby dla psa tropiącego, w rzeczach do prania znalazły dziecięcą bieliznę ze śladami krwi. Od razu wiedziały, że nie mogą zbagatelizować sprawy. Ostatecznie wszczęto śledztwo. W czasie jego trwania okazało się, że ojciec molestował trzy swoje córeczki. Oczywiście mężczyzna natychmiast został aresztowany, a całe rodzeństwo zabrane do rodzin zastępczych.
Teraz 39-letniego Krzysztofa S. oskarżono o pedofilię. Śledczy uważają, że mężczyzna miesiącami molestował swoje trzy córeczki. Według nich wielokrotnie miało dochodzić do tzw. innych czynności seksualnych.
Ojciec molestował córki w Izdebkach. „Chwalił się, że on fabrykę to ma w spodniach”
Jak 39-latka odbierali okoliczni mieszkańcy? Okazuje się, że wcale nie cieszył się dobrą opinią i uchodził za lenia. Jeden ze znajomych rodziny powiedział:
Do pracy się nie garnął. Nie raz chwalił się, że on fabrykę to ma w spodniach
Inni również wiedzieli, że w tym domu nie dzieje się dobrze. Współczuli dzieciom:
Tam od zawsze była bieda. Poprawiło się im, kiedy dostali 500 plus. Trochę pomagała gmina, wyremontowali pokój, a na komunię Danielka zrobili uroczystość, aby chłopcu nie było przykro
Z kolei babcia dzieci w rozmowie z mediami podkreśla, że nie miała pojęcia, przez jakie piekło przechodziły jej wnuczki:
O niczym nie miałam pojęcia. Danielek często do mnie odwiedzał i reszta wnuków też przychodziła. Mieszkamy przecież blisko siebie. Nigdy na nic się nie skarżyły
Miał być już sądzony, ale sprawa będzie musiała jeszcze poczekać
Wiadomo już, że Krzysztof S. miał niedługo stanąć przed sądem. Jednak wszystkie akta sprawy zostały nagle odesłane do prokuratury. Artur Lipiński, rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie, w rozmowie z portalem Fakt24.pl wyjaśnił, dlaczego tak się stało.
W dokumentach są braki, trzeba je uzupełnić