Mylące imiona. W Polsce wydają się piękne, za granicą mogą wzbudzić konsternację
Mylące imiona to te, które za granicą mogą oznaczać zupełnie co innego, niż w Polsce. Lepiej zawczasu sprawdzić, w których krajach lepiej posługiwać się pełnym imieniem, a w jakich zrobieniem. Albo dwa razy zastanowić się nad tym, jakie imię nadać dziecku, z którym będziemy podróżować.
Nazwy, które budzą rozbawienie
Zagraniczne nazwy budzą w Polakach różne skojarzenia. Kiedy gruzińskie miasto Kutaisi znalazło się na liście portów lotniczych, z którymi Polska ma bezpośrednie połączenie lotnicze, turyści tłumnie ruszyli na zwiedzanie, pękając ze śmiechu już na etapie odprawy paszportowej.
Jeszcze większe rozbawienie budzą niektóre nazwy zagranicznych marek, sprzedawanych w Polsce. Z wieloma z nich już się oswoiliśmy, na przykład z renomowaną włoską marką kosmetyczną Pupa, czy niemieckim przedsiębiorstwem produkującym sprzęt oraz akcesoria oświetleniowe Osram.
Inne, jak na przykład O hui – koreańska marka kosmetyczna, Cipex – spray przeciw komarom, bank brytyjski Strata Bank czy czeski sklep, sprzedający sprzęt i akcesoria elektryczne Elektroodbyt, mogą wymagać więcej cierpliwości. Po prostu trzeba się z nimi osłuchać…
Mylące imiona
Podobną konsternację możemy wzbudzić za granicą przez zwykłe przedstawienie się. Dlaczego?
Otóż imię Agata po portugalsku znaczy „kotka”. Amelia w Grecji jest nazwą wrodzonej wady, polegającej na niewykształceniu się kończyny.
Imię Anna jest znane w Szwecji, nosiła je między innymi szwedzko – polska księżniczka Anna Wazówna. Ale już zdrobnienie Anka może być mylące, bo oznacza… kaczkę.
Beata po rumuńsku oznacza „pijana”, co raczej trudno uznać za komplement. Imiona Kamila i Kamil brzmią zupełnie jak „wielbłąd” po bułgarsku.
Jarosław brzmi wprawdzie neutralnie, ale już zdrobnienie Jarek łudząco przypomina słowo „jarik”, oznaczające po turecku męski narząd płciowy. Marta po hiszpańsku oznacza kunę. W tym samym kraju trzeba uważać z imieniem Ola, bo Hiszpanie nie będą wiedzieli, czy się przedstawiamy, czy tylko witamy z nimi.
Imię Marika, jeśli zastąpimy literę „k” literą „c”, w Hiszpanii jest wulgarnym określeniem geja. W tej samej wersji na Węgrzech i w Austrii może się co najwyżej niewinnie kojarzyć ze słynną operetką Kalmana Gräfin Mariza, gdzie „z” wymawia się jak „c”.
Z drugiej strony, zabawne nieporozumienia językowe są przecież jednym z uroków zagranicznych podróży…