×

Nie miał się nim kto zająć, bo jego mama zmarła. Chłopiec miał tylko 5 dni, gdy został sam…

Emilie Larter miała zaledwie 22 lata, gdy zdecydowała się na 2-miesięczny wolontariat w domu dziecka w Ugandzie.

W wywiadzie dla Mirror powiedziała:

Moje obowiązki były proste. Robiłam wszystko to, co tylko mogłam robić dla tych dzieciaków – zmieniałam pieluszki, organizowałam zabawy, w których często sama uczestniczyłam, ale również przygotowywałam posiłki. Bardzo mi się podobało.

Po miesiącu mojego pobytu, do domu dziecka dotarła informacja o nowo narodzonym dziecku, które potrzebowało natychmiastowej pomocy. Bez dodatkowych informacji wskoczyliśmy na motocykl i ruszyliśmy na wieś zwaną Butagaya. Podróż zajęła nam około godziny.

Gdy Emilie i jej współpracownicy przybyli do wioski, trafili na… pogrzeb. Na miejscu okazało się, że zmarła mama siódemki dzieci. Jej najmłodszy syn miał zaledwie 5 dni!

Niestety, nikt nie był w stanie zaopiekować się małym dzieckiem, dlatego zostało oddane do domu dziecka. Jak twierdzi Emilie, w małym chłopcu zakochała się od pierwszego wejrzenia, a jej życie od tego momentu zmieniło się raz na zawsze.

Adam, tak dostał na imię maluch, trafił do domu dziecka jeszcze tego samego dnia. Emilie szybko została jego jedyną opiekunką, przez co jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Pomimo, że dziewczyna miała zaledwie 22 lata, poświęcała 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu dla małego chłopca. Twierdzi, że nigdy nie była nim zmęczona, a opieka nad Adamem to dla niej czysta przyjemność. Wspaniała dziewczyna, prawda?

Życie jednak ich nie rozpieszczało. Warunki w domu dziecka były dość kiepskie.

To było stresujące, a zaraz kochane. Mogłam siedzieć i patrzeć na Adama przez wiele godzin. Mój pobyt tam przedłużył się o kolejne 2 miesiące. Popłakałabym się, gdybym nie mogła być obok niego. Każdy mi mówi, że ponoszą mnie emocje, ale przywiązałam się do niego tak, jakby to było moje dziecko.

W końcu Emilie musiała wrócić do Wielkiej Brytanii. Nie mogła się z tym pogodzić i była pewna, że wkrótce znowu wróci do chłopca. Po kilku miesiącach od powrotu w swoje rodzinne strony, 22-latka otrzymała telefon z domu dziecka z wiadomością, że Adam jest bardzo chory. Wiedziała, że nie może czekać i musi się pojawić, bo chłopiec tak bardzo jej potrzebuje.

Na szczęście nic nie stało na przeszkodzie, aby Emily przeprowadziła do Ugandy i tak też zrobiła. Tym razem miała w tym swój cel: bardzo chciała adoptować chłopca.

Tak więc, gdy dotarła na miejsce bardzo szybko znalazła dodatkową pracę i rozpoczęła proces adopcji Adama. Niestety, chwilę później Emilie została zwolniona, a bez pracy nie było nawet mowy o adopcji malucha.

Aktualnie Emilie dobrowolnie przejęła stanowisko nauczycielki w szkole, do której uczęszcza Adam, w zamian za swoje honoraria. Aby uzyskać wystarczającą ilość pieniędzy na adopcję chłopca, postanowiła poprosić o pomoc na znanym już portalu GoFundMe.

Adam wniósł więcej radości do mojego życia niż można to sobie wyobrazić. Zrobię wszystko, aby stać się jego pełnoprawną mamą. Jestem zdeterminowana do tego stopnia, że zostanę tutaj dopóki to się nie stanie. Nie wyobrażam sobie mojej przyszłości bez niego. Stał się sensem mojego życia.

Może Cię zainteresować