Zakłada swojej 3-letniej córce „smycz”, kiedy wychodzą z domu. Nie widzi w tym nic złego
Clint Edwards jest blogerem oraz 34-letnim tatą trójki wspaniałych i bardzo energicznych dzieciaków. Jedna z jego córek, 3-letnia Aspen, szczególnie odznacza się ciekawością świata.
Wszędzie jej pełno, wszystko ją interesuje
Dziewczynce trudno jest usiedzieć na miejscu. Niestety, w zatłoczonych miejscach publicznych było to poważnym problemem. Dlatego Clint zdecydował się na zakup specjalnych szelek. Zakłada je córce, gdy wychodzą. Nie wszystkim się to jednak spodobało. Niektórzy krytykują go w sieci, inni już w czasie wyprawy na zakupy lub do ZOO. Mężczyzna postanowił, że zabierze głos w tej sprawie na swoim blogu.
Jego punkt widzenia daje do myślenia, przeczytajcie sami:
Byliśmy właśnie w supermarkecie. Bez żadnego wstydu ubieram mojemu dziecku szelki, które inni nazywają smyczą.
Moja córa jest bardzo szalonym i żywym dzieckiem, a one odrobinę jej to utrudniają. Nie pozwalają jej robić niektórych niebezpiecznych rzeczy, a mi oszczędzają trochę zdrowia…
Prawdziwą trudnością z żywym dzieckiem jest to, że jeśli nie znajdziesz żadnego sposobu, żeby nad nim zapanować, jest źle, jeśli znajdziesz, też jest źle... To, że zakładam Aspen te szelki w parku rozrywki, w ZOO, w centrum handlowym czy w supermarkecie, ma na celu przede wszystkim uchronienie jej przed zgubieniem się i przeżywaniem stresu z tym związanego. Nie chcę, aby moje dziecko było wyczytywane przez głośnik, nie chcę, aby w ZOO wspinała się na klatkę tygrysów, nie chcę, aby wbiegła wprost pod samochód, a nie mogę przecież powstrzymać jej od ruszania się.
A jej ciekawość świata jest niewiarygodna. W dodatku przy tak malutkich stópkach, porusza się szybciej niż niejeden Olimpijczyk.
Ludzie dziwnie na mnie spoglądają i komentują moje zachowanie, chcąc dać mi do zrozumienia, że jestem kiepskim rodzicem. Nie zgadzam się z tym.
Dzięki szelkom moje dziecko jest przede wszystkim bezpieczne, a tylko to się liczy.
Ona za jakiś czas zrozumie pewne rzeczy i uświadomi sobie, że nie można biec tam, gdzie oczy poniosą. Do wszystkich dzieci to w końcu dociera, ale dopóki to nie nastąpi…
Zrobię wszystko, aby uchronić ją przed niebezpieczeństwami, a ten kawałek sznurka jest w tym bardzo pomocny.
Myślicie, że używanie takich szelek przez rodziców to coś złego? Dają bezpieczeństwo czy uwłaczają godności małego człowieka?