×

21-letnia Alicja umarła w męczarniach. Jej ciało paliło się jak pochodnia i nikt nie mógł jej pomóc

21-letnia Alicja wykonywała swoje obowiązki, gdy nagle stanęła w ogniu. Wybiegła na ulicę, krzycząc o pomoc i przechodnie w pobliżu próbowali zdusić ogień.

Straszliwa śmierć w płomieniach

21-letnia Alicja od kilku miesięcy pracowała w jednym z hotelu we Wrocławiu przy ulicy Parkowej. Wypadek miał miejsce w trakcie dolewania paliwa do ogrzewacza, który znajdował się miedzy hotelem a restauracją.  Około godziny 19:00 oblała się łatwopalną substancją i momentalnie stanęła w płomieniach. Połączenie materiału oraz paliwa spowodowało, że ogień w ciągu kilku sekund ogarnął całe jej ciało. W panice pobiegła w stronę bramy hotelu i zaczęła wzywać pomocy.

21-latka była gaszona przez przechodniów

Młoda kobieta wybiegła na ulicę krzycząc z bólu i błagając o pomoc. Przechodnie zareagowali i próbowali pomóc płonącej Alicji. Próbowali kurtkami zdusić płomienie, niestety ich siła była zbyt duża. Materiał z ubrań palił się szybko, do tego było poplamione paliwem. Dopiero straż pożarna, która przybyła na miejsce była wstanie zdusić ogień. Natychmiast zabrano poparzoną ofiarę do szpitala.

Kobieta miała oparzenia III stopnia i ponad 80% powierzchni jej ciała zostało oparzonych. Widząc taki stan pacjentki, lekarze zdecydowali się o przeniesienie jej do szpitala specjalistycznego w Krakowie. W nocy śmigłowiec LPR wyruszył do stolicy Małopolski. Niestety pomimo przeniesienia do odpowiedniej placówki medycznej,  21-letnia Alicja w wyniku obrażeń zmarła.

Zaczynała swoje życie w nowym mieście

Alicja skończyła technikum o profilu hotelarskim i pragnęła pracować wśród nowych osób. Była otwarta na świat i chciała go poznawać. Pochodziła z Sanoka. Przeprowadziła się do Wrocławia i tam zaczęła pracować w jednym z hoteli. Jej znajoma rozmawiała z dziennikarzami Faktu i jest zaszkowonana tym, że w ciągu kilku dni straciła przyjaciółkę:

Nie wybrała tej szkoły przez przypadek. Wiedziała, co chce w życiu robić. Czuła się taka szczęśliwa, poznając nowych ludzi i świat. Była bardzo towarzyska i miała wielu przyjaciół. Nie sposób się pogodzić, że nasza Alusia odeszła…

Policja wykluczyła działanie osób trzecich i zakwalifikowała zdarzenie jako „nieszczęśliwy wypadek”.

Źródła: rzeszow.wyborcza.pl, krakowwpigulce.pl, www.dorzeczy.pl
Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Facebook, Google Maps

Może Cię zainteresować