×

146 zamrożonych kriogenicznie osób. Wciąż czekają na pustyni na „wskrzeszenie”

Bogatych i biednych łączy jedno – muszą się pogodzić z nieuchronnością śmierci. Ale niektórzy próbują to zmienić. Zamrażanie ciała po śmierci jest coraz bardziej popularnym trendem. 146 zamrożonych kriogenicznie osób czeka na „wybudzenie” na pustyni w Arizonie.

Czym jest krionika?

Pierwszego człowieka poddano zabiegowi zamrożenia już 50 lat temu. Był nim James Bedford – profesor psychologii z Uniwersytetu w Kalifornii. Zabieg zamrożenia wykonano w kilka godzin po śmierci profesora, który cierpiał na raka nerki z przerzutami do płuc – wówczas chorobę, wobec której medycyna była zupełnie bezradna.

Zamrażając Bedforda wierzono, że kiedyś medycyna będzie sobie w stanie poradzić z problemem i uda się przedłużyć życie profesora. Zwolennicy krioniki wierzą, że można wybudzić i wyleczyć tych, którzy dziś są martwi.

Krionika (słowo pochodzi od greckiego „kryos”, które oznacza „zimno”) to technologia, która wielu kojarzy się jedynie z filmami science-fiction. Polega ona na głębokim schładzaniu ciał ludzi i zwierząt, oraz przechowywaniu ich przez niemal dowolnie długi czas w temperaturze bliskiej -200 st. C. Po co to robić?  Niektórzy wierzą, że ludziom można w ten sposób zapewnić nieśmiertelność.

Tę technologię od zwykłego zamrożenia, śmiertelnego dla organizmu, odróżnia podanie krioprotektantu, czyli substancji chroniącej.

Chcą być nieśmiertelni

Zamrażanie ciała po śmierci w ostatnich latach zyskuje na popularności. W Dolinie Krzemowej (amerykański stan Kalifornia – centrum sektora zaawansowanych technologii) działają rozległe farmy kriogeniczne. Martwi milionerzy oczekują tam na przywrócenie do świata żywych. Czy to tylko mrzonka bogatych ludzi, którzy nie potrafią się pogodzić ze śmiercią?

W ciągu 50 lat medycyna zrobiła ogromne postępy. Dziś ratuje się ludzi, których kiedyś uznano by za nieuleczalnie chorych lub zmarłych. Wraz z rozwojem technologii granice przesuwają się coraz dalej.

Ale trzeba jasno powiedzieć, że jeszcze nikt nigdy nie próbował wskrzesić zamrożonej osoby. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: tak naprawdę nikt nie potrafi zrobić tego w całkowicie bezpieczny sposób.

146 zamrożonych kriogenicznie osób czeka na wskrzeszenie

Na pustyni w Arizonie na przywrócenie do świata żywych oczekuje 146 osób. Ich ciała znajdują się w nowym „domu” na obrzeżach luksusowych przedmieść Phoenix. Działa tam fundacja Alcor Life Extensions, która w dużej mierze opiera swoją działalność o… nadzieję na lepszą, medyczną przyszłość.

Jeśli technologia rozwinie się zgodnie z oczekiwaniami, któregoś dnia zapewne zostanie podjęta próba wybudzenia zamrożonych osób. Oczywiście pragnienie nieśmiertelności drogo kosztuje. Zamrażanie ciała po śmierci to „przywilej”, na który mogą sobie pozwolić osoby o dużej zasobności portfela. Sam proces może kosztować ok. 200 tys. dolarów. Ale do tego dochodzą inne wydatki, np. bieżące wsparcie finansowe, dzięki któremu można pozostawać zamrożonym na czas nieokreślony.

Chociaż brzmi to dość kuriozalnie, a możliwość wskrzeszenia zmarłych tu na Ziemi wydaje się być jedynie futurystyczną i odległą fantazją dla bogaczy, którzy nie potrafią rozstać się z majątkiem, ciągle trwają badania, a wyniki są obiecujące.

W 2016 roku kalifornijscy naukowcy rozmrozili mózg królika, który okazał się zachowany w prawie idealnym stanie.

Kto wie, może kiedyś to, co teraz wydaje się scenariuszem filmu science-fiction, stanie się powszechną praktyką, dostępną również dla mniej zamożnych osób?

Fotografie: Twitter, YouTube

Może Cię zainteresować