×

Zamknął psa w walizce i przemycił do szpitala. Umierająca żona popłakała się na jego widok

Gdy na łożu śmierci bliska osoba prosi o przysługę, nie zastanawiacie się nawet sekundy. Robicie wszystko, aby mogła choć przez chwilę poczuć się lepiej i uśmiechnąć się do samej siebie. Tak też zrobił ten mężczyzna, który swoją wzruszającą historią podzielił się z ludźmi w sieci.

Moja żona była w szpitalu po bardzo poważnej operacji, która niestety nie poprawiła jej stanu zdrowia. Prognozy nie były dobre. Lekarze przygotowali nas na najgorsze. Moja ukochana kobieta nie mogła jeść i pić. Funkcjonowała tylko dzięki tabletkom przeciwbólowym. Dużo mówiła – zupełnie tak, jakby chciała wygadać się za wszystkie czasy… W trakcie jednej z takich rozmów spytała mnie, czy byłaby taka szansa, aby po raz ostatni mogła zobaczyć naszego pieska.

Nasz pies waży ponad 20 kilogramów, więc nie miałem pojęcia, jak niepostrzeżenie przejść z nim po szpitalnym korytarzu. W jednej chwili wpadłem na genialny pomysł. Zapakowałem czworonoga do walizki, zostawiłem w jednym miejscu uchylony zamek, aby miał dostęp powietrza i pojechałem do szpitala. Tuż przed wejściem pochyliłem się i powiedziałem do naszego psa, że zaraz zobaczy ukochaną panią tylko proszę, aby nie szczekał. I wiecie co? Niewiarygodne, ale nawet przez chwilę nie wydał z siebie żadnego głosu. Dzielnie wytrwał do samych drzwi sali mojej żony. Pielęgniarkom powiedziałem, że po prostu przynoszę osobiste rzeczy, aby żona czuła się komfortowo.

Kiedy weszliśmy do pokoju, ona spała. Rozpakowałem walizkę, a pies natychmiast wskoczył do łóżka i ostrożnie położył głowę na klatce piersiowej mojej wychudzonej żony – w jakiś magiczny sposób ominął kable i niczego nie naruszył. Ułożył się tak, że mogli spojrzeć sobie w oczy i tak patrzyli przez chwilę. Moja żona jęknęła z bólu, a wtedy pies zaczął ją lizać i bardzo cichutko zawył, tak jakby nadal miał w pamięci to, co ustaliliśmy przed wejściem. Tulili się przez godzinę, uśmiechając się cały czas. Nakryła nas jedna z pielęgniarek, ale była tak wzruszona całą sytuacją, że obiecała, że nikomu nie powie. Kiedy moja żona wreszcie poszła spać, załadowałem psa do walizki i wyszliśmy. Moja ukochana kilka dni później odeszła. Teraz za każdym razem, gdy będę chwytać walizkę, będę wracał myślami do tego wzruszającego i rozdzierającego serce spotkania…

Może Cię zainteresować